Awatar użytkownika
0 lat
0 cm
singiel

Post

<center><div class="lokacja"><img src="http://i.imgur.com/eIms6jS.jpg"></div><div class="lokacja"><img src="http://i.imgur.com/pm7GJXx.jpg"></div></center>
<style> .lokacja {width: 450px; height: auto; background: linear-gradient(to top, #75b697 15%, #fefefe 85%); padding: 8px;} </style>
<style> .lokacja img {width: 450px;} </style>
<center>Obrazek
KPRelacjeTelefonWillaInformatorProblemator
SzafaCackaZwierzakiFacebookInstagram
</center>
mów mi:
Aurora Faust
lat
cm

Post

/ z chodnika do kuchni!

Jaki ten świat był zaskakujący, spotkali się po miesiącu rozłąki, a ona… go nie pamiętała, co nie stało w ogóle na przeszkodzie temu, by całkowicie mu zaufała, co też zrobiła, w końcu… Kto normalny wsiada na motor z obcym człowiekiem i pozwala się zawieść do jego dom? W ogóle skąd ona miała mieć pewność, że naprawdę zawiezie ją do swojego domu? W sumie to nie mogła, ale… ufała mu, wiedziała ze jej nie skrzywdzi, w końcu dopiero co ją uratował prawda?
- Dobrze będę się mocno trzymać. – zgodziła się wtedy jeszcze na ulicy, nim ruszyli. No bynajmniej nie chciała spaść, ani też nie chciała mieć złych wspomnień związanych z motorem, na którym z tego co pamiętała jechała chyba pierwszy raz. Szczerze to nawet trochę się bała, ale… przy Leo nic jej przecież nie grozi. Podziękowała mu ładnie za kask, dosyć taka rozbawiona tym, że ten wyczarował drugi, ale go grzecznie założyła i usiadła za nim.
Aurora cicho odetchnęła gdy mogła się w niego tak mocno wtulić i z przyjemnością wdychała jego zapach przez nos. Na początku troszkę się bała, w końcu… nie chciała mieć znowu jakiegoś wypadku, ale wiedziała, że Leo będzie jechał ostrożnie, skoro jej to obiecał. Nie puszczała go ani na chwilę i mógł wyczuć jak na początku była spięta, ale z każdą kolejną chwilą jazdy rozluźniała się coraz bardziej i bardziej, aż… po prostu była w niego wtulona. Kilka razy się zaśmiała, gdy nagle przyspieszył, a potem rozglądała się po pędzącym dookoła nich mieście.
W końcu gdy dotarli do jego posiadłości, pierwsze co to puściła się go i zeskoczyła z motoru, ściągając z głowy kask. Jej oczka dosłownie się świeciły jak takie dwie lampki. – To było ekstra! Nauczysz mnie jeździć motorem prawda? – wypaliła bardzo taka podekscytowana swoją wycieczką i jak taki mały kociak obeszła cały motor przyglądając się mu uważnie. Widać było szczęście wymalowane na jej buzi. Aurora nie wiele myśląc złapała Leo i go przytuliła do siebie dając mu buziaka w policzek. – Jesteś świetnym kierowcą… - powiedziała taka… dumna! Dziewczyna w końcu się od niego odsunęła patrząc taka zmartwiona na niego… - chodź do domu, na pewno zmarzłeś… - powiedziała z przejęciem, bo istotnie ona miała na sobie jego ciepły płaszcz, a on jechał na tym motorze w samej skórzanej kurtce, na pewno go wypiździło! Pomimo tego, że Aurorka go przytulała przez cały czas. Ex prostytutka odwróciła się w stronę posiadłości i się aż zatrzymała. Dom Leo był naprawdę ogromny i prezentował się imponująco. Dziewczyna aż się zatrzymała unosząc głowę i rozglądając się po całym budynku.
- Całkiem duży ten twój dom… - zauważyła nieco taka już speszona. Skoro Leo miał tak wielka posiadłość, to znaczyło, że musiał mieć naprawdę sporo pieniędzy. Szkoda w sumie, że Aurora nie pamiętała dokładnie swojej relacji z mężczyzna, zaczęła w zamian tego kreować w swojej głowie inna historię, która zaczęła się rozkręcać dzięki tym ogólnikowym stwierdzeniom Donovana. Faust była przekonana o tym, że była sprzątaczką w jego domu gdy mieszkał w Los Angeles. Mieli chyba jakiś romans i ktoś zaczął go szantażować zniszczeniem kariery, dlatego musieli się rozstać. Tak, taka prawda, chociaż nieprawdziwa, była dużo lepsza niż świadomość że była dziwką i alfons zabronił mu do niej przychodzić, nie wspominając już o tym jak on dużo jej płacił i że ona sypiała z różnymi mężczyznami. Im bardziej dziewczyna usiłowała sobie przypomnieć cokolwiek co się wtedy działo, doznawała wewnętrznej blokady i bólu głowy, więc na razie pozostawiła wspomnienia same sobie.
W końcu trzeba się było ruszyć i weszli do środka. Aurora zdjęła z siebie jego płaszcz i mu podziękowała za niego, po czym najnormalniej w świecie usiadła na ziemi i ściągnęła z nóg wysokie, lateksowe kozaczki, które miała założone do puchatej, ale lekkiej białej kurteczki. – Matko… jak ja mogłam założyć takie okropne buty. – stwierdziła wyraźnie niezadowolona i rozmasowała stopy, które bolały ją od maszerowania na takich obcasach. Dziewczyna się w końcu podniosła i była… taka niższa niż chwilę temu. Potem ruszyła za chłopakiem udając się do kuchni. W sumie… nie wiedziała skąd on to wiedział, czy przypuszczał, czy czuł jak burczało jej w brzuchu gdy na motorze była do niego przytulona, ale… była strasznie głodna. Stanęła sobie przy jednej z szafek i tak się rozejrzała po kuchni. – Leo… mogę ja coś spróbować ugotować? Chyba mi się wydaje, że lubiłam gotować… - powiedziała nieco nieśmiało. Istotnie Aurora w kuchni miała ogromny talent, ale o tym nawet sam Leo jeszcze nie wiedział, w końcu do burdelu nie przychodziło się po to, by zjeść z dziwką. W ten oto sposób panienka Faust podwinęła rękawy swojej bluzki, którą miała pod kurtką i zabrała się za gotowanie. Na szczęście Leo powiedział jej gdzie wszystko jest i pozwolił bez ograniczeń ze wszystkiego korzystać. Tak więc… zabrała się do pracy. Chciała przygotować im taką dobrą zapiekankę! Każdy lubił zapiekanki! Znalazła trochę warzyw, makaron i mięso. W pewnej chwili Leo wyszedł, chyba dostał telefon z tego co zarejestrowała, a była na tyle pochłonięta gotowaniem, że w ogóle nie zwracała uwagi na otoczenie. Gotowanie sprawiało jej naprawdę sporą frajdę. W pewnej chwili, jeszcze jak mężczyzny nie było w kuchni, Aurora chciała dosięgnąć do wysoko postawionej miski w szafce i to było takie… seksowne i urocze jednocześnie, bo dziewczyna stała na palcach, wyciągając się i prężąc w górę, by dosięgnąć naczynie, które było jej tak potrzebne. Jeszcze w tej bluzce, gdzie miała takie nagie plecki i brzuszek, widać było idealnie jak jej ciało pracuje. – Noo… chodź tu… jeszcze trochę… - namawiała cicho miskę, by tak magicznie przysunęła się pod jej rękę bardziej. No cóż… jak Leoś na to wejdzie, to będzie miał ciekawy widok.
mów mi:
Awatar użytkownika
0 lat
0 cm
singiel

