[Ian Chambers]

Kiedy lekarz powiedział co jej dolega..Ian ponad.. spojrzał na żonę chcąc zobaczyć jak to przyjęła.
-okey... musimy to chwilę omówić jelsi można i damy znać...- powiedział Ian.zdecydowanie teraz potrzebowali chwili sam na sam... więc kiedy lekqrz wyszedł Ian sp na Matgot i przytulił ją.
- twoja decyzja kochanie..będę cię wspierał w kqzdej...

[Margot Chambers]

Margot zbladła i po prostu siedziała nic nie mówiąc przez chwilę..
-Nie mam pojęcia co powinniśmy zrobić...- powiedziała I spojrzała smutnym wzrokiem na Iana...
Nim lekarz wyszedl.to dopytali go jeszcze co i jak z tym zabiegiem..
Powiedzial im więc że zabieg nie jest skomplikwoany, ale rekonwalescencja trwa kilka tygodni po samym zabiegu, że oczywiście są możliwe komplikacje, z czego najgorsze są przerwania jajowodów i często trzeba otwierać pacjentkę żeby całkowicie je usunąć itp. No i że zabieg wcale nie musi przynieść skutków pozytywnych i że w dalszym ciągu nie będą mogli począć dziecka.. plus ewentualnie będą musieli przeprowadzić procedurę raz jeszcze.. i ze jesli zabieg sie nie uda, to bedzie możliwe aby tez zaplodnic jąmetoda in vitro, o ile nie bedzie powiklan i nie powstanie za wiele tkanek bliznowatych.
-Ten zabieg brzmi strasznie.. w sumie nie sam zabieg, ale powikłania, albo to wszystko co może pójść nie tak...- westchnęła..
-Jesli zabieg się uda to jest szansa, że zajde w ciążę.. jeśli nie to zawsze można próbować in vitro.. nie wiem, może warto zaryzykować.. a jak mnie za bardzo nie potna to może akurat się uda.. tylko co.jesli tym zabiegiem całkiem przekresle nasze szanse..
-Ian...- spojrzała na niego.. - Co myślisz o tym wszystkim? - zapytała spokojnie. Chcieli mieć dziecko, więc może będzie wolał od razu in vitro.

[Ian Chambers]

Spojrzla na nia.-
jeju..serio..mam dylemat..chcilbym zryzykowac..i mmoc zajsc w ciaze z rtoba z etka to ujme..normlanie..ale..zrozumiem jelsi sie boisz...i ne ebdziesz chxciala is cpod nóz..wtedy od razu przystapimy do in vitro.tak czy inaczej..dziekco bedie nasze... - powiedzial.Oj nie chcialby sie znalesc w jej skórze.
-Moze wocimy do domu i przmeyslimy to na s-okojnie..w domowych warunkacha nie tutaj..i na dniach wrocmy z decyzja?w koncu co jak co ale to nei zabieg niecirpiacy zwoloki...

[Margot Chambers]

-Sama nie wiem.. z jednej strony ten zabieg brzmi kusząco.. ale z drugiej.. nie chcę żeby było jeszcze gorzej..- powiedziała i spojrzała na niego.. Westchnęła..
-W sumie można pomyśleć o tym na spokojnie w domu...- powiedziała i pokiwała głową.
Więc poszła pogadac jeszcze z lekarzem by ja wypisali na razie, bo chce to na spokojnie przemyśleć itp. Więc dostała kwity, wyniki badań i wypis i pojechali z Ianem do domu..

[Ian Chambers]

Przyjechali z Margot migiem do szpitala. Wsiedli z auta i Ian wnisl na rekach margot do srodka..ok mogla pewne chodzic ale jej nie to nie pozwolil;p Od razu powiedzial co sie dzieje i jaka lekarka ich prowadzi wiec zaprowadzili ich do sali a po chwili on juz byl na koryarzu przed sala a lekarze sie zajmowali Margot

[Margot Chambers]

Zrobili jej oczywiście wszystkie badania i w końcu okazało się, że jednak traci ciążę, więc będzie musiała zostać chwilę w szpitalu, podali jej jakieś środki przeciwbólowe itp. W końcu zawołali Iana do niej do sali, gdzie siedziała zaryczana już całkiem, bo kolejna strata.. Nie była na to gotowa..
-Przepraszam.. - powiedziała do niego i złapała jego dłoń..

