lat
cm

Post

Przeciętny przystanek na przeciętnej ulicy. Szklana wiata z niewielkim graffiti, z tyłu i dwiema dużymi reklamami po obu stronach. Jedna krzyczy o najnowszych kolekcjach w jakimś super-sklepie odzieżowym, druga o kinowej nowości. Rozkład jazdy jest dość czytelny, choć jakiś nie pozbawiony poczucia humoru osobnik postanowił dopisać w paru miejscach dość wulgarne wyrazy.
Wiata znajduje się dokładnie na przeciwko jezdni i drugiej identycznej, spod której autobusy jadą rzecz jasna w przeciwnym kierunku tych samych tras.
mów mi:
lat
cm

Post

Zdziwilibyście się, jak wiele nienawiści jest w stanie pomieścić jedna osoba. Anastasia nienawidzi zimy. Okej. Jest piękna, romantyczna, super wygląda na obrazach i zdjęciach, ale jest jak jasna cholera niepraktyczna. Mróz. Śnieg. Deszcz. Cholerny deszcz ze śniegiem, bo Pani Pogoda nie raczyła się zdecydować i postanowiła, że rzuci ludziom trochę śniegu, ale nie da minusowej temperatury, w której ten mógłby nie zamieniać się w obleśną, mokrą papkę.
Nastie szczerze nienawidzi tej papki. I takich temperatur. I zimowego płaszcza i zimowych butów, które może i są ładne, ale ciężkie i o wiele mniej wygodne w porównaniu do letnich sandałów. Nie znosi także wilgoci, która jest dosłownie wszechobecna i nie jest fanką samochodów, które nie raczą zwolnić widząc, że przed nimi są kałuże, lub mokre zaspy, a po boku ludzie.
To przecież taki cholernie wielki wysiłek!
- I tego sukinsyna też nienawidzę.
Stwierdziła cicho (zupełnie, jakby owego sukinsyna mogła zaboleć jej nienawiść), kiedy właśnie takie auto minęło przystanek, chlapiąc na ludzi pod nim stojących. Nie obchodziło jej, czy ktoś usłyszy, czy nie. Ostatecznie padało, przed nimi dość ruchliwa jezdnia, do tego wiatr, a i ona nie starała się mówić bardzo głośno. Widocznie wyrażanie niechęci swoją postawą już nie wystarczała. Czasem człowiek musi to z siebie wyrzucić.
Niech jej jeszcze zamokną materiały w torbie, a popełni harakiri. Czy jak to tam się nazywało. Albo zwyczajnie, po amerykańsku się powiesi, czy coś.
mów mi:
lat
cm

Post

Math i zima. Motor i zima. Poślizg? Nie... za dobry jest, ale teraz czas na jego przemyślenia o zimie, a więc:
Zima? Po co to komu? Ani jeździć się nie da, ani iść normalnie bez poślizgnięcia się. No i bądź tu człowieku mądry. On przynajmniej się zatrzymuje, albo raczej zwalnia kiedy widzisz, że ludzie stoją na przystanku. Tak też teraz zrobił, ale...! Zauważył jakąś dziewczynę. Wjechał motorem do zatoczki autobusowej i zdjął kask, ukazując swoje niebieskie oczy i czarne, jak nocne niebo, włosy. Spojrzał na dziewczynę i wyłączył na chwilę silnik.
- Chyba Ci zimno, co? Może Cię podwieźć!? Nie będziesz przecież stała i marzła na tym zimnie. Wskakuj.
Ach tak otwartość Mata. Nie obchodziło go to, że mógł speszyć dziewczynę. Jeśli będzie chciała i zachować się... no dobra. Nie rozsądnie, bo wsiadanie na motor z obcym facetem nie jest zbyt mądre, ale żyje się tylko raz. Jeśli nie teraz to kiedy? Uśmiechnaął się do niej i rzucił jej zapasowy kask.
mów mi:
lat
cm

Post

Z początku spojrzała w kierunku motoru tylko ze względu na sam sprzęt. Nie znała się na nich równie mocno, jak nie znała się na samochodach, ale większość jej się zwyczajnie podobała. Kiedy właściciel ładnej maszyny zdjął z głowy kask, odzywając się do niej... w pierwszej chwili zgłupiała. Zaraz potem zareagowała w sposób najbardziej typowy w takiej sytuacji - zaśmiała się zadziwiająco wesoło jak na fakt, że nadal czuła nienawiść do całego zimna, śniegu i pluchy dookoła.
- Chyba nie jestem normalna, że mam ochotę się zgodzić.
Nie. Nie jest normalna. Znając życie (czy raczej jej zdolność przyciągania wypadków) wjadą pod jakąś ciężarówkę na tym motorze, czy coś. No dobra, może nie będzie aż tak makabrycznie. Czekanie na autobus, ściskanie się między ludźmi i dalsza droga pieszo do akademika zdecydowanie nie kusiły.
- Mam nadzieję, że nie jesteś psychopatycznym mordercą, który wydłubie mi gałki oczne i zakopie w ogródku, czy coś. - jak zrobić z siebie dziwadło przed obcą osobą? Punkt pierwszy - bądź Anastasią. Punkt drugi - dziel się swoim chorym poczuciem humoru.
- Znasz drogę na akademik? - spytała, choć domyślała się, że będzie znał. Większość osób wie, gdzie takowy się znajduje. Zaraz nałożyła kask i wsiadła za motor za chłopakiem. Cholernie lubiła jeździć.
mów mi:
lat
cm

