[Justine Devoux]

-Yhm, stringi na twoich seksownych pośladkach..-powiedziałam rozmarzonym głosem..-To jest to co tygryski lubią najbardziej..-powiedziałam i aż go klepnęłam w tyłek..
-No też się tak czuję..-powiedziałam i puściłam mu oczko..
-Ale to dobre uczucie, podoba mi się coraz bardziej..-powiedziałam i odwzajemniłam jego pocałunek zachłannie, a potem poszliśmy do sklepu sportowego. Chwilę tam spędziliśmy, ale nie dużą, a potem wyszliśmy z kolejnymi torbami.
-Dobra. Poczekaj tu chwilę, a ja idę po bieliznę..-powiedziałam i pomachałam brwiami, a potem zniknęłam w sklepie, wróciłam po jakieś dłuższej pewnie chwili z uśmiechem na ustach.
-Mam dla Ciebie prezent z okazji moich urodzin..-puściłam mu oczko.
-Co teraz? Obiad?-zapytałam i pewnie poszliśmy w stronę jakiejś knajpy.

[Amelia Jones]

-taaa chciałabys co?No way! - pokiwał jej palcem i sie roześmiał.
-na twoim tyłku zdecydowanie lepiej sie prezentują - dodał.
-Ej..czemu mam czekac? - oj no pewnie chciał leźć z nią do srodka ale go zmusiła by czekał grzecznie
-Hmm..fajnie dostawac prezenty w okazji czyis urodzic - rozesmial si e i cmoknął ja.
-Tak..obiad.I nie jakies KFC.Cos porzadnego wiec restauracja - powiedział Charlie.No coż.Justinka teraz musiała dobrze sie odżywiać.

[Justine Devoux]

Zaśmiałam się i spojrzałam na niego..
-Skąd wiesz, że lepiej, skoro na twoim ich nie miałeś?-zapytałam z lekkim rozbawieniem..
-Masz czekać, żebyś nie widział niczego..-wyszczerzyłam się do niego, a po jakimś czasie faktycznie wróciłam.
-Nooo jasne, że tak.. Ciekawe, co ja dostanę na twoje urodziny..-powiedziałam i pomachałam brwiami.
-To prowadź..-powiedziałam i pewnie gdzieś w CH poszliśmy do restauracji, powiedzmy, że jakaś tam porządniejsza była xD

[Amelia Jones]

-Oj..i mieć nie muszę.Mam bogatą wyobraźnię Skarbie - powiedział.Oj zdecydowane nie wciśnie go w jakies stringi xd
No i czekal!
-Hmm..cos wymyslę..ne martw się to jeszcze sporo czasu - dodał.
No tak..cos znaeźli bo to porzadne wielkie Ch.Zajeli miejsce przy stoliku i se zamówili coś pysznego a nie jakies fast foody.
-jak sie czujesz? - zapytał.Bo sie nachili jednak troche

[Justine Devoux]

-Co prawda, to prawda, kochanie..-powiedziałam do niego i uśmiechnęłam się, spojrzałam w jego oczka z rozbawieniem..
-Będę czekać..-puściłam mu oczko.
-Całkiem dobrze..-powiedziałam i uśmiechnęłam się, bo już mi nie było niedobrze, ani nic takiego, więc mogłam się cieszyć jego towarzystwem w pełni.
-Cieszę się, że tu jesteśmy..-powiedziałam..-Razem..-dodałam i uśmiechnęłam się do niego.
-Co jemy?

[Amelia Jones]

-No to super.Dobrze, że to tak nie masz całymi dnaimi bo by było nieciekawie - powiedzia Charlie.
-Ja tez..mimo, że droga d tego punktu była dosc pokretna ale..liczy sie tu i teraz - usmiechnął sie.
-Hmm..cos porzadnego...wybe akas? - zaproponował gapiac sie w menu

[Justine Devoux]

-Czasami mam, ale raczej rzadko..-powiedziałam i spojrzałam na niego..-Ze dwa razy miała..-powiedziałam.
Zaśmiałam się..-Dość pokrętna, to raczej łagodne stwierdzenie..-powiedziałam do niego i puściłam mu oczko.
-Może być..-powiedziałam i uśmiechnęłam się, patrząc w kartę..-Zamówisz?-zapytałam..