Post

/ Z chodnika!

Może Leo odczuwał taki wewnętrzny smutek, że Aurora go obecnie nijak nie pamiętała, ale jednocześnie cieszył się, że ją po prostu odzyskał, nawet jeśli tak jakby uszkodzoną z powodu utraty pamięci. Do tego po miesiącu... To było dla niego naprawdę wiele, normalnie jak jakieś zbawienie można powiedzieć! Przecież on był święcie przekonany, iż już nigdy jej nie zobaczy na oczy, a tu takie miłe zaskoczenie. W sumie go to nie obchodziło, może wyszło i lepiej... Zwłaszcza że zawsze istniała szansa, że wszelkie wspomnienia w końcu do niej wrócą, co mogło trochę potrwać, jednak małymi kroczkami ostatecznie się to uda. Nie było to zresztą niemożliwe. Dziewczyna już miała jakieś przebłyski, zatem jej amnezja nie była na jakimś mega zaawansowanym poziomie.
Donovan bywał chamem i chujem nie z tej ziemi i zwykł traktować kobiety dość przedmiotowo, aczkolwiek nigdy żadnej nie skrzywdził zarówno fizycznie jak i psychicznie. Nie był damskim bokserem, wręcz brzydziły go takie osobniki, a wraz z tym potwornie nimi gardził. Jak już dawał danym delikwentkom do zrozumienia, żeby na nic nie liczyły z jego strony, gdyż były dla niego jedynie przygodą na jedną noc. Jedne pojmowały aluzję od razu, niektóre niestety potrafiły być uporczywe i dać mu nieźle w kość. W każdym razie zawsze udawało mu się szybko i w miarę bezkonfliktowo uporać z problemem, jeśli jakiś powstawał za sprawą jakiejś bardziej irytującej laski. Natomiast co się tyczy panny Faust... to zupełnie inna historia. Dawno mu tak na nikim nie zależało jak na niej i wciąż darzył ją głębszym uczuciem... Tylko nie dane było chłopakowi zrobić niczego konkretnego w tym kierunku. Miał szczerą nadzieję, że skoro dostał kolejną szansę, tym razem wreszcie pójdzie po jego myśli i będzie mógł wyznać jej prawdę bez strachu o cokolwiek. Z tego względu nie musiała się niczego obawiać, bo prędzej by ją ochronił, niż podniósł na nią rękę, albo co gorsza wykorzystał w jakiś okropny sposób! Wiadomo, niełatwo zaufać bezgranicznie drugiemu człowiekowi, ponieważ można się poważnie na kimś przejechać. Tutaj przecież oboje się znają, mimo że chwilowo go nie kojarzyła. Cóż, jak widać intuicja dobrze jej podpowiedziała, że jej kompletnie nie zagrażał i śmiało mogła z nim iść. Poza tym sam fakt, że ją uratował o czymś świadczył.
Nic więcej nie dodawał, a w odpowiedzi na jej urocze podziękowania za wyczarowany drugi kask, uraczył ją pięknym uśmiechem i potem wszystko odbywało się już w tempie ekspresowym. Podczas drogi do swojej bajeranckiej posiadłości, dawno jego dostatecznie schłodzona skóra zdążyła się ogrzać przez ciepło, które wytwarzało wtulające się w niego ciało Aurory. Tak jak obiecał, uważał i jechał bardzo ostrożnie. On nie rzucał słów na wiatr. Kiedy się zatrzymał przed swym domem, sam ściągnął kask, odebrał od niej drugi i odłożył je na odpowiednie miejsca. Widząc ją taką radosną i podekscytowaną, mordka mu się cieszyła! - No nie? Dlatego zdecydowanie wolę motocykle od samochodów! Mogę spróbować... nie jestem pewien, czy się do tego nadaję, ale dla ciebie wszystko... - odruchowo przejechał nerwowo palcami po swoich włosach, robiąc taką głupkowatą minę. Odrobinę powątpiewał w swoje umiejętności nauczania czegokolwiek, choć zamierzał się postarać zrobić co w swojej mocy, by odnieść sukces. Jednakże gdyby poniósł klęskę, kij z tym... Wizja spędzenia z nią wspólnie czasu, nieważne czego konkretnie by nie robili, napawała go przeolbrzymim szczęściem. Leciutko, niemal niedostrzegalnie zarumienił się po tym przytulasku i całusie w policzek. Jak tak się od niego odsunęła, niepewnie musnął jej dłoń opuszkami palców, aby następnie delikatnie ująć ją całą, zamykając w swojej własnej. Takimi drobnymi gestami z niczym się nie spiesząc, chciał jej zwyczajnie pokazać ile dla niego znaczy, choć nie wiedział na jak dużo sobie może pozwolić... - Dziękuję... miło mi, że tak uważasz... - kącik jego ust wygiął się w szerszym uśmiechu i od tego momentu zamierzał w dalszym ciągu trzymać jej rękę, jakby była jakimś skarbem... poniekąd tak w zasadzie jest! - Tak, chodźmy do środka... Wiesz co? Jakoś tak mi gorąco... ni cholery nie czuję, bym przemarzł... - zauważył po