[Justine Devoux]

- Gruba to jestem ja.. - powiedziała i zaśmiała się. Co jak co to miała jeszcze resztki ciążowego brzuszka..
-Nie wiem.. Aż będą już większe.. I będą chodzic same albo coś.. - powiedziała.
-Dobra.. To ogarniemy się.. I wpadniemy.. Ale to będzie serio wyprawa więc doceń.. - powiedziała i Lotka w końcu zjadła..
-Dobra wujek, teraz bierz pieluchy i przebieraj.. - powiedziała i schowała cycki..

[Savanah Spencer]

Spojrzla na nia.
-Chyba glupia - powiedzial. xD
-Ach..normanie..co ma matke macie..nigdzie was zabarac nie chce.. - zasmial sie do maddie i tam bawil sie z nia no tmyi kwiatkami pilnuja cby do buzi nie brala bo wiadomo..to prawdziwe wiec trujace mog abyc itp
-Noo..i to mi sie podoba - ucieszyl sie.
-iec co?Weekend? - zapytal.Sobota? - a potem spjrzla ana nia.
-Serio?Eh..nie umiem..ale dobra..ty jedna ja papuguje - zasmial sie

[Justine Devoux]

- Myślę że sobota będzie akurat.. Matt ma wolne. Więc się idealnie składa.. - uśmiechnęła się do Iana. A niech mu będzie. Przyjadą Vanem xD będzie miał wiochę ze pod domem mu taka fura stoi.
-To się ucz.. - zaśmiała się. I tam je położyli na łóżku koło siebie i mu J. Pokazywała jak się przebiera. Trochę mu pomogła i jakoś im poszło.
-Dobra. Możemy iść się bawić.. - Zaśmiała się.. I poszli do salonu.

[Justine Devoux]

Przyszła z dziewczynkami do pokoju, ogarnęła je najpierw do kąpieli, potem do spania, dostały cycka jeszcze, więc jej się zeszło. Pewnie łącznie jakieś półtora godziny, a potem zeszła na dół.

[Savanah Spencer]

przyszli ze spiacymi dziewcyznkami na gore.POmalu je rozebrali tlyko z kurtek, butów ito i juz je takie polozyli do lozeczek by ich nie rozbudzac.I po cichu wyszli..Zeslzi an dol sie rozberac , Matt jeszcze przyniosl z auta cale to graciastrwo dzieic i poszel juz do supialni

[Savanah Spencer]

No Luce dali kolacje i sam sie ogarnial w miare, zajal jakims tv a oni poslzi kapac dziewcyznki..co jak co teraz to juz bylo chlapania a chlapania wiec serio łatwiej im bylo ogarnac je we dwoje.
-A tak wgl to..co z wakacjami?jedziemy gdzies? - zapytal

[Justine Devoux]

-Jezu nie wiem.. -powiedziała śmiejąc się..
-Przydałoby się gdzieś wybrać, ale jak sobie pomyślę, ile ja pakuję jak tylko na chwilę wychodzimy z domu.. -dodała i pokręciła głową.
Pewnie z godzinka im zeszła a potem już je poukładali do snu, a potem dostały jeszcze butelkę na noc i z głowy, bo szybko zasnęły..
-O, szybko poszło. Jeszcze młody.. Iiii.. Widzimy się w sypialni? -zapytała i pocałowała go czule.

[Savanah Spencer]

-jasne..tam pogadamy - powiedział.No pewne dziewczynki przerzucili na karmienie pół na pół.Czasem z cycka czasem z butrli.A raczej cesciej z butli pewnie xD
-Idę do Luci i no.. - i tak zorbil

[Savanah Spencer]

Przyszli an góre..przygotowali wanne, wode itp dla dziewczynek a potem je rozberlai i wsadizli do wody.Oczywiscie glownie to Justine je tam mylaa Matty to tylko dorzucał zabawek i sie z nimi bawil xd
/to mozna ich gdzies wyslac nedaleko.Dadza reade.Ludzie nie tyle dzieci maja i daja rade haha.Ale to mozna tez jelsi wolisz w domysle albo normlanie

[Justine Devoux]

Matty je zabawiał, a Justine umyła je całe i nawet włosy sobie dały bez pisku umyć i ogólnie fajnie, a potem każde wzięło po jednej w ręcznik i zanieśli do pokoju, gdzie wycieranie, czesanie, kremowanie, ubierani, itp.
-Poczytasz im chwilę, a ja zrobię mleko? -zapytała miło i tak zrobili..
Więc dobra godzina im zeszła na tym.
-Możesz już Luce ogarniać.. -powiedziała miło, jak dziewczynki zasypiały już.

No spoko, może jakiś domek nad jeziorem? czy coś takiego?

[Savanah Spencer]

-DObra..to sie widzimy..na dole potem?Czy juz w sypialni? - zapytal.Bo w sumie nie byla jaka spóxna godzina jeszcze bo dziewczyny wczesie spac chodzily itp.
No ale w koncu poszedł i zawolal Luce na góre

[Justine Devoux]

-Na dole.. -powiedziała...-Może posiedzimy na tarasie.. - no i jak ogarnęła dziewczynki to sama zeszła na dół.

[Justine Devoux]

Justine przyszła z bliźniaczkami do pokoju, pomyła je wcześniej i wynikała w łazience, a potem położyła się z nimi do łóżeczka jednej z nich i poczytlq im bajkę jeszcze na dobranoc..
A gdy posnęły w końcu to pogasila lampki, i po cichaczu opuściła ich pokój.