[Alex Hardman]

Podał jej swój telefon.
-a widzisz ja za słodkościami nie przepadam , wolę konkrety -powiedział śmiejąc się
-wiadomo coś czasami słodkiego zjem, ale to musi najść mnie ochota.

[Camille Collins]

-A bo ty facet..wiekszosc facetów lubi konkrety jak ty to nazwales - zasmiala sie Cami.
-kiedys jak zorbie moje pyszne babeczki to ci przyniose do sprobowania.. - puscila mu oczko

[Alex Hardman]

-no może i tak -zaśmiał się
-dobrze -puścił jej oczko , po chwili dostali swoje zamówienie
-smacznego -zabrał się za jedzenie bo był głodny po pracy

[Camille Collins]

-Dziękuje i wzajemnie - powiedziala CC.
-Ne mecza cie godziny twojej pracy?Zawsze od pololudnia do wieczora poznego? - zpaytala z ciekawosci

[Alex Hardman]

-nie czasami mam szybszą zmianę , poza tym też mam dni wolne -powiedział
-poza tym moja praca ciężka nie jest -uśmiechnął się
-a Ty lubisz swoją pracę?

[Camille Collins]

-Aha..no wlasnie sie zastanawialam zawsze jak to tam z ta roota w tych klubach, pubach i barach.Bo one najczesciej otwarte wlsnie od poludnia do wieczora czy nocy - powiedziaal Cami i jadla sobie.Popjala winko.
-No fizycznie pewnie nie ale psychicznie? - zapytala.
-No lubie..coprawda czasem mlodzież daje sie we znaki no ale... - usmiechnela sie

[Alex Hardman]

-psychicznie też nie , więcej fizycznie kiedy trzeba nadźwigać się beczek z piwem -zaśmiał się
-ale lubię ją poza tym zawsze mogę poznać kogoś ciekawego -powiedział i puścił jej oczko
-podejrzewam, że masz z nimi urwanie głosy -zaśmiał się

[Camille Collins]

-Serio? Jk przyjda jakies marudy pijane i ci siedzą i męczą i gadaja i gadaja..uzalaja sie... - zasmiala sie.
-A n no jasne..to akurat prawda..ale no waiadomo..zawsz sa dwie strony medlu - uusmiechnela sie ladnie.
-Taaa...szczegolnie z tmyi starszymi klasami.Wiesz..nastoletni chłopy -wyszczerzyla sie

[Alex Hardman]

-to jednym uchem słuchasz drugim wypuszczasz -zaśmiał się
-jasne , rozumiem całkowicie -powiedział w końcu sam też był kiedyś nastolatkiem, a ona była atrakcyjną kobietą, a jak jeszcze naoglądają się jej tych sesji to już w ogóle.

[Camille Collins]

-No pewnie masz w tym wprawe.W ogóle dlugo pracujesz w Pubie? Wczesniej zajmowaleś sie czyms innym czy jak? -zapytala i konczyła w sumie jesc.Bo co to taka sałatka.
-No wlasnie..wiec jest...wesolo..ne raz i nie dwa ląduja u dyrektora - doala weoslo

[Alex Hardman]

-wcześniej trochę malowałem obrazy, ale postanowiłem spróbować czegoś innego od 3 lat jestem barmanem-powiedział
-to na pewno się nie nudzisz -zaśmiał sie i skończył swoją sałatkę napił się wina

[Camille Collins]

-O wow!Jestes malarzem..kurcze..ne powiedziałabym - zasmiala sie.
-Masz cos w domu swojego?malujes jeszcze od tak..z nudów czy cos? - zapytala.
-Pewnie - ona tez skonczyla jesc.

[Alex Hardman]

-różne rzeczy maluję , szkicuję lubię wyzwania -powiedział
-tak mam jakieś prace w swoim domu -powiedział i dopił
-zamawiamy jeszcze coś ?-spytał

[Camille Collins]

-YHm..no to fjane, ze jednak cakiem tego ne prozuciles - powiedziala.-nie, nie..ja dziekuję.Ale jelsli ty chcesz to nie krepuj se.Poczekam... - dodala milo

[Alex Hardman]

-nie będziesz czekać, możemy się przejść jeśli jesteś zmęczona to Cię odprowadzę, chyba , że chcesz wpaść do mnie na drinka -puścił jej oczko. Poprosił o rachunek za nich.