krótkiej chwili zastanowienia, po czym zaprowadził dziewczynę do zajebiście wielkiego budynku i zamknął za nimi drzwi. Posiadał tu rzecz jasna klimatyzację, więc po przekroczeniu progu mogli ściągnąć z siebie masę warstw ubrań, mogąc swobodnie paradować i bez nich - panowały tu znacznie wyższe temperatury niż na zewnątrz! Żar roznoszący się w powietrzu uderzył go przyjemnie po twarzy. - Jestem jednym z najbardziej znanych modelów, do tego mam bogatych rodziców, także mogłem sobie pozwolić na takie luksusy. - stwierdził zgodnie z prawdą, cały czas wlepiając w nią te swoje hipnotyzujące, niebieskie oczęta. Nie potrafił się jej widokiem nacieszyć i robił to tak machinalnie... Musiał chcąc nie chcąc puścić jej dłoń, by mogła ściągnąć z siebie te buty. Donovan cholernie podziwiał kobiety, że dawały w ogóle radę chodzić na takich szczudłach i to jak gładko! On to by się wyjebał przy pierwszej próbie i kroku by nie postawił! - Dotychczas mieszkałem tu sam ze swymi zwierzakami... z tobą będzie mi dużo raźniej. - dodał szczerze nieco przyciszonym głosem, a jego oczy były jakieś rozbiegane, nie mógł nad nimi zapanować, ani skupić na jednym punkcie. No speszył się kurczę! Usłyszawszy jej uwagę dotyczącą jej obuwia, parsknął śmiechem. - Mnie nie pytaj, ja bym się na takich niepodważalnie zabił... Jak wy to cholera robicie? Naprawdę to szanuję! - zaśmiał się głośniej na samo wyobrażenie siebie na tak horrendalnie wysokich obcasach. Nakierował ją na kuchnię, bo faktycznie prędko zorientował się, iż dziewczyna umiera z głodu. A jego spostrzegawczości nic nie było w stanie umknąć! - Jasne, nie widzę przeciwwskazań! Sam coś tam czasem upichcę, acz mistrzostwo świata to raczej nie jest. Tak...? O tym akurat nie zdążyłem się przekonać... - powiedział, a w jego seksownym głosie z chrypką można było wyłapać nutkę bólu, czego starał się specjalnie po sobie nie okazywać. Odchrząknął i zabrał się za pokazywanie jej, co gdzie jest, by łatwiej mogła się po tej kuchni poruszać, by nie musiała później zadawać mu miliona pytań. Nie ma to jak zwinnie zmienić temat, czyż nie? Przystanął przy ścianie, żeby jej nie przeszkadzać, wciąż wodząc za nią spojrzeniem. Z rozkoszą przyglądałby się jej poczynaniom dalej, gdyby nagle z tego transu nie wyrwał go dźwięk telefonu. Dzwoniono do niego z pracy. - Wybacz, muszę to odebrać. Zaraz wrócę! - oznajmił jej, a że miał takie długie gazelowate nogi, szybko zniknął jej z pola widzenia. Nie odchodził zbyt daleko, więc pewnie urywki konwersacji mogły dotrzeć do uszu Aurory. Szef długo mu nie zajął, gdyż chciał go głównie poinformować, że jutro Leo ma się stawić na sesję zdjęciową, taką elegantszą, więc kolejny raz będzie zmuszony włożyć na siebie garnitur. Podał mu godzinę, miejsce i się z nim pożegnał. Wcisnął komórkę z powrotem do kieszeni spodni, obrócił na pięcie i udał z powrotem do kuchni. I... dosłownie stanął jak wryty! Szczena to mu do podłogi opadła! Och, jakże ona słodko i niewinnie wyglądała... do tego tak kusząco i seksownie, kiedy usiłowała dosięgnąć tej miski! Niewiele myśląc, podszedł do niej o dziwo pewnym siebie krokiem i stanął z tyłu za jej plecami. Bezwstydnie ułożył jedną łapkę na jej biodrze. Drugą począł wodzić wzdłuż całej rozpiętości jej wyciągniętego ku górze ramienia, zatrzymując się na wierzchniej części dłoni. Schylił głowę i przytknął policzek do jej policzka, czując jak zaczyna mu napierdalać serce. - Pozwól, że ci pomogę... - wyszeptał takim kuszącym głosem, na sekundkę nakierowując usta tak, by znalazły się przy jej uchu, na którym mogła poczuć jego ciepły oddech na swej skórze... W międzyczasie jego palce wędrowały wyżej i ostatecznie chwycił za pożądany przedmiot, który następnie zwinnie wręczył do wyciągniętej ręki panienki Faust. W takiej pozycji zastygł... nie mógł się kurde ruszyć! Jej zgrabne, kuszące ciało go otumaniało, przez co stopniowo jego drągal zaczął się mu podnosić w spodniach, co sama Aurora mogła dosadniej odczuć w okolicach pleców. To się porobiło... Najwyżej mu się w łeb dostanie. Szczerze? Nie dbał o to!
<center>Obrazek
KPRelacjeTelefonWillaInformatorProblemator
SzafaCackaZwierzakiFacebookInstagram
</center>
mów mi:
Aurora Faust
lat
cm

