[Lucas]

Biedne miasto takie znienawidzone - A dasz rade prowadzić całą drogę do domu?? - spytałem ją no bo powrót liczył sie jednak z tym, że raczej trudno byłoby mi prowadzić samochód... No i tez się wściekałem na tą całą "obsługę" tutaj... Gdy Lexi powiedziała o tym na głos to wstałem i podszedłem do tej babki - przyjmie nas w końcu ktoś?? - spytałem niezbyt miło... - pracuje tu ktoś w ogóle czy mam jechac do innego szpitala by tutaj chyba człowieka macie za nic - powiedziałem do tej babki więc z wredna mina gdzies tam przedzwoniła i po odłożeniu słuchawki powiedziała gdzie mamy sie udać i tam zaraz ktoś podejdzie by mnie wpuścić na rentgen czy coś tam.... No i tak też zrobiliśmy, choć z racji mojej kulawej nogi to jak tam doszlismy drzwi były uchylone, więc tam zajrzałem i wszedłem do środka... Lekarz kazał mi tam gdzieś usiąść na takim wielki krześle i ułozył mi taką dziwną matę na "męskich częściach ciała" no by je ochronić przed promieniami tego rentgena No i zrobił mi zdjęcia... potem mi troche wymacał kolanko co mnie bolało i kazał poczekać na zewnątrz na wynik fotki a potem pewnie nas przyjmie w gabinecie jakimś tam niedaleko.... No więc wyszedłem do Lexi i klapnąłem obok niej - oby tym razem poszło szybciej, bo mam już dosyć.... tego miejsca - dodałem końcówkę i wziąłem Lexi za rączkę, no by było jej miło

// Dobrej nocki, kolorowych senków :** Do juterka

[Savanah Spencer]

Cóż..najpierw Mellisa, potem poranie...nic tu miłego i fajnego No i jeszcze starzy Kimowie na których jest obecnie wściekła itp. jasne...co tylko trzeba byle by być w domu - powiedziałam.Najwyżej zrobimy kilka małych odpoczynków - usmiechnęłam się do niego.Potem jak poszedł na ten rentgen to sobie przeglądałam jakieś tam powiedzmy czasopisma które leżały tam gdzieś na stoliku w poczekalni.-I jak? Ile jeszcze musimy tu siedzieć?Ma cie zawołać? - dopytywałam.uścisnęłam mu dłoń jak mnie złapał.

[Lucas]

- Poprosi mnie do gabinetu jak wyjdzie zdjęcie i je tam radiolog opisze czy coś... - powiedziałem i spojrzałem na nasze ręce i sie zasmiałem - sprawdzasz czy jestem prawdziwy?? - spytałem z usmiechem i popatrzyłem w jej oczy tym swoim jednym... pierwszy raz od powrotu uderzyło mnie to jak jest śliczna i jak naprawdę nie zasługuje na to co musi wycierpieć będąc ze mną. Ta myśl sprawiła, że aż się skrępowałem i spuśiłem wzrok patrząc tam gdzieś w stronę butów swoich No ale by nie poczuła sie dziwnie to spytałem - czyli co, jeśli będzie trzeba cokolwiek z nim operować to mam się zgodzić na zabieg tutaj czy poczekać aż będziemy w TH by zajęła się tym Twoja mama??

[Savanah Spencer]

-aha, okey.To czekamy - skinęłam głowa.-Oj wybacz - usmiechnęłam sie kącikowo.-Taki odruch..no wiesz...aby juz nikt mi cie nie ukradł - dodałam i cmoknęłam go w policzek.odłożyłam gazetę, która trzymałam jeszcze w ręce..-Hmm..wiesz Wren...decyzja będzie należała do ciebie.Jednak ja wolałabym aby zajęła się ty moja mama.mam do niej znacznie większe zaufanie niż do tego całego szpitala - no tak, opinie juz miała wyrobioną.Taki tu bałagan, że szkoda gadać.I personel cholernie nie miły.

[Lucas]

- No to dowiemy się tylko co i jak. Wezmę zdjęcie z nami by Twoja mama mogła na nie zerknąć bez robienia kolejnego zdjęcia - posłałem jej lekki uśmiech. - W sumie komu jak komu ale Twojej mamie nie będę się bał dać kroić... A tak w ogóle to rozmawiałaś z nią o tym co tu się działo?? - spytałem bo tak dziwnie się będę czuł jeśli albo wie o tym, więc dziwnie bo taka kaleka, poprzednio gips teraz jakieś całkiem inne rany. No a jesli nie wie to tym bardziej będzie pytała co sie stało i co jej mówić
Nie dziwię się jej wyrobionemu zdaniu, no bo trudno go sobie jednak nie wyrobić w taki dzień - to może weźmiemy taksówkę do domu zamiast czekac na Shay i Jacksona - powiedziałem bo czułem, że ich przyjazd tutaj tez nie był jakoś planowany, więc pomieszałem plany wszystkim

[Savanah Spencer]

-To dobrze.Ona się dobrze tobą zajmie.Jak każdym swoim pacjentem no ale Tobą to myslę, że w szczególności - usmiechnęłam się szeroko.-Nie.Nic nie wie.Mysli, że świetnie sie bawimy na wspólnym wyjeździe w góry - powiedziałam krzywiąc sie lekko.-Więc...skoro cie takim zobaczy...powinnismy chyba pomyśleć co jej powiedziec. - dodałam.-jasne...jak tylko dostaniesz diagnozę spadamy stąd.

[Lucas]

No to skoro nie czekamy na Shay to tam pewnie po jakimś czasie mnie wezwano... Nie wiem co tam na tym zdjęciu było ale pewnie Kate uzna, że trzeba Wrenowi kolanko zoperować bo tam pewnie coś sie wokół chrząstek potworzyło czy coś. Jednak te patałachy tutaj uznali, że to opuchlizna zejdzie za kilka dnia noga boli bo się kości przesuneły i źle do siebie przylegają a co za tym idzie uznali, że mi nogę nastawią... Nie powiem by mnie nie zabolało gdy mi nogę naciągnęli, nawet chyba wydał się z moich ust jakiś tam jęk Potem z odrobiną łez w oczkach, nawet w tym spuchnietym pertraktowałem zabranie zdjęcia ze sobą... No i z racji tego, że miałem nogi nie nadwyrężać i w miare nie nadwyrężać kolana to mi załozyli (za co zapłacić musiałem oczywiście) taki specjalny... sam nie wiem jak to się fachowo nazywa. No ale usztywnili mi nogę nie gipsem ale takim zapinanym czymś, co nawet można było zapiąć na ubraniu... Kolano było tam opięte naokoło specjalnymi zapięciami i kilka takich samych było też na dole i na górze tego temblaka czy czegoś tam
- Dobra wracajmy, powiedziałem do Lexi wychodząc z tego gabinetu.... - zdecydowanie mam dosyć tego miejsca

[Savanah Spencer]

-Kiedy wszedł do gabinety to ja juz nie byłamw poczekalni tlyko poszłam z nim i czekałam przed drzwiami.-jasne..wychodzimy.Pomóc ci czy dasz rade jako tako iśc? - zapytałam widząc, że ma to cos na kolanie.-Zadzwoniłam po taksówke i powoli jakos wyszlismy przed szpitala potem kiedy taxi przyjechała wsiedlismy i pojechalsimy d domu Kimów.
//ja zw