[Colton Grey]

-jeśli chcesz możesz wziąć sobie wolne w pracy i możecie gdzieś wyjechać na parę dni -powiedział i uśmiechnął się do niej
-wiesz jak coś to mów śmiało -napił sie

[Emily Johnson]

- Nie no spokojnie. Jakoś sobie radzimy.. - powiedziała i uśmiechnęła się..
-Nie wiem też czy Marcos mógłby wziąć sobie wolne w pracy.. Więc jak coś to pewnie dam znać.. - uśmiechnęła się.

[Colton Grey]

-jasne , ale jak coś nie ma problemu poza tym możecie wyjechać na weekend z tego co wiem o chyba on ma głównie weekendy wolne -powiedział i napił się
-a Ty kiedy nas odwiedzisz ?

[Emily Johnson]

- Nie no jasne.. Tak tak.. Weekendy ma wolne chyba że wiesz. Ktoś coś na gwałt potrzebuje.. Bo też ma jakiś vipow jako klientów.. - powiedziała.
-A nie wiem.. A kiedy zapraszasz? - zaśmiała się. Mogą wpaść z Marcosem do nich.

[Colton Grey]

-kiedy macie ochotę -powiedział
-popołudniami zazwyczaj jesteśmy w domu jak coś to lepiej wcześniej zadzwonić-powiedział i skończył swój obiad

[Emily Johnson]

-Jasne, to pogadam z Marcosem i wpadniemy na pewno.. -powiedziała miło.
No i co? Pogadali, pośmiali się i pewnie się rozstali w końcu. On pojechał do domu a ona do pracy xD

[Colton Grey]

Wsiadł do samochodu i pojechał do domu po drodze zahaczył jeszcze o kwiaciarnie

[Justine Devoux]

Wpadli więc sobie tutaj po siłowni..
-Pewnie będzie chujowo.. I to nie przez kilka najbliższych dni.. - powiedział i spojrzał na kumpla.. Ale poklepał go po ramieniu. Zamówili sobie po pizzy dużej i piwko.
-To co? Maze się wyprowadzi? Kurde.. Powiem Ci ze serio myślałam że już znalazłeś tą jedyna..

[Savanah Spencer]

-wiem..choć tego nie chce - powiedział.
-Wiec licze ze za jakis czas bedziemy mogli normlanie choc pogadac - westchnal.
-Ja tez..i tak jest tlyko sie wszyskto spomplikowalo.. - dodal i napil sie piwa jak dostali

[Justine Devoux]

- Myślę że w końcu się dogadacie.. Co jak co.. Maze jest cudowna.. I nie pałała do ciebie żądzą mordu.. Było jej po prostu smutno.. - powiedział do Charliego..
-Nie łam się.. Jakoś się to ogarnie wszystko.. - powiedział.

[Savanah Spencer]

-No swietnie..mow mi tka jeszcze - chyba ze go calkiem zdolowac ze Maze smutna itp :/
-No jakos..eh.. - westchnal no i dostali w koncu te pizze to zaczeli jesc

[Justine Devoux]

- A co? Wolałbyś słyszeć że gania po osiedlu z siekiera i cie szuka? - zapytał z lekkim rozbawieniem.
Popili pizze piwkiem i zjedli do końca w sumie już gadając o jakiś pierdołach..
-To co? Zbieramy się? Czy co?

[Savanah Spencer]

-Szczerze..chyba tak - zasmial se gorzko.
-Tak..w koncu kiedys musze wrocic do domu..i ty tez.. - no i sie zebrlai i kazdy do siebie

[Savanah Spencer]

-Z toba zawsze ejst zabawnie..jakby ne patrzec - pwiedzial.
-ZAuwaz ze nigdy chyba sie jeszcze nie poklocilismy wiec normlanie..jak nas kiedys trzasnie to normlanie...boje sie -zasmial sie jak jechali do centrum.Misial sobie paluszkami jej udo podczas jazdy.
Dojechali pod LO?
-Wchodizmy czy cos innego? - zapytal[/

[Magnolia Plumier]

-Wtedy będą lecieć iskry.. - powiedziała j zaśmiała się. - Jednak man nadzieję że to będzie już po ślubie wtedy nie bedziesz mógł mnie zostawić..
Spojrzała na knajpkę..
-Pewnie. Dla mnie może być.. Zjemy dobra pizze.. - uśmiechnęła się.