Post

Może jednak lepiej by było by nie przypominała sobie niektórych chociaż rzeczy. Miała teraz możliwość wystartowania na nowo, bez tych wszystkich wspomnień o tych mężczyznach, którzy ją wykorzystywali, chociaż z drugiej strony, szkoda było jej wszystkich wspomnień, które dotyczyły jego, w końcu… zabrano go jej w brutalny sposób, ale teraz ją odzyskał i Aurora już go nie opuści!
Właśnie to, ze uratował ją przed tymi kolesiami w uliczce mocno zapulsował i pozwolił jej patrzeć na niego bez strachu, przynajmniej aż takiego. Panienka Faust tak po prawdzie w ogóle nie bała się Leosia, wręcz przeciwnie, jego obecność działała na nią bardzo kojąco, jego bliskość sprawiała, że po prostu się rozluźniała jakby przynosił jej totalne bezpieczeństwo i pełna akceptacje. Dawniej wiedziała, albo inaczej podejrzewała jak traktował laski, ale teraz nie miała bynajmniej żadnej ochoty go oceniać czy za cokolwiek karcić. Aurora nie była jeszcze świadoma tego, że ona go kochała… wiedziała tylko tyle, że była do niego bardzo mocno przywiązana, był bezapelacyjnie dla niej kimś ważnym, ale o tym się przekona dopiero z czasem, teraz po prostu mu ufała i nie chciała tego stracić, poza tym miała świadomość, że on był dla niej takim swoistym łączeniem z przeszłością, chociaż… chętnie dowiedziałaby się, dlaczego wtedy przestał przychodzić, tak naprawdę. Złamało jej to wtedy serce.
Oh ona po tej jeździe na pewno będzie chciała spróbować! Ciekawe czy będzie w ogóle w stanie utrzymać taki duży i ciężki motor pod sobą, ale to… wszystko się zobaczy w swoim czasie. Jedno było pewne, tego to ona mu już na pewno nie odpuści, przynajmniej do momentu aż faktycznie da jej spróbować. – No co ty na pewno będziesz dobrym nauczycielem, a ja będę dobrą i pojętną uczennicą. – powiedziała z przekonaniem, a jej delikatną buzię dosłownie rozświetlał szeroki i szczery uśmiech. Cieszyła się z tej przejażdżki i jego obecności. W głębi serca czuła się jakby właśnie odzyskała coś bardzo straconego.
Te wszystkie jego drobne gesty bardzo wpływały na Aurorę i jej poczucie bezpieczeństwa, czuła się dobrze w jego towarzystwie i … każde takie muśnięcie, każda chwila gdy odczuwała jego ciepło na swojej dłoni sprawiały, że przechodziły ją niesamowite dreszcze i ciepło. Chciała, w tej chwili gdy jeszcze tak stali, a on trzymał ją za dłoń, po prostu chciała się wtulić w niego jeszcze raz… poczuć zapach jego ciała i jego perfum, pogładzić palcami swój ukochany tatuaż. Na te myśli poczuła jak jej psychika i ciało zaczynają współgrać i nieco się zarumieniła. Lekko pogłaskała jego dłoń kciukiem i ponownie spojrzała w stronę posiadłości, która była naprawdę ogromna. – Oh pewnie, teraz nie jest ci gorąco, a jutro rano będziesz chory…. – powiedziała z pewnością siebie. Zawsze tak było, człowiek uważał, że wcale go nie przewiało i że wszystko jest dobrze, a następnego dnia kichał prychał i chodził z zatkanym nosem i temperaturą, a Aurora nie chciała by ten się rozchorował, chociaż w takiej sytuacji oczywiście, bardzo by o niego zadbała, gotując mu dobry rosołek i przynosząc okład na rozpalone czoło.
- To smutne, mieszkać samemu w takiej wielkiej posiadłości. – stwierdziła z dość sporą powagą, jak na luźność ogólną jaka między nimi panowała i miała nadzieję, że przypadkiem go niczym nie uraziła, ale dla niej to było trochę… bez sensu. Czemu ktoś kupował tak wielki dom i mieszkał w nim sam, przecież można było zwariować od czegoś takiego, tak po prawdzie. Dziewczyna gdy tylko pozbyła się tych nieszczęsnych wysokich obcasów z ulgą stanęła na płaskiej podłodze. – Ooo tak dobrze… - zamruczała aż i poruszyła palcami stópek. – Uwierz mi sama nie mam pojęcia! Ale chyba wolałabym pobiegać w baletkach albo trampkach, ale ponoć faceci uważają to już za mało kobiece i daje to ujemne punkty do aparycji. – stwierdziła jakże błyskotliwie jeszcze odgarniając sobie włosy. Stanęła zadzierając nieco mocniej głowę do góry i nagle zdała sobie z czegoś sprawę. – Czemu mi się tak przyglądasz? – zapytała się go z takim rumieńcem na policzku, bo faktycznie teraz jakoś do niej dotarło, że Leo naprawdę ciągle się na nią patrzy i tak… obserwuje każdy jej ruch. Był spostrzegawczy i to bardzo, zwłaszcza jeśli chodziło o jej skromną osóbkę.
Aurorkę bardzo ucieszyło to, że Leo pozwolił jej iść do kuchni i coś ugotować. To może być ciekawe bo… niby pamiętała przepis, ale też nie do końca, tak zdecydowanie to mogło być ciekawe wydarzenie kulinarne. – To ja ugotuje teraz, zobaczymy jak mi wyjdzie i najwyżej cie podszkolę, żebyś w razie czego mógł sam potem coś upichcić, gotowanie na pewno wcale nie jest takie trudne jak się mogło wydawać. – powiedziała i ostatnie słowa powiedziała takim tonem, jakby właśnie zdała sobie sprawę z tego, że naprawdę nie umie gotować, a próbowała coś osiągnąć w kuchni, chodziło dosłownie o to, by samemu się o tym przekonać! Oj skomplikowane są te wywody w głowie panienki Faust. Zadowolona z uwagą przyglądała się zawartością szafek, które mężczyzna jej pokazywał i zapamiętywała gdzie co leży. W sumie zaczęła już powoli sobie wszystko szykować i myła kilka warzyw gdy zadzwonił jego telefon. – W porządku, leć. – uśmiechnęła się do niego ciepło i jeszcze skinęła głową. To przecież mogło być coś ważnego prawda? Powinien to odebrać. Kiedy zniknął z kuchni, ona w dalszym ciągu przygotowywała im jedzenie. Poza tym… zapiekanka to nie było nic trudnego, przynajmniej tak jej się wydawało. Gdy Leo rozmawiał, ona dzielnie gotowała i spokojnie to pochłaniało ją na tyle, by nie zwracać uwagi na rozmowę, która rozlegała się kilka metrów dalej. Nie podsłuchiwała ani nic innego i podobnego nie robiła, doszła bowiem do wniosku, że jak Leo będzie chciał to powie jej o czym rozmawiał, a sama przecież była skupiona na swoim zadaniu. Tak czy inaczej, dobrze, że szef nie zajął mu długo czasu, dzięki temu Leo mógł do niej szybko wrócić.
Dziewczyna była na tyle skupiona na tym, by dorwać w swoje łapki ta nieszczęsna miskę, która jej była naprawdę bardzo potrzebna, że nawet nie zwróciła uwagi na to, że mężczyzna pojawił się ponownie. Zdała sobie z tego sprawę dopiero w chwili gdy poczuła jego ciało bardzo wyraźnie za sobą. Gdy tak się zbliżył i przyległ do niej, poczuła jak oblewa ją fala gorąca, a policzki zaczynając oraz mocniej ją piec. Nieco przymknęła oczy, a jej dłoń lekko zadrżała, gdy ten wodził swoją dłonią do góry by jej pomóc z tą nieszczęsną miską. Jej myśli zaczęły galopować, serce obijało się niesamowicie mocno o klatkę piersiową. – Dz… dzi…dziękuję… - wydusiła z siebie, tak bardzo cicho, że niemal niedosłyszalnie i wtedy poczuła jego twardą męskość na swoim ciele, przez co jeszcze bardziej się zarumieniła. – Leo… - z jej ust uciekło ciche westchnienie. Pierwszy raz Donovan mógł usłyszeć jej takie pełne podniecenia i zawstydzenia westchnienie. W końcu w burdelu, gdzie wcześniej się spotykali, panowały twarde zasady i nie powinna była nigdy tak robić i z resztą, nie robiła. Aurora opuściła rękę odstawiając miskę na blat i łapkami się o nieco bardziej zaparła. Chciała pozbierać myśli, ale ten ruch sprawił, że tylko się o niego otarła i znowu całe jej ciało przeszedł silny dreszcz. Wydała z siebie kolejne westchnienie i zacisnęła oczy, chcąc pozbierać swoje biedne myśli. Nie mogła się przecież tak zachowywać. Chciała się odwrócić do niego, ale… no nie mogła mu spojrzeć w twarz! Ogarnij się Aurora, matko kochana! Zamiast zapanować nad sobą panienka Faust nieco się przybliżyła, wtulając biodro w jego dłoń, którą na nim trzymał i policzek w jego policzek. Nieco się wygięła w taki sposób, by jej usta znalazły się przy jego uchu, przez co jej ciało wygięło się w taki seksowny łuk a jej biodra mocniej się docisnęły do jego burzącego się drągala. – Jak ty… na mnie… działasz Leo..ooo… - zamruczała mu przeciągle do ucha. Nie… jeśli on się nie wycofa, to ona oszaleje od jego dotyku i bliskości. Sama miała zbyt nikłą wolę w tym momencie, by go odepchnąć od siebie. Nie potrafiła i nawet nie chciała.
mów mi:
Awatar użytkownika
0 lat
0 cm
singiel

