[Erica Callahan]

Lekko się spóźniła do kancelarii, bo przeciągnęła się jej rozprawa..
Niosą teczkę i naręcze akt, weszla do swojego gabinetu i zostawiła to wszystko na biurku.. wyszła po niego..
-Zapraszam.. - powiedziała miło. -Erica Callahan.. - przedstawiła się chłopakowi i podała mu dłoń.
-Proszę siadać...- wskazała na fotel..
-Cos do picia? Kawa, herbata? Coś chłodnego? - zapytała miło. Otworzyła teczkę z jego imieniem i nazwiskiem i spojrzała w jego CV.

[Jake Evans]

-Dzien dobry.Jake Evan - tez sie rpzedstawil.No odstrzelil sie w marynarke.No jeasny i koszula i marynarka.Tak pol n pol.W koncu garniaka nie ebdzie w kladal to nie sala rozpraw xD
-Moze byc woda..dziekuje - powiedzial Jake. Co jak co..no ale wyniki w nauce na uczelni mial dobre.On jak chcial to potrafil..byl madry i bystry, ale leń.Choc teraz sie zawzial ze zostanie prawnikiem wiec...no liczyl na te praktyki.A byla to jedna z lepszych jak nie najlepsza kancelarie w miescie.

[Erica Callahan]

Wstała i nalała mu wody z karafki do szklanki, sobie też i postawiła przed nimi.
Usiadła..
-Wiec.. jak widzę ma Pan dobre wyniki na studiach.. proszę powiedzieć, dlaczego akurat w naszej kancelarii chciałby Pan odbyć praktyki i jaka przyszłość pan planuje na swoje najbliższe dwa lata...- powiedziała do niego z uśmiechem.

[Jake Evans]

-Dziekuje - napił sie i odstawaił szkalnke.
-Ach...czyli jednak nie będzie tak łatwo..ładna buzia nie wystarczy - zaśmial sie Jake.No coz..nie byby sobą jakby nie żartowal nawet w tkich sytuacjach.
-Noo za dwa lata t na pewno..skoncze studia..odbede praktyke i chcialbym dalej od razu pracowac w zawodzie.Glownie prawo spadkowe, rozwodowe, majątkowe - powiedzial.
-Wiec...moze bed epracowal w tej kancelarii a moze otworze cos swojego...czas pokaze...jestme ambitny jesli mi sie zechce...i uwazam ze wszyskto jest do osiagniecia jesli sie tlyko chce..no znajomosci i kasa nie rpzeszkodza w tym ale...wiaomo..rzede wszsytkim wlasne renoma.. - powiedzial.
-A kancelaria czmeu ta?Słyszałem ze jestrescie nejlspsi..a ja mierze wysoko..jak sie uczyc to tylko od najlepszych.. - dodal.

[Erica Callahan]

Nie spodziewała się po nim takiego luzackiego podejścia.. uniosła brew do góry jak tak mówił i chwilę mu się przypatrywała..
-Wszystko w życiu przychodzi ci łatwo, co? - zapytała z lekka ironią w głosie.. ale cóż. Zerknęła w jego cv jeszcze raz..
-Dobrze.. więc.. owszem.. nasza kancelaria jest najlepsza w mieście.. wybieramy do współpracy tylko poważnych kandydatów.. więc.. oczekujemy podejścia w którym im się chce.. gdzie dają z siebie wszystko i póki co pracują na naszą renomę...- powiedziała do niego. Musieli dbać o wizerunek firmy..
-Jesli praktyki odbędą się bez problemów, możesz liczyć na płatny staz po ukończeniu studiów.. a najchętniej zatrudnilibyśmy Cię już na 5 roku, byś z nami pracował. To wszystko gdy będziemy z Ciebie zadowoleni.. o pokażesz nam że zależy co na tej pracy i na sukcesie.. - powiedziała do niego.

[Jake Evans]

Taaa no coż..ne umiał sie powstrzymać.W koncu był sobą..i niektore jego odruchy..same z siebie wychodzily.
-Hmm..niekoniecznie al.. - wzruszyl ramionami.No coz..rto z ebyl dupkiem i pewny siebie nie znacy ze bdzie beznadzienym prawnikiem i ze jest głąbem ;p
-Rozumiem to doskonale..jeśli dacie mi szanse bedę robił wszystko co dobre dla firmy.. - no ja chce to potrafi.
-Jestem cierpliwy..wiec..jasne..rozumiem takie podejscie.Dajcie mi sznse i sami ocenicie..oboecuje dac z siebie 200% - usmiechnal sie lekko.

[Erica Callahan]

-No dobrze.. w takim razie szybki test z prawa... - powiedziała wesoło do niego. Zobaczyla konsternację na jego twarzy, ale wypytała go o kilka ważnych spraw ostatnich czasów, o różne orzecznictwa i różne podstawy prawą karnego i finansowego itp..
-Okej.. nie jest źle...- powiedziała wesoło. W sumie trochę im zeszło na to czasu.. ale całkiem dobrze odpowiadał..
-Wiec.. kiedy koniec semestru i od kiedy możesz zacząć? - zapytała.

[Jake Evans]

-Jaaasne.....byle mojego zakresu - zasmial sie.Eh..no na to raczje nie licyzl ale coz...przemaglowala go troche..na szczescie nie bylo to nic jakiegos super, hiper trudnego wec jakos dal rade.
-Noo generlanie czesc egzaminow zdalem juz w 0 temrinie.Ale zostlao ejszcze kilka wiec..mysle ze do polowy lipca oogarne - powiedzial jake.
-A zaczac?Sierpien?Byloby k - no przynajmniej by se mial pol lipca na jakaes wakacje ;p

[Erica Callahan]

-No jasne, jasne.. rozumiem...- powiedziała o tych egzaminach i w ogóle..
-W takim razie zapraszam 1 sierpnia na 8 rano... będziemy się dobrze bawić.. - zaśmiała się.
-Masz jeszcze jakieś pytania? - zapytała miło.

[Jake Evans]

-Taaa to sie jeszcze okaze - zasmial sie wstajac.
-Ale jeszcze raz dziekuje za daną mi szanse.Postaram sie jej nie zmarnowac - usmiechnal sie.
-NIee...zaladam ze pytania zawsze wychodza w praniu... - no nawet nie pytal czy to platne czy nie bo akurat na tym mu nie zalezalo.Kasy mial w koncu.
-Wpisuje sobie Pania do telefon jako zajebista szefowa, Pani nie wpisze jko zajebisty praktykant i bedziemy dzialac..to nie ma szans sie nie udac - zasmial sie i puscil jej oczko.
-Widzimy sie wiec w sierpniu.jeszcze raz dziekuje Pani Callahan - podal jej reke, no i sie pozegnali i pojechal do domu.

[Erica Callahan]

Pokręciła na niego głową tylko..
-Proszę bardzo, proszę się pilnie uczyć do końca semestru, potem trochę odpocząć, apotem widzimy się w sierpniu.
-Jakbys miał jakieś pytania to dzwoń.. - podała mu swoja wizytówkę.
-Aah tak, no świetnie...- zaśmiała się.
-Do widzenia, Panie Evans...- No i jak poszedł to ona zajęła się prada swoją już.