Post

Parsknął śmiechem. Patrząc na nią. Gdy usiadła za nim, chwycił jej ręce i położył je na swoim umięśnionym brzuchu.
-Okay. Trzymaj mnie mocno. -powiedział przekrzykując wiatr.
- Poza tym mam na imię Mat. I byłabyś ślicznym nawozem dla kwiatków!
Spojrzał na nią i włączył silnik. Oczywiście, że znał trasę do akademika. W końcu też tam bywał. I to nawet często. Uśmiechnął się i włożył kask na głowę, zakrywając swoją czarną czuprynę. Co do dziewczyny. Wyglądała na dziewiętnaście lat. Była ładna i nawet polubił jej poczucie humoru. Jego również było dziwne. Może nie był, ani rasistą, ani antysemitą, ale żarty z czarnych i żydów go bawiły. Miał trochę pokręcone we łbie. Ruszył powoli.
-Trzymaj się! -krzyknął i przyśpieszył.
mów mi:
lat
cm

Post

- To jeden z dziwniejszych komplementów w mojej karierze. Nastie, miło poznać nawet, jeśli zamierzasz podziwiać moje truchło.
Odpowiedziała rozbawiona i zacisnęła mocno dłonie na swoim towarzyszu, tym samym przytulając się do niego mocno. W czasie jazdy oczywiście jakakolwiek komunikacja była dość utrudniona, ale nie bardzo się tym przejmowała.
Starała się nie wiercić i patrzeć głównie przed siebie, żeby nie przeszkadzać chłopakowi. Podobał jej się lekko rozmazany obraz, szybko zmieniające się widoki.
- Łoooooohow!
Krzyknęła tylko i zaczęła się śmiać, kiedy chłopak przyspieszył. Zacisnęła mocniej dłonie, poczuła dreszcze i znów się zaśmiała. Okej, to jest lekko przerażające, ale to właśnie rodzaj lęku, za jakim zawsze przepadała.
Towarzystwo z resztą też okazało się niezłe, skoro nie marudziło na jej żarty, postanowiło powieźć i nawet poprawiło jej humor. Czy przynajmniej odegnało myśli o nienawiści go najzimniejszej pory roku.
mów mi:
lat
cm

Post

Zaśmiał się cicho. Teraz zaczął się już popisywać i to mocno, a wiadomo czym mogło się to skończyć, ale Mat miał gdzieś to co mogłoby się stać. Za dobrze znał swoją maszynę i swoje umiejętności. Licznik pokazał, że oboje jadą z prędkością stu sześćdziesięciu kilometrów na godzinę. Jednak on nie zwalniał. Właściwie to jeszcze bardziej przyśpieszył, aby za chwilę zwolnić i zatrzymać się na światłach.
- A więc... studiujesz? -spytał odsłaniając szybkę od kasku i spojrzał na nią przez ramię.
-Poza tym. Masz ładne imię, choć niecodzienne. -przyznał i skupił się teraz na światłach.
mów mi:
lat
cm

Post

Jasne, że się bała, ale jak to już zostało wyżej wspomniane - przepadała za tym rodzajem strachu. Wywoływał w niej dziwne podniecenie i niejasną radość, chciało jej się śmiać i krzyczeć, co z resztą czasem robiła. Bo i czemu nie?
Kiedy się zatrzymali, cicho śmiała się jeszcze, także unosząc szybkę. Lubiła obserwować popisy, te w każdym razie robiły wrażenie. Może i było to niebezpieczne, ale... ludzież. Z jej zdolnościami wychodzenie z domu jest niebezpieczne, tak? Z resztą niech no opowie Ianowi o tym.
Chłopak przyszedł jej do głowy, bo pomyślała, że sama chętnie poprowadziłaby podobną maszynę, to jednak nie nastąpi w najbliższym czasie. Ani trochę dalszym. Może za kilka dalszych, to zdecydowanie najlepsza data.
- Tak. Wzornictwo. A... ty?
Nie miała okazji dokładniej przyjrzeć się chłopakowi, ale obstawiałaby, że jest młodszy od niej. Nie strzelała jednak ile. Nigdy nie była najlepsza w zgadywaniu ile kto ma lat.
- Dzięki. - sama też spoglądała na światła, żeby w odpowiedniej chwili zsunąć szybkę. Nie koniecznie chciała, oberwać śniegodeszczem po oczach.
mów mi:
lat
cm

Post

No dobra. W czasie gdy było czerwone światło Mat wyprostował się na siedzeniu i odwrócił na chwilę do dziewczyny. Po chwili odwrócił się ponownie w stronę sygnalizatora świetlnego.
- Nie masz za co mi dziękować. To jest czysta prawda. Od kiedy to się dziękuje za prawdziwe słowa? -spytał z uśmiechem, ale na jej pytanie nic nie odpowiedział. Zaczął się w sumie zastanawiać, czy jej coś odpowiedzieć, czy zostawić tą nutkę tajemniczości wokół siebie. Uśmiechnął się szelmowsko odwracając się do niej, jednocześnie mrugając. Kątek oka zauważył że światło się zmienia, a w jego oczach pojawiły się iskierki szaleństwa i dzikości.
Gdy tylko pojawiło się zielone światło, ruszyli z piskiem opon. Oczywiście uprzednio założył szybkę w swoim kasku.
mów mi:
ODPOWIEDZ

Wróć do „Centrum miasta”