Post

Wszystko ma swoje wady i zalety. Teoretycznie niepamiętanie nieprzyjemnych aspektów ze swego życia zdaje się być czymś pozytywnym. W przypadku Aurory powinno to faktycznie wyjść dziewczynie na plus, gdyby miała pozostać nieświadoma niektórych wydarzeń z jej przeszłości. Powinno. Jednak rzecz w tym, że... prędzej czy później i tak przypomniałaby sobie wszystko. A mając przy sobie Leo, który bądź co bądź był sporą częścią jej życia, raczej samoistnie i stopniowo wszelkie wspomnienia w ten czy inny sposób do niej powrócą. Jedne wolniej, drugie szybciej, ale zawsze. Na razie chciał głównie pomóc jej wyjść na prostą i jak już minie trochę czasu, może uda się mu nawet ogarnąć jej jakąś pracę. Chociażby wkręci ją w modeling. Zawsze uważał, że spokojnie nadawałaby się do tego zajęcia. Ma zgrabne i seksowne ciało, śliczną, uroczą i anielską twarzyczkę... jak dla niego byłaby wręcz idealną modelką. Już on dołoży wszelkich starań, aby te plany zostały zrealizowane! Oczywiście nie zmusi jej do niczego, jeśli nie będzie miała na to ochoty i ostatecznie kategorycznie powie mu nie. Niemniej nie zaszkodzi przynajmniej spróbować, prawda? Nawet jeśli miałoby się to nie udać, trudno. Świat się przez to nie zawali. Najważniejsze, że ma ją teraz przy sobie! Nigdy więcej nie pozwoli nikomu mu jej odebrać. Nie ma takiej opcji.
Ostatnio wprawdzie Donovan nie świecił przykładem i uchodził za typowego bad boy’a, lecz kiedy ktoś potrzebował pomocy, zawsze jej udzielał. Gdyby jakaś inna kobieta znalazła się w podobnej sytuacji, co panienka Faust na tej nieszczęsnej ulicy, zareagowałby niemal identycznie. Może niekoniecznie zabrałby ją do swojej posiadłości, ale nie zostawiłby na pastwę losu, to zdecydowanie nie. Leo wbrew pozorom posiada wrażliwe i duże serce, tylko uparcie próbuje stłumić głęboko w sobie te cieplejsze uczucia, obierając na twarz maskę obojętności. Aczkolwiek pomimo tego wprost nie potrafi zwyczajnie przejść ot tak, niewzruszony obok ludzkiej tudzież zwierzęcej krzywdy, co idealnie wskazywało na to, iż wciąż tkwiło w nim dobro. Trzeba je po prostu z niego wyciągnąć na wierzch. Wtedy prawdopodobnie całkowicie skończy z byciem niedostępnym i nieco skurwielowatym dupkiem, ponieważ... w rzeczywistości to, co sobą obecnie prezentuje jest totalnym przeciwieństwem jego dawnej osobowości. Ot, krótko mówiąc udaje kogoś, kim nie jest. Ukształtowało go tak parę bolesnych czynników, nic ponadto. Co nie oznacza, że jest skreślony na amen i nie do uratowania. Odpowiednie podejście i osoby mogą zdziałać cuda, niepodważalnie...
Chłopak opowie jej o wszystkim, jeśli sobie tego zażyczy. Może mu zadawać pytania jakie zechce, a on postara się na nie jak najlepiej odpowiedzieć, a jednocześnie tak, coby uniknąć kłamstwa, bo tego naprawdę bardzo nie lubił. Cholernie cisnęło mu się na język, by zdradzić jej każdy szczegół co do joty, a także wyznać, czemu przestał przychodzić... lecz jeszcze nie teraz. Nie był ani na to gotowy, ani nie chciał psuć tej magicznej atmosfery jaka między nimi powstała, odkąd wybawił ją z opresji. Poza tym nie widział sensu w przekazywaniu jej zbyt wielu informacji naraz, gdyż mogłoby to wprawić ją w większy ból głowy i nic by z tego koniec końców nie wynikło. Nie zabroni jej też jazdy motorem i jak się tak na poważnie uprze, naturalnie jej pomoże bez sprzeciwów. Nie byłby w stanie jej odmówić... oj bynajmniej nie. - Miło, że pokładasz we mnie tyle wiary kochana... Mam nadzieję, że cię nie zawiodę. Uwierz mi, tłumacz ze mnie beznadziejny. Ale zobaczymy, co z tego wyjdzie. - stwierdził, puszczając jej perskie oczko i posyłając jeden ze swych najurodziwszych uśmiechów, na jakie było go stać. Przyjemnie patrzyło się na nią taką szczęśliwą i radosną; ten widok go niesamowicie cieszył. Ta przeklęta pustka została wreszcie w jakiejś części wypełniona i przestał być taki wybrakowany. Od wszelkich drobnych gestów nie mógł się powstrzymać... to było silniejsze od niego, a skoro sprawiało jej rozkosz, nie zamierzał jej tego odmawiać. - Wizja przeziębienia jakoś mnie nie przeraża... najwyżej się rozłożę, co tam. Zdarza się. Dla mnie liczy się to, że... mam cię z powrotem... - wzruszył ramionami, jakby nie było to nic takiego, znowu przytaczając na głos jak wiele dla niego znaczy. Wiadomo, nikt nie lubił chorować, ale Leo jakoś nie zwracał uwagi na takie pierdoły mając przy sobie tę, którą przecież kocha... Jakoś wątpił w taką ewentualność i trzymał się przekonania, iż uniknie kataru, a jak nie... czuł, że w razie co Aurora się nim dobrze zaopiekuje.
