[Justine Devoux]

Uśmiechnęła się z ulgą..
-Zawsze zapominam ze poza naszymi pensjami z klubów ty masz jeszcze te swoje pieniądze z tych płyt itp.. - powiedziała i spojrzała na niego. Słodziaki dwa!
-No nie wiem.. To już chyba twoja decyzja.. Czy chcesz być twarzą jakiś tam ciuchów.. - powiedziała miło. Nie chciała żeby to robił dla kasy.. I tak nie mają najgorzej..
-Super..-powiedziala i Cmoknęła go też. Skończyła z tymi rzeczami.. I ehhh prasowanie ja czekało..
-Boże.. Mam dość.. - zaśmiała się.. - a to dopiero 14.. - pokręciła głową. Jej dziecko grzeczniejsze xD

[Savanah Spencer]

-A no wlasnie..a ze kariery jeszcze nie zawiesilem to wiesz... - powiedzial z usmiechem.
-Oj mi to nie rpzeszkadza..serio wiec jesi oferta aktualna to skorzystam - dodal.
-To daj mi a ja wyprasuje a ty se dychnij..albo pol na pol - powiedzial.
No tak..ten bol ze dla maluchow to kazdy ciuszek prasowac trzeba :/

[Justine Devoux]

- No to dobrze.. - uśmiechnęła się do niego.
-Dobra.. To jak chcesz.. Ale serio.. Nie rób tego że względu na nas.. Tylko na siebie.. - powiedziała miło..
-Nie no.. Poprasuje.. Ty nos ciężary.. - zaśmiała się. Bo ciągle łaził z Maddie.

[Savanah Spencer]

-Wiem..i no robie to dla siebie..jak to tam nazwalas.. a kasa to dodatek-powiedzial z usmiechem.
-Yhm.. nie ma srawy..choc..eh..ile mozna..kude..naw
]et nie wiem keidy zasnela - zasmial sie bo tka juz ja bujal i gadal z J ze noo..w koncu ja polozyl do lozeczka ale wtedy sie obudzila CHarlotte i zaczela plakac wiec szybko ja zabral by nie obudzila Mad i teraz zmiana..zmienil jej tlyko pieluche jeszcze..

[Justine Devoux]

Zaśmiała się jak teraz druga ryczała.
-Boże.. Dom wariatów.. - powiedziała. No i ona już wzięła deskę do prasowania i jechała z tym koksem.. Masakra ile tego miała. Ale dzielnie walczyła..
Dziewczynki spały to prasowała.. A jak się obudziły to dała im jeść.. A Matt zrobił im obiad?

[Savanah Spencer]

Tak..ugotowal cos a potem jak ogarnela dziewcyznki i se spaly to i sobie zjedli obiadek.
-To co?Idziesz sie zdrzemnac>owiedz mi co mam tam ogarnac ejzcze a ja sie zajme tym i jak cos to dziemci - powiedzial milo

[Justine Devoux]

-W sumie to... Poprasowane jest, ogarnęłam też mniej więcej.. Więc nie wiem.. Możesz zobaczyć co ewentualnie trzeba byłoby kupić.. I potem jakieś zakupy zrobić? - zaproponowała. Bo jak ludzie się zaczną schodzić..
-A ja na razie spać nie idę.. Bo jednak.. No środek dnia.. - powiedziała. Pewnie jakaś 17 ale nadal xD

[Savanah Spencer]

-No dobra.to jak tam chcesz - no nie bedzie jej zmuszał do spania xD W koncu to nie tak hop sip zasnac..
-Okey..wiec co?Jakies wieksze zakupy zorbic w razie gosci juz itp? - zapytal?
No i tma polazl poprzegladac lodowke, szafki i notowal sobie co i ajk kupic.Wrocil po kilkunastu minutach i jej pokazal
-Mow co ejszcze dopisac - dodal

[Justine Devoux]

- Tak, tak.. - powiedziała i uśmiechnęła się do niego.a skoro tak to jeszcze zapisała mu jakieś dodatkowe rzeczy na karteczce, czy tam mu w telefonie.
-No i chyba starczy, kochanie.. I tak całą armia do nas przychodzić nie będą.. Ale parami co najwyżej.. - zaśmiała się.

[Savanah Spencer]

-No wiem wiem..wiec co? Ja snikam..postaram sie do godzinki wrocic..ale no ne opbiecuje.Jak cos ci sie ejszcze rpzypomn to dzwon - pocalowal ja czule, zerknal na dziewcyznki.o pewnie tutaj tez mieli jakis kojec cz cos dla nich no i wsiadl w auto i pojechal na zakupy( w domysle)

[Justine Devoux]

- Jasne kochanie.. - uśmiechnęła się do niego i pojechał. Więc jak jej się coś jeszcze przypomniało to napisała mu smsa że coś ma kupić.. A potem zasnęła. Dziewczynki ja obudziły.. Więc jak wrócił to Justine karmiła już druga a Lottie spała na ich wielkim łóżku w tym takim kokonie..

[Savanah Spencer]

N wrócił do domu, wypakował wszyskto wiec mu to tez troche zeszło i dopiero potme tu przyszeł szukac ich.
-Hej...jak tam? -zapytal milo i siadl sobie na lozku.
-Maddie juz jadla? - zapytal

[Justine Devoux]

- Maddie właśnie je.. A Lotka żarłok juz pojadła i śpi.. - zaśmiała się i Cmoknęła go.
-Dzięki kochanie że pojechałeś.. - powiedziała miło.
-Wszystko kupione? Dużo ludzi na mieście?

[Savanah Spencer]

-NIe ma spawy.Ne musisz mi za takie rzeczy dziekowac.To oczywista oczywistosc- powiedzal
-Yhm..no co..Małą musi nadrobic by wyrownac z siostra - choc pewnie minimalna byl roznica miedzy nimi.
-Tyle co zawsze.. - powiedzial

[Justine Devoux]

Uśmiechnęła się do niego..
-Niby nie muszę.. Ale jest wtedy miłej.. I moge cie pocałować jeden dodatkowy raz.. - uśmiechnęła się.
-Tak. Zdecydowanie musi równać. Ma jakieś 200 g do nadrobienia.. - zaśmiała się.