[Josephine Morgan]

[Tyrone Dallas]

Tyrone dowiedział się gdzie szukać Carter dzięki swoim znajomościom na siłowni.. Okazało się, że nie mieszkała znowu tak daleko od niego.. Postanowił więc przygotować jej prezent w podzięce za uratowanie tyłka kilka dni temu.. Jako, że miał dość spory kosz ze słodyczami, winem i kwiatami, nie podjechał motorem, a taksówką.. Zaraz to wspiął się po schodach i zapukał do jej drzwi.

[Josephine Morgan]

Usłyszałam pukanie do drzwi , w sumie nikogo się nie spodziewałam. Podeszłam do nich i je otworzyłam.
-cześć co Ty tu robisz ?-spytałam

[Tyrone Dallas]

Uśmiechnąłem się, widząc dziewczynę. Przed słowami, wyciągnąłem przed siebie duży koszyk z prezentami.
-Przyszedłem podziękować za uratowanie mojego dupska.- Rzuciłem szeroko uśmiechnięty.

[Josephine Morgan]

-ale ja nic takiego nie zrobiłam -powiedziałam i spojrzalam na ten wielki kosz
-nie trzeba było -powiedziałam trochę zakłopotana bo tego się nie spodziewałam
-proszę niech pan wejdzie -powiedziałam

[Tyrone Dallas]

-Jak nic? Znalazłaś mnie i zadzwoniłaś po karetkę. Jak dla mnie to dość sporo..- Odpowiedział jej z uśmiechem.. Zaprosiła go, co go delikatnie zdziwiło, tego się nie spodziewał.. Ale na dobrą sprawę nie spieszyło mu się..
-Tylko nie pan.. Tyrone. Tyrone Dallas.- Przedstawił się z uśmiechem i skinąwszy glową, wszedł do środka.

[Josephine Morgan]

-Carter-przedstawiłam się bo w sumie nie wiedziałam czy wie jak się nazywam
-napijesz się czegoś ?-spytałam w sumie nadal byłam zaskoczona jego wizytą nie spodziewałam się go w swoim domu
-na szczęście wszystko dobrze się skończyło

[Tyrone Dallas]

Spojrzał na nią, zastanawiając się przez chwilkę..
-A w sumie... Czemu nie, grzechem byłoby odmówić.- Rzekł z lekkim uśmiechem na ustach, no i o ile zezwoliła, przeszedł dalej, do salonu. Wszak nie będą w wejściu stać, racja?

[Josephine Morgan]

Zanim przyjechałam do domu zrobiłam zakupy , wzięłam reklamówki z samochodu i weszłam do domu
-Andie jesteś!-zawołałam od progu i poszłam do kuchni