Po tym jak znaleźli się w holu, jego dwa kochane pupile przybiegły do nich, coby obwąchać Aurorę i ją powitać, a wraz z tym domagały się pieszczot, jak to zwierzaki. Donovan przygarnął je do siebie, przytulił, poczochrał po sierści i ucałował każde w czubek głowy. Ot, taki ich codzienny, nieodłączny rytuał. - Masz rację, nie ma co ukrywać... choć nie byłem tak całkiem sam. Nie trwa to w sumie długo, bo do niedawna mieszkałem z rodzicami... wiesz, w końcu chciałem samodzielności. - tutaj wskazał palcem na Crowa i Daredevila, ponieważ to o tę dwójkę mu chodziło na początku swej wypowiedzi. Nijak nie poczuł się urażony jej słowami. Niby czemu miałby? Przyjął je ze stoickim spokojem, śmiejąc się na dokładkę cicho pod nosem. Właściwie nie przeszkadzało mu praktycznie samotne mieszkanie w tak ogromnej chałupie, ale z drugiej strony brakowało mu towarzystwa, mimo że za żadne skarby nie przyznałby się do tego. Wyprostował się, obserwując poczynania dziewczyny. - E tam, głupie stereotypy. Jeśli ci wygodnie w takich butach, czemu więc nie ułatwić sobie sprawy? Według mnie nadal prezentowałabyś się pięknie... nieważne czego byś nie włożyła. - nawijał tego typu komplementy coraz częściej i śmielej, choć zdarzało mu się niekiedy peszyć... Takie właśnie zdanie miał i żadna siła we wszechświecie nie zmieniłaby tego. Uważał ją za ideał, który akceptował pod każdym względem. Będzie to podkreślał za każdym razem! Kurde i to jej pytanie wybiło go z pantałyku! Zmieszał się biedaczek! - Ja... no... ten... podobasz mi się... dlatego... - aż nerwowo przesunął dłonią po swoich kruczoczarnych włosach, czując jak strzela buraka. Miał niemały problem z normalną wymową. Zacinało go co rusz i przez moment stracił zdolność sensownego układania zdań, brzmiąc odrobinę chaotycznie, co musiała mu wybaczyć... Całe szczęście w miarę szybko się ogarnął i zaprowadził swą towarzyszkę do tej kuchni, aby coś przygotowała ciekawego. Dał jej pole do popisu i nie miał nic przeciwko, żeby się od niej czegoś nowego nauczyć. Niech szaleje! - Jestem za. - odpowiedział krótko, a zarazem zwięźle, no i z tej dość krępującej sytuacji wyratował go telefon od szefa, toteż przeprosił Faust i wyszedł na kilka minut do przedpokoju. Po skończeniu ważnej rozmowy, pojawił się ponownie przy ukochanej, tak piekielnie go kusiła... przyciągało go do niej niczym pieprzony magnes i nic na to poradzić nie mógł! Nie kontrolował swego ciała... Emocje sięgnęły zenitu i nie było już odwrotu. Nie mógł zapanować nad odruchami... Ponadto jak na jebaną złość, czuł wzrastające w nim podniecenie! Ach, bezapelacyjnie doprowadzała go do szaleństwa i raczej nie ma sensu z tym walczyć... nawet przestał próbować. - Ależ proszę... - wybełkotał ledwo co, ale na tyle, by go usłyszała. Jego twardy, długi penis też z nim nie współpracował. Stanął i najwyraźniej nic nie wskazywało na to, aby miał opaść. Och, jakże ona uroczo wyglądała z tymi rumieńcami... Do tego te pełne pasji odgłosy... był to miód na jego uszy, dosłownie! Dawniej nie było mu dane takowych usłyszeć... Cholera, on nie wytrzymywał tego napięcia, to było przerażające! Jej ruchy wcale niczego nie ułatwiały... ba, nakręcały go bardziej do działania! Czuł się tak, jakby go coś nieźle trzepnęło w łeb. Te uczucie było nie do opisania... Leo też miał problem z pozbieraniem myśli, taki rozpętał się w jego umyśle chaos! Nie dostrzegłszy żadnych protestów, mocniej przylegał do niej ciałem. Machinalnie z jego gardła wydobył się głośniejszy jęk zadowolenia, gdy naparła na jego sterczące przyrodzenie. Przełknął ślinę. - Tak, jak ty na mnie... oj, Auroro... - wymruczał seksownie, odwdzięczając jej się tym samym, a na jego usta wpełzł taki jakiś szatański uśmieszek. Ni chuja nie da rady się wycofać - było kuźwa po nim! Jego serce tłukło o żebra z hukiem, jakby zaraz miało wydostać się na zewnątrz. Wcisnął w jej biodro palce, zaś drugą dłoń przeniósł na podbródek, podnosząc go nieznacznie w bok, by ułatwić sobie dostęp do jej ust, i w następstwie... wpić się w nie początkowo delikatnie, acz z uczuciem i namiętnością. Ulżyło mu, że ta go nie odepchnęła ani nie opierdoliła. Nieumyślnie silniej przycisnął ją do blatu kuchennego, który miała przed sobą i jego kant wbił się jej w brzuch. Przesuwał końcówką drągala wzdłuż pleców, aż po pośladki, a jego ruchy stawały się coraz intensywniejsze i dziksze...
<center>Obrazek
KPRelacjeTelefonWillaInformatorProblemator
SzafaCackaZwierzakiFacebookInstagram
</center>
mów mi:
Aurora Faust
lat
cm

