[St.Berry]

- Kochałabym Cię za to do końca życia - powiedziała gdy zaproponował jej masaż. Tego jej było trzeba.
- Ah, wymieniłam go na Lydię - zażartowała a potem odpowiedziała już na poważnie - Jest u Chucka. Zostaje tam na noc. - powiedziała i lekko się uśmiechnęła - Matka Chucka musi być bardzo cierpliwa.

[Savanah Spencer]

-No to teraz tym bardziej dostaniesz masazyk - powiedziałem ze smiechem i zacząłem masowac najpierw jej jedna stópkę.-Aha.no tak...choć nie ciesz sie tak bo zapewne niebawem Chuck bedzie nocował u nas więc...wtedy nam dadza popalić - zasmiałem się.-A tak to..co sie działo jak mnie nie było? - zapytałem

[St.Berry]

Uśmiechnęła się szeroko gdy zaczął masować jej stópkę i się rozluźniła.
- O nie - jęknęła ze zrezygnowaniem, ale po chwil i wpadła na pomysł - Postawimy im namiot w ogrodzie i najlepiej jak nie będziemy ich wpuszczać do domu - oczywiście sobie żartowała z tym nie wpuszczaniem do domu.
- W zasadzie to nic ciekawego - wzruszyła lekko ramionami - Odebraliśmy Quinn ze szpitala, ale nie jest z nią dobrze więc póki co Lydia nadal jest z nami - powiedziała i spojrzała na tą przenośną niańkę dla pewności, ze jest włączona.

[Savanah Spencer]

-Wiesz to wcale nie taki najgłupszy pomysł..z tym maniotem..a im sie z pewnościa spodoba - powiedziałem kiwając głową z aprobatą.-o! Serio? To gdzie teraz jest? U siebie w domu? Luke z nia jest cały czas? - zapytałem o Quinn.-jasne...Lydia może zostac tu ile będzie trzeba

[St.Berry]

- Może masz rację - powiedziała - Ale niestety nie pomogę Wam z ewentualnym jego rozkładaniem - stwierdziła. A mogłaby być to niezła zabawa xD
- Jest w domu, Luke z nią jest - pokiwała głową - Trochę się o nią martwię. Mówiła o tym, ze chce wrócić do szpitala - dodała ze zmartwieniem - Mam nadzieję, że niedługo jej się polepszy i wróci do nas dawna Quinn. - spojrzała na Nathana i uśmiechnęła się - Lydia to dobre ćwiczenie...

[Savanah Spencer]

-No to oczywiste.Ja sie wszystkim zajmę.Rozkładania namiotów to robota dla facetów - zaśmiałem sie.Poza tym..we trojkę na pewno damy rady z chłopakami - dodałem wesoło.-Jak to? Sama z włsnej woli chce iśc do szpitala?Chce być trzymana w zamknięciu zamiast być w domu z bliskimi? - zdziwiłem sie.-A może niech sie póki co przeprowadzi tez do nas..mamy meijsce, bedzie mgoła być z toba, małą... - zaproponowałem

[St.Berry]

- Ja chętnie usiądę i popatrzę sobie jak dzielnie pracujecie - powiedziała z uśmiechem
- Na to wygląda - pokiwała głową a potem zaśmiała się kręcąc z lekkim niedowierzaniem głową - I to ja niby jestem tu tą mądrzejszą... - powiedziała, bo pomysł Nathana był wspaniały. - Zadzwonię do Lucasa i obgadamy ten pomysł razem. - bo z Q nie była pewna czy da radę porozmawiać.

[Savanah Spencer]

-Ty moja droga zrobisz nam cos do jedzonka i picia bo będziemy bardzo tymi pracami zmęczeni - puściłem jej oczko.-A widzisz..czasem mi sie zdarzy cos mądrego powiedzieć - wyszczerzyłem się.-Zadzwoń, a jak sie nie zgodza to chociaz ich zaproś na obiad czy grilla można zrobić - dodałem.Wziałąłem jej druga stópke i znacząłem masować

[St.Berry]

- Zrobię wam coś orzeźwiającego i dodającego energii po tak ciężkiej pracy - zaśmiała się
- Od zawsze wiedziałam, że jak chcesz to potrafisz - powiedziała z uśmiechem i puściła mu buziaka w powietrzu a potem sięgnęła po telefon i wykręciła numer do Lucasa.
- Czuję się jak w prawdziwym spa - zażartowała gdy zaczął masować jej drugą nóżkę.

[Savanah Spencer]

-Do prawdziwego Spa to jeszcze daleko kochanie..ale jak chcesz to możesz się wybrać..z chęcią ci za to zapłecę - powiedziałem do niej.-A teraz...wybacz Kochanie ale pójde wziac prysznić..muszę sie odswieżyc po podróży - dałem jej buziaka, przy czym mogła poczuc lekki zapach whisky, po czym wziąłem czyste ubranie i poszedłem do łazienki

[St.Berry]

- Do Spa wybiorę się jak nasza córeczka wyjdzie na świat i będę mogła bezpiecznie zostawić ją w domu więc za jakieś kilkanaście lat - zaśmiała się a potem pokiwała głową.
I poczuła to whisky dlatego zmarszczyła lekko brwi i obserwowała go. Gdzie mógł wypić whisky skoro dopiero co wrócił?? Chciała zadać mu to pytanie, ale stwierdziła, że może pił z Clayem za jakąś umowę zanim pojechał do domu. Kto wie...

[Savanah Spencer]

Po jakiś 15 minutach wróciłem.-Jestem...chyba nie planujesz dziś wieczornych wyjść bo nie wiem czy mam sie ubierac czy co? - zapytałem ładac sie do łożka w samych bokserkach.Było już w sumie dobre ok 23.Ale kto ja tam wie..

[St.Berry]

- Nie, jest mi tu za przyjemnie - powiedziała a potem spojrzała na niego - Podpisałeś ostatnio jakąś ważną umowę czy coś?? - zapytała

[Savanah Spencer]

-Noo można tak powiedzieć.Podpisu jeszcze nie mam ale..mysle, że to kwestia tygodnia..przekonałem tego chłopaka - powiedziałem z usmiechem.A ty skąd wiesz? - zapytałem

[St.Berry]

- To wspaniale - ucieszyła się szczerze - Czyli świętowałeś razem z Clayem - powiedziała, no bo skoro mu się udało to pewnie dlatego pił.