[Amelia Jones]

-Aha..no ale miejmy nadzieję, że cie to tu nie dopadnie tylko jak już to w domku jak będziemy.Bo to zupełnie inaczej itp - powiedział.Wiaodmo, że na wyjeździe to raczej nikt nie chce się źle czuć.
-Oj tam, oj tam.. ciii..ważne, że w końcu trafiliśmy na dobrą drogę - pochylił się nad stolikiem i dał jej buziaka.
-Okey..i świeży soczek do tego - powiedział i po chwili jak kelner przyszedł to to im zaówił.Do tego pewnie jakies ziemniaczki i surówki.
-Więc...co zamierzamy robić w tej Kaliforni, hm? -zapytał.

[Justine Devoux]

-No ja mam nadzieję, że już nic mnie nie odpadnie..-powiedziałam i uśmiechnęłam się do niego.
-Dobrze..-pokiwałam głową.
-W sumie, odpoczniemy, pobyczymy się na plaży.. Potrzebuję takiego mile spędzonego czasu z Tobą..-powiedziałam i uśmiechnęłam się..
-Muszę uwierzyć, że wszystko będzie dobrze..-powiedziałam do niego, cmoknęłam jego usta nad stołem.

[Amelia Jones]

-ale jakby co to wiesz..wracamy do domu.Więc masz mi powiedzieć - powiedział Charlie.
-No okey..mnie pasuje - pokiwal głową.
-Przynajmniej nie bedziemy mrozic sobie tyłków choc..mysłąlas co ze świetami? - zapytał.
Po chwili dostali swoje zamówienia.
-Smacznego - i zaczał jesc

[Justine Devoux]

-Jasne, wiem, wiem..-powiedziałam i pokiwałam głową, jednocześnie przewracając oczami..
-No w sumie.. Pewnie to co zwykle..-powiedziałam i spojrzałam na Charliego..-W sensie zwykle spędzamy je w klubie na wspólnej Wigilii..-powiedziałam i westchnęłam..
-ale pewnie nie będziesz chciał tam być?-zapytałam w sumie, nie wiedziałam, co ona wymyślił.
-Smacznego..-powiedziałam i zabrałam się za jedzenie.

[Amelia Jones]

-Ej, ej..widziałem to - wytknął ja palcem ;p
-Hmm..aha..nie no to nie wiem..choc sadze, że o ile ja jeden jakos bym to chyba przezytł to nie wiem jak inni by sie na to zappatrywali. No i nie jestem członkiem ani rodzina ani ncnic wiec..nie wiem.. - wzruszył ramionami i jadł sobie.

[Justine Devoux]

-No i co z tego..-powiedziałam i zaśmiałam się, spojrzałam na niego z rozbawieniem.
-Hmm, no nie jesteś, ale to nie przeszkadza, zawsze wigilia jest z rodzinami wszystkich, także jest dużo osób..
-A jakby nie patrzeć, to ty jesteś moją rodziną.. -powiedziałam..-Naszą..-dodałam i pogładziłam się po brzuchu, uśmiechnęłam się do niego..
-Więc co ty na to?-zpaytałam..

/trzeba ich w ogóle do TH chyba zabrać, co? Bo zaraz święta będą xD

[Amelia Jones]

-Hmm..skoro tak ujęłas ta sprawę..to chyba ine mamwyjscia jak sie zgodzić..wiec..no niehc bedzie.Ale od razu mowie, że w zaleznosci jak sie tma bede czuł to ebdziemydługo bądź niedługo - powiedział a potem no se zjedli i poslzi gdzies coś
/spoko jestem za..mzoesz napisa cposta jednego ze cos tma robili i polecieli do TH.

[Justine Devoux]

-Jasne, że tak, przecież nie zmuszę Cię do tego, żebyś tam siedział nie wiadomo ile.. Ale też chcę by wszyscy Cię poznali..-powiedziałam i uśmiechnęłam się do niego. A potem wyszliśmy z restauracji, spędziliśmy jeszcze kilka dni w Kali, a potem wróciliśmy do TH bardzo wypoczęci i odstresowani..