Post

- Na pewno ci się uda, w końcu jesteś utalentowany. – uśmiechnęła się do niego. Taka była prawda i może Aurora nie pamiętała za dużo rzeczy sprzed wypadku, ale musiała sama przed sobą przyznać, że miała prawdziwe szczęście, że to właśnie Leo ją znalazł i pomógł jej. Co do odzyskiwania przez nią wspomnień i odnajdywaniu prawy… trudnych pytań ze strony byłej prostytutki zdecydowanie nie można było uniknąć, w końcu… musiała prędzej czy później dowiedzieć się o tym co ich łączyło, dlaczego on ją porzucił oraz… to czym się zajmowała. Na pewno magiczna atmosfera stworzona teraz przez nich by prysła, to również było pewne, bo… panienka Faust nie mogła by tego znieść. Los umożliwił jej wystartowanie życie na nowo, jeszcze z Leo przy swoim boku… tamte wydarzenia, cała przeszłość mogłyby naprawdę wiele w tym popsuć.
Praca jako modelka, na jedno była by zdecydowanie bardzo ciekawa i Aurora mogłaby zostać sławna i odnosiłaby sukcesy bardzo możliwe, że nawet na arenie między narodowej, ale… ta praca niosła dla niej pewne ryzyko. Zawsze ktoś ją mógł poznać… dać znać Alfonsowi… który swoją drogą szukał Aurory, w końcu była jedną z jego najlepszych zabaweczek w burdelu, a zniknęła przeszło tydzień temu! Pomimo tego, Faust podjęłaby się każdej pracy bardzo chętnie, oczywiście jak tylko gdyby jej wytłumaczono, czym miałaby się zajmować. Na pewno chciałaby wrócić na studia, bo przecież kiedyś… musiała coś studiować. Biedna owieczka, tak naprawdę nic o sobie nie wiedziała.
- No tak, oczywiście… ale wiesz że jak zachorujesz to możesz wylądować w szpitalu? Będę przy tobie, ale proszę nie rozbieraj się więcej na zewnątrz jak jest taka pogoda. – powiedziała wyraźnie zmartwiona i przejęta jego stanem i ewentualną chorobą, której chciała dla niego uniknąć. Oczywiście, że by się nim zajęła! Zrobiłaby mu rosołek (jakoś) bo przepisu nie pamiętała, skoczyłaby do apteki i (jakoś) wróciłaby do domu, bo nie pamiętała, ba nie znała do niego drogi i po prostu by o niego dbała. Nawet by mu bajkę włączyła! Albo opowiedziała.
Aurora nie była do końca pewna tego, czemu Leo tak ją traktuje, byli kiedyś ze sobą w pewnym stopniu blisko, co udało jej się ustalić, ale pomimo tego… on naprawdę się zachowywał jakby odzyskał swój promyk szczęścia w ponurym życiu, a Aurora poczuła się bezpiecznie i spokojnie przy nim. Dziewczyna przywitała się z jego zwierzakami by przez chwilę skupić swe myśli na nich a nie na nim i z rozbawieniem uśmiechnęła się na jego komentarz o butach.
- W takim razie będę biegała w baletkach, tak czy inaczej jestem przy tobie totalnie niska. – powiedziała rozbawiona. Istotnie przy jego żyrafim wzroście to nawet najwyższe obcasy by jej nie pomogły. Kiedy jednak przyznał, że mu się podoba sama Aurora strzeliła buraka i… nie nie mogła tego skomentować, ugryzła się tylko lekko w język i podniosła się z kleczek, bo przed chwilą jeszcze głaskała jego zwierzaki. – Nie wiem czemu… ale nie powinnam ci się podobać… tak coś czuje… -powiedziała cicho, nie będąc nawet pewną, czy on to usłyszał. Naprawdę, miała gdzieś w sobie takie przekonanie. Co gdyby wiedziała o swojej dziwkarskiej przeszłości, byłoby całkiem dlań jasne.
Następnie akcja potoczyła się zdecydowanie bardzo szybko. Nim panienka Faust zdążyła zareagować byli już w kuchni w dosyć… pikantnej sytuacji. Nie chciała tego przerywać, dziwiła tylko się temu, jak jej ciało zachowywało się przy nim. Była całkowicie rozluźniona, poddawała się jego dotykowi i tego co robił, jeszcze jak się odchyliła do jego ust, gdy lekkim gestem jej to nakazał i ten jego uśmiech, pomruk i syk… sama automatycznie nieco bardziej przylgnęła do niego i westchnęła po raz kolejny… jednak to było nic. Z jej ust uciekł pełen pasji długi i namiętny jęk, jak tylko poczuła jego penisa takiego stojącego i mocno ocierającego się o jej biodra. – Leo… -zamruczała mu prosto w usta. Ona nawet nie wiedziała, jak jej dźwięki i bliskość działały na niego. W sumie pierwszy raz… znalazła się z nim w takie pozycji, gdy ją odwiedzał w burdelu, zawsze byli do siebie twarzą w twarz a teraz… Aurora cicho syknęła jak poczuła gdy blat się zaczyna mocniej wbijać w jej ciało, ale nie przejęła się tym. Odwzajemniała jego pocałunki, a sam Donovan mógł poczuć jak na jego penisie, przez spodnie nagle zaciska się jej dłoń, którą lekko cofnęła do tyłu i umieściła między ich ciałami. Kontynuowała pocałunek mrucząc. Jej własne biodra przez cały czas się ocierały o niego. Czuła gorąco w całym ciele, niesamowite podniecenie było wręcz uzależniające. Jeszcze tak bardzo jej się podobało, że to Leo był przy niej… - Pragnę cię… - wyszeptała nie mogąc się powstrzymać.
mów mi:
Awatar użytkownika
0 lat
0 cm
singiel

