[Savanah Spencer]

-Tez tak sadze..ze skarg nie ebdzie - zasmial sie.
-Najwazniejsze ze wszyscy doisali..no i teraz to juz w sumie...nastepne wesle nie wiem u kogo..Jasonowi zajdx jakas panne - zasmial sie.
-Tez chyba nie - zasmial sie.
-Hmm..choelrnie niewygodne..albo moze bardziej..ne wiem..no dziwne uczucie..bd emusial przywyknac..no i pamietac bo jak grzebie w autach to nie ebde jej nosil - dodal

[Magnolia Plumier]

-Oj on sobie calkiem dobrze radzi z pannami sam. Nie trzeba mu pomagać.. Chociaż.. nie wiem czy on do małżeństwa by się nadawał...- zaśmiała się.
-No tak.. przy autach średnio... - Spojrzała na niego..
-Moze chcesz złoty łańcuszek żeby nosić na szyi jak nie będziesz miał jej na palcu...- uśmiechnęła się miło do niego. Może cały vzas nosić na łańcuszku. Dla niej to nie problem.

[Savanah Spencer]

-No nie watpie..naet ja uwazam ze calkiem przystojny facet..no moze nie taki jak ja - puscil jej oczko zartobliwie - ale noo.. - zasmial sie.
-Hmm..a wies.z.to clakiem dobry pomysl.. - powiedzial.No pewnie na poczatku bedzie przekladal ale z czasem nie ebze mu sie chcialo i zostane na łancuszku..poza jakimis imprezami czy cos..to zalozy na palec:)

[Magnolia Plumier]

-Ooo proszę, nie wiedziałam, że podobają Ci się chłopcy.. -powiedziała z rozbawieniem.
-Okej, to jutro ogarniemy jubilera.. -powiedziała wesoło, bo musi mieć porządny łańcuszek, żeby nie zgubić obrączki..

[Savanah Spencer]

-Ha ha..ale zabawne - mruknal i pokiwał jej palcem.
-Serio/Eh..no dobrze - on by ma na byle co zawiesil hihi
No i co?Zjedli w koncu to sniadanie nie zostawiajc ani okruszka xD a potem pozli sie ubrac i pozbierac swoje rzeczy.
mieli tu wiaodmo cos na przebranie nomalnego wiec slubne ciuchy wpakowali do walizki potem.

[Magnolia Plumier]

I jak się ogarnęli, to zwolnili pokój, poszli do recepcji ogarnąć wszystkie formalności, a potem wsiedli w auto swoje i pojechali do domu.