[Justine Devoux]

Nie oponowała, więc nie miałem zamiaru się zatrzymać, chociaż na chwilę owiały mnie wątpliwości. Szybko jednak o nich zapomniałem, bo jak się można oprzeć takiej kobiecie jak ona leżącej przed Tobą? Gdy pozbyłem się jej biustonosza spojrzałem na chwilę w jej oczy, a potem deliaktnie ustami zacząłem całować jej piersi i pieścić jej sutki. Ręką zjechałem na jej spodnie i rozpiąłem guzik i rozporek, a następnie zjechałem nią pod materiał.

[St.Berry]

Westchnęła głęboko gdy zaczął pieścić ustami jej piersi. Oddała się całkowicie w jego ręce, miał teraz nad nią całkowitą kontrolę. Leżała na łóżko lekko zaciskając dłonie na prześcieradle. Gdy zabrał się za jej spodnie zaczerpnęła głęboko powietrze i wypuszczając je cicho jęknęła.

[Justine Devoux]

Gdy moje usta zajmowały się jej piersiami, dłońmi sięgnąłem do jej spodni, a potem ściągnąłem je z niej pozostawiając ją w samych majteczkach. Swoimi ustami zjechałem niżej na jej brzuszek, a dłonią wsunąłem się za materiał jej bielizny i zacząłem ją delikatnie pieścić.

[St.Berry]

Jego pocałunki były bardzo przyjemne, wprawiały jej ciało w dreszcze. Nigdy się tak nie czuła i trochę ją to przerażało. No i doszła dalej niż z kimkolwiek innym. Dlatego też gdy poczuła jego pieszczoty między swoimi nogami złapała jego rękę i wyciągnęła spod swojej bielizny...
Podniosła się lekko - Przepraszam, nie mogę - powiedziała siadając i zasłaniając rękoma swoje piersi.

[Justine Devoux]

Spojrzałem na nią trochę oszołomiony, bo tego się chyba nie spodziewałem. A może i się spodziewałem, ale miałem nadzieję, że tak się nie stanie..
-Przepraszam..-powiedziałem i usiadłem na skraju łóżka, odwracając się do niej plecami. Podniosłem z podłogi moją koszulkę i podałem jej, by się zasłoniła, skoro najwyraźniej nie chciała się pokazywać naga.

[St.Berry]

Trochę było jej głupio, ale jednak miała swoje zasady i nie chciała ich tak szybko przekroczyć. Mieli iść powoli. Założyła na siebie biustonosz i koszulkę. Usiadła obok niego i sięgnęła po spodnie.
- Przepraszam - powiedziała cicho - Chciałabym żebyśmy robili to powoli - dodała po chwili zakładając na siebie spodnie.

[Justine Devoux]

Spojrzałem na nią trochę skołowany.. -Nie musisz mnie przepraszać..-powiedziałem, patrząc na nią.. -Po prostu nie chciałaś..-dodałem, jakby sobie tłumacząc, co się właściwie stało.

[St.Berry]

Wstała z łóżka - Będzie lepiej jak juz pójdę - stwierdziła - Dziękuję Ci za pyszne spaghetti - uśmiechnęła się lekko - I... zobaczymy się w poniedziałek, tak??

[Justine Devoux]

Złapałem ją za rękę, gdy wstała..-Musisz iść?-zapytałem, patrząc na nią.. Nie chciałem by wychodziła, a przynajmniej nie teraz jeszcze.
-Hm, Nie ma za co..-powiedziałem..-Tak widzimy się w poniedziałek.

[St.Berry]

Spojrzała na zegarek - Chyba powinnam. Nie chcę wpaść na wściekłych rodziców - przyznała, bo jeśli wróci do domu o później porze i spotka ich w salonie na pewno zdadzą sobie sprawę, że powinna być w domu wcześniej i przejdą do kazania.
Spojrzała na niego nieco przepraszająco - Do zobaczenia - zrobiła kilka kroków do tyłu w kierunku drzwi nie spuszczając z niego wzroku.

[Justine Devoux]

-Twoi rodzice są niesamowici..-powiedziałem i zaśmiałem się lekko.. Nie był to wyraz zachwytu, a raczej niedowierzania. -No cóż.. Jeśli masz zarobić szlaban, to lepiej już idź..-powiedziałem i wstałem z łóżka i zrobiłem kilka kroków w jej kierunku, a że pokój był dość mały, to znalazłem się od razu obok niej. Spojrzałem jej w oczy. -Mogę dostać tylko jeszcze jednego buziaka na dobranoc?-zapytałem wpatrując się w jej zaróżowioną twarz.

[St.Berry]

- Wiem, są jedyni w swoim rodzaju - przyznała a gdy znalazł się przy niej spojrzała na jego twarz. - Oczywiście - powiedziała delikatnym uśmiechem i pocałowała namiętnie jego usta a potem nie mówiąc nic odwróciła się i wyszła. Ruszyła zamyślona do domu.

[Justine Devoux]

Więc zostałem sam przy drzwiach i tylko je za nią zamknąłem. Wróciłem na łóżko i położyłem się na nim. Analizowałem dzisiejszy wieczór i myślałem o tym, do czego doszło, a raczej do czego nie doszło.

[Justine Devoux]

Wstałem późno, olewając szkołę zupełnie. Nie miałem ochoty się tam dzisiaj pokazywać. Odczytałem smsa od Spencer, odpisałem jej, wziąłem szybki poranny prysznic, po czym ubrałem się i z lekko mokrymi włosami wyszedłem z pokoju.

[Justine Devoux]

***

Wstałem rano, wziąłem prysznic, po czym napisalem smsa do Spencer, gdy mi odpisała znalazłem w szafie jakieś ciuchy, które mogłyby się nadawać do gry w tenisa, po czym zalożyłem sportowe buty.. Przejrzałem się w lustrze, skrzywiłem się lekko, bo wyglądałem co najmniej dziwnie, ale stwierdzilem, ze nalezy się poświęcić dla sprawy. Przebrałem się w normalne ciuchy, a te wrzuciłem do torby i wyszedłem z pokoju.