Post

Niby było to tylko jedno zdanie, za to nadzwyczaj podbudowujące. Słysząc je zrobiło mu się jakoś cieplej na sercu. Nigdy mu nie brakowało pewności siebie, jednak w tym przypadku nie był do końca przekonany, czy by sobie poradził. Gaduła z niego jest generalnie niezła jak wpadnie w ten swój typowy ferwor i zacznie nawijać niczym katarynka, nie mogąc przestać. Ale jeśli przychodzi do tłumaczenia czegokolwiek, on średnio się ogółem do tego nadaje. Serio! Zazwyczaj wychodzi mu to na tyle pokrętnie, żeby musiał komuś tą daną kwestię powtórzyć parę razy. Dopiero wtedy zostanie możliwie zrozumiany przez drugą osobę. Tak czy siak Aurora jakoś tak go pozytywnie nakręciła i wyjątkowo czuł, że będzie dokładnie tak, jak mu powiedziała.
- Dzięki. Kochana jesteś, naprawdę. - naturalnie odwzajemnił się jej takim samym, uroczym uśmiechem, jaki ona mu zaserwowała. To było aż niewyobrażalne, że pokładała w nim tyle wiary i tak go chwaliła. Jak tu nie dostać nagle skrzydeł? Och, jakże on ją uwielbiał... Odzyskanie całkowite wspomnień wiąże się z wieloma aspektami i Leo był tego świadomy... Faktycznie najlepiej dla jej dobra, by części nie musiała w ogóle sobie przypominać, ale te najważniejsze... właśnie o nim, mogłaby. Na tym w zasadzie zależy mu obecnie najbardziej. Gdyby nie został zmuszony, za żadne skarby świata by jej nie opuścił. Starał się jak mógł i robił wszystko, aby wyciągnąć dziewczynę z tego nieszczęsnego burdelu, lecz niestety na nic się to nie zdało. Skurwielowaty właściciel tego konkretnego budynku krzyżował każdy jego plan i koniec końców musiał odpuścić, choć cholernie go to bolało... Najgorsze, że mu zagroził, więc nawet pieniądze się wówczas nijak nie przydały.
Pomimo przeciwności losu... odnalazł ją. Ma przy sobie z powrotem i była z nim absolutnie bezpieczna... Nic więcej nie było mu do szczęścia potrzebne. Donovan pomoże jej stanąć na nogi w każdym tego słowa znaczeniu. Nie pozwoli nikomu mu jej ponownie odebrać. Zwłaszcza temu palantowi, przez którego już raz ją stracił. Mocno wierzył w powodzenie i tego się kurczowo trzymał. Z tego względu sprawi pannę Faust modelką robiąc to w taki sposób, coby zupełnie nikt nie miał tutaj nic do gadania. W szczególności alfons, który będzie równie bezsilny jak Leo tamtego dnia, kiedy zabronił mu przychodzić do uroczej szatynki. Pozna na własnej skórze jak to niemiłosiernie boli, skoro była dlań taką najważniejszą prostytutką... Chłopak nie dopuści do tego, aby tam kiedykolwiek wróciła. Po jego pieprzonym trupie!
- Niekoniecznie. W razie potrzeby wezwę lekarza do domu. Nie no, nie będzie aż tak źle, bez przesady! Dobrze, obiecuję ci, że to się już nie powtórzy. - odpowiedział szczerze i zgodnie z prawdą, uspokajając ją. Zarzekł się, iż nie będzie odwalać takich lekkomyślnych akcji. A on nie rzuca słów na wiatr! Co najwyżej uczyni to w kryzysowej sytuacji, tak jak dzisiaj. Nie sądził, by dopadło go jakieś poważniejsze choróbsko, w związku z czym był o siebie spokojny. Ewentualnie skończy się to na zasmarkanym nosie i wyższej temperaturze, a to przecież nic takiego! Ufał, że w takiej sytuacji to właśnie ona się nim odpowiednio zajmie i zaopiekuje. Nie kwestionował tego. Nie potrafił nie okazywać tego, co od dłuższego czasu zaczynał do niej czuć. Jej amnezja też w tym nie przeszkadzała. Zależy mu na niej jak na nikim innym. Wprawdzie sam nie był w stanie przyznać, że to miłość, tak jego ciepłe uczucia, którymi ją obdarzał wzrastały na sile. Powoli do niego docierało, że ją kocha i to z nią chce spędzić resztę życia. Z całego serca pragnął, aby im się w końcu ułożyło, a ona to odwzajemniła. - Noś co chcesz i w czym czujesz się komfortowo. Nie przejmuj się, po prostu to ja jestem wielkoludem. Wzrost nie jest istotny. - sam był rozbawiony i tego nie ukrywał, jednakże znów wyraźnie jej zasugerował, że on nie zwraca uwagi na takie błahostki. O dziwo usłyszał jej kolejną wypowiedź. Te podejście go trochę zaskoczyło, aż spojrzał na nią z uniesioną ku górze pytająco brwią. - Bzury wygadujesz. Źle czujesz... proszę, nie mów tak. Podobasz mi się i tyle w temacie. - zaprzeczył, na podkreślenie czego pokręcił głową w jedną i drugą stronę. Doprawdy, to był jakiś absurd! Nie miał co do tego wątpliwości i żadna siła we wszechświecie bynajmniej nie zmieni jego toku myślenia.
Po tym ważnym telefonie, rzeczywiście akcja potoczyła się wręcz lawinowo. Leo nie był w stanie dłużej się powstrzymywać przed poczynieniem tych odważniejszych gestów, tracąc całkowicie nad sobą kontrolę. Stojąca przed nim obecnie tyłem Aurora działała na niego jak narkotyk, który go omamiał. Odczuwał totalny wewnętrzny rozgardiasz emocjonalny. Jakoś tak mu ulżyło, że ta nie protestowała, a sama się w to wkręcała coraz głębiej, pozwalając sytuacji rozwinąć się na wyższy poziom pikantności. Automatycznie jego mięśnie się rozluźniały, a on całował ją z większą namiętnością i pasją, penetrując językiem jej jamę ustną, a jednocześnie zachęcając jej własny do tych szalenie dzikich wariacji. Wyłapując wypowiadane swe imię przez nią, jego uśmiech się poszerzył. Wydawane przez nią pełne podniecenia dźwięki jeszcze silniej go nakręcały. Teraz już nic go raczej nie odwiedzie od realizacji sprośnych wizji, jakie kręciły mu się w umyśle w tym momencie. Jęknął znacznie głośniej, gdy ścisnęła jego nabrzmiałego penisa, co także sprawiło, iż po całym jego ciele przeszły przyjemne prądy. Obdarowywał jej usta co i rusz rozkosznymi pocałunkami, niekiedy przenosząc się swymi wilgotnymi wargami na jej szyję, której nie pozostawiał bez pieszczot. Ba, wessał się ostatecznie w nią, zostawiając na skórze widoczną malinkę. W międzyczasie przesunął dłonie z jej bioder nieco wyżej, zahaczając o dół bluzki, którą zamaszystym ruchem z niej ściągnął, rzucając ją gdzieś w nieładzie na podłogę. Począł masować intensywniej już nagie zgrabne i seksowne ciałko, zatrzymując jedną rękę na jej piersi, w którą wbił paznokcie póki co poprzez materiał stanika. - Mam ochotę robić z tobą bardzo niegrzeczne rzeczy... - wymruczał jej to do ucha takim seksownym głosem, z podwojoną chrypką. Mogła też odczuć na sobie jego gorący oddech, ilekroć wędrował ustami tu i ówdzie. Na sobie z kolei miał koszulę w kratę z guzikami. Liczył na to, że dziewczyna równie szybko się jej pozbędzie... tak samo jak jego czarnych spodni. Byli niezwykle blisko do tego, aby ostro się pieprzyć na tym blacie kuchennym i do tego to prowadziło. Leo napawał się każdym jej dotykiem i czułością, jaką mu zadawała, odpłacając jej się tym samym. Chociaż był na nią niesamowicie napalony, nie spieszył się z niczym aż nadto. Chciał, żeby Aurora zapamiętała ich wspólne igraszki na długo i w późniejszym czasie miło te zacne zbliżenie wspominała.
<center>Obrazek
KPRelacjeTelefonWillaInformatorProblemator
SzafaCackaZwierzakiFacebookInstagram
</center>
mów mi:
ODPOWIEDZ

Wróć do „Willa Donovanow”