[Joel Goran]

- No zajmiemy się tym wieczorem, nie ma sensu marnować czasu który spędzimy dziś na plaży- zaśmiał sie
- czyżbyś w same słowa nie wierzyła?? Mogę Ci to też pokazać czynami - znowu ją pocałował ostro
- musisz bardzo uważać bo któregoś dnia sprowokujesz to, że się na Ciebie wręcz rzucę

[Savanah Spencer]

-YHm..jasne.. - skonczyla jesc.Dopila kilka ostatnich lyków kawki.
-Ach..teraz to dja mi wyjsc z lozka.Ogarne sie i idziemy na ta paze..a nie..sex i sex - zasmiala sie.Pocalowala go i wyszla z wyra.Poszla do lazienki

[Joel Goran]

Teraz nie planowal sexu choc to ich kolejny dzień i dziś tego nie mieli... tylko o tym sobie gadali wariaty...
Ogarnął po śniadaniu i był gotowy iść na plażę...
- A co fo tych wakacji masz jakąś konkretną zachciankę??

[Savanah Spencer]

Po kilku chwilach była gotowa.Załozyła strój i jakas sukienke luźną.Wyszłą z łazienki i juz pakowała torbe na plaze.
-Hmm..nie wiem..tropiki jakies..ale mze byc tez cos do zwiedzania..nie duzo bo chce jednak chyab wypoczac i sie polenic ale cos tam no wiesz..kilka rzeczy mozna obejrzec - powiedziala

[Joel Goran]

- Czyli nastawiamy się na chwilkę zwiedzania i dużo wypoczynku - zanotował w głowie a potem się zebrali na plażę
- A wracając do tych rozmów o dzieciach... to myślę że wznowimy te rozmowy gdy już będziesz zaobrączkowana - uśmiechnął się do niej
- wtedy trudniej będzie Ci odmówić mężowi- puścił jej oczko by wiedziala ze zartuje

[Joel Goran]

Wrócili do domku... oni byli na plaży od tak chyba po prostu by posiedzieć i popływać...
- Czyli co... przeszlismy od gdybania do planów?? - uśmiechnął się do niej...
- Ale jak już była mowa teraz czas na wakacje...

[Savanah Spencer]

-teraz to idziemy spac.. a wczensiej prysznic od tej jeziornej wody - zasmiala sie.
-A od jutro panujemy urlop nalenzy nam sie - doala i pocalowala go.
Poszla pod prysznic

[Joel Goran]

On tam dla niej dołączył pod prysznicem i nie dał jej wyjść z kabiny poki jej nie przeleciał... tym razem numerek był szybki i dużo dluzej wcale tam nie zabawili... potem już wymyci poszli grzecznie spać

[Savanah Spencer]

A przez nastepne kilka dni pracowlai i leciał dzien za dniem.Zarezerwowali w koncu jakies sobie wakcje a potem sie spakowali i w koncu na nie pojechali
/napisz juz albo na lotnisku w TH albo na lotnisku docelowym..wybierz gdzie polecieli bo ja nie wiem

[Joel Goran]

Po przeskoku

Był jeden z tych leniwych poranków kiedy nigdzie się nie spieszjli. Lucas się obudził i przysunsl się do żony obejmując ją ramieniem
- dzień dobry familio - szepnął I ja cmoknal sobie...

[Savanah Spencer]

-Yhm....dzien dobry.. - powiedziala Nati przeciagajac się.Spojrzała na niegoz usmiechem.
-Hej - cmoknela go.
-Co tam?Dzis badanie...a potem mysle ze umówimy spotkanie u nas by sie pochwalic co? - zapytala.badanie nie ze plec ale takie kontrolne

[Joel Goran]

- Jak sobie życzysz, żonko - uśmiechnął się a potem się do niej zbliżył i ją pocałował...
- uwielbiam ten smak - szepnął przy jej ustach i znowu ja pocałował ale teraz mocniej i z językiem...
- ależ Ty mnie kręcisz- westchnsl i spojrzał na nia
- Nie ma przeciwskazań by przed wizytą kontrolna... - pomachał brwiami

[Savanah Spencer]

Odwzajemniła pocałunki.
-Ach... ja tu jestem lekarzem.... więc No nieneiem nieneiem..jakoś musisz mnie przekonać że nie ma -zasmialansis lekko inpocslowala go znów.dlugo i namiętnie...

[Joel Goran]

Odwzajemnil pocałunek a potem się uśmiechnął
- czuje, że nasze ciała nie widzą przeciwskazań - szepnął I zaczął ja calowac po szyi... pewnie zdjął jej koszulkę w której spala... zszedł na jej piersi I teraz nimi się zajmowal

[Savanah Spencer]

-Ach..ty to zawsze wiesz jak mnie przegadac - zasmiala sie Nat.
-Yhm..nice.. - wymruczała bawiac se jego wlosami i delktujac jego pieszczotami