[Ian Chambers]

-hej hej.....nie przeproaszaj....tgo nie twja wina skarbie - siadl na lozku obok i mocno ja przytulil do siebie.Tez byl smutny ze znow ne wyszlo ale wiaomo...to ona nosila w ciele dziecko i byla kobieta wiec zupelnie inaczej i mocniej o doczuwala._
-W koncu sie uda..sprobujemy jeszcze raz...nie masz co sie martwic - ne wazna byla kasa i ile na to wydadza..chcieli miec dziecko i je miec beda.
-A mowili czemu?Mowili czy mozna bylo temu zapobiec?/ -zapytal.Beda wiedziec natepnym razem czego unikac.
-Boo..w sumie.. - odsunal ja od siebie troche i spojrzal jej w oczy..bo chcesz jeszce raz sprobowac?

[Margot Chambers]

Przytuliła się do niego i nie chciała go puścić.. cichutko pochlipywala w jego ramię..
-Powiedzieli ze przy sztucznym zapłodnieniu czasem się tak może zdarzyć...- powiedziala jak już się trochę uspokoiła..
-Ze zawsze jest ryzyko że coś się nie uda...- powiedziała i wytarła łzy z policzków..
-To nic.. dziwnego i niespotykanego.. ale podadzą mi więcej hormonów następnym razem...- powiedziała I westchnęła..
-Jasne że chce... chcę Ci dać dziecko Ian...- powiedziała I pokiwała głową, była mega smutna, ale dla niego to zniesie..
-Po prostu.. chwilę muszę odpocząć od tego bo zwariuje...- powiedziała spokojniej..

[Ian Chambers]

-YHm..nop rozumiem.Czyli nie mamy sobie nic do zarzucenia..to tyle dobrego - powiedzial
-Ej..jakie mi?Jesli robisz to tylko dla mnie.. - spojrzal na nia uwaznie.Bo tak tro zabrzmialo.Wiec zaraz milion mysi, że ona uz ma tego dosc..tych prob i strat i ona juz nie chce ale chce go zadolic a tego nie chcial by robila cos wbrew soie.-Jasne.co tylko zechcesz..dojdziesz do siebie i sprobujemy.. - pocalowa ja czule
-Kocham cie bardzo mocno Margot..ne wazne co.. - dodal

[Margot Chambers]

-Nie mamy, ale i tak na nic się to zdaję...- westchnęła cichutko..
-Robię to dla nas.. Też tego chce.. przecież wiesz...- powiedziała do niego..
-Ja Ciebie też i dziękuję że jesteśmy w tym razem...- powiedziała I przytuliła się do niego mocno..

[Ian Chambers]

-No wiem, wiem..kazda strata boli - pokiwal glowa.
-Mam nadzieje..ale am tez nadzieje że jesli bedziesz chciala przestac probowac..dasz znac..i to zrozumiem - no chcial z nia bardzo dziecka..ich dziecka..nie adoptowanego ale jesli ebdzie i taka potrzeba to coz..
-Zawsze..we wszystkim Kochanie - pocalowal ja czule i prytulil.
-Kiedy cie wypuszcza?

[Margot Chambers]

-Oczywiscie ze ci powiem.. ale jesteśmy w tym razem.. więc jak ty byś chciał przestać to też musisz mi powiedzieć.. wiem że ciebie boli to tak samo...- powiedziała do niego i cmoknęła go czule...
-Maja mi przynieść tylko wypis... już wszystko wyczyszczone.. więc.. będę krwawić jeszcze trochę ale to normalne...- powiedziała.
-Musze wziąć sobie L4 do pracy.. bo jednak... nie mam na to siły, ok?

[Ian Chambers]

-Jase..rozumiem..choc wiesz ze nie lubie sie poddawac - usmiechnal sie .
-Okey..to idz sie przebrac a ja poczekam..jk cos to wezme wypis i spadamy do domu..tam prozadnie odpoczniesz nie tyo co w spzitalu..czy w pracy

[Margot Chambers]

Poszła się przebrać w swoje ciuchy. Potem poczekali jeszcze chwile na wypis, a potem już pojechali do domu.