[Savanah Spencer]

-No tak..wiesz rano wiaom..mniej roboty bo to bardziej szykowanie na wieczór, uzupelnianie towaru itp itd..dopieor popoludnu troche obsluga...i no nie wiem..ale zapytac moge.Poza tym..jak nie to nie..łaski bez - powiedział.
-ZAwsze moge sobie umowic jakas trase..miesiac mnie nie ebdzie w domu ale otem spokoj na kilka miechów.Poza tym..kaska zawsze i tak wplywa - wiaodmo z plyt i wszelkiego rozaju tam innych rzeczy itp

[Justine Devoux]

-No ja to rozumiem, kochanie, ja też pracowałam w barze.. -powiedziała z rozbawieniem..
-Ale to jak uważasz, dla mnie nie ma problemu.. -uśmiechnęła się.
-Ahhh, serio? Znowu miesiąc? -zapytała i skrzywiła się.. Ale wiedziała, że wtedy i kasa lepsza i w ogóle..
-No dobra.. Jak mi zafundujesz ładną suknię ślubną... To możesz jechać i na dwa.. -zaśmiała się i pocałowała go sobie.

[Savanah Spencer]

-Ach..chce ci dogodzic a ty utrudniasz..dobr.a.ne to nie..pracuje jakz awsze - zasmial sie.
-Wies.z.jeszcze nic nie gadalem w zwizku z trasa..ale wakacje..cieplo..mozna by cos ogarnac..zarobic specjalnie na jakis..fancy slub - powiedzial.
_w koncu nie hajrtasz sie z byle kim - zazartowal puszczajac jej oczko.
-ale to wies.z.musimy sobie poplanowac wszyskto - doal.
-Bo wlasnie..wakacje..dziewczynki uz nie tkaie male wiec gdzies by mozna choc na tydzien czy dwa pojechac jednak..niedalko - dodal

[Justine Devoux]

-No wiem wiem.. ale teraz to już nie ma tragedii, jakoś ogarniam je i Luce.. więc chyba nie ma potrzeby.. ale jeśli chcesz być z nami więcej to ci nie bronie.. a wręcz się cieszę.. - uśmiechnęła się.
-Jesli na fancy ślub to zdecydowanie musisz zarobić.. - zaśmiała się..
-ale.. hmm.. ty tak serio? - zapytała bo trochę zwatpila.. Ona nie była typem księżniczki że lubiła w kieckach i być w centrum zainteresowania..
-Kurde.. ale nie wiem.. będziesz musiał potem jakieś zdjęcia dać do gazet? Czy coś?
-a wakacje.. no możnaby.. w końcu mamy duże auto.. więc można jechać z danymi manelami.. zobaczymy jak nam pójdzie.. a jak będzie źle to po dwóch dniach wrócimy.. - zaśmiała się.

[Savanah Spencer]

-A widzisz..to trzebabylo mowic rok tmeu bym tka pokombnowal.Jak widzisz..mi to az rok zajelo by na to wpasc - zasmial sie.
Ale t na razie skoro ne ma potrzeby to niech jest jak jest..jak cos to ebde kombinowal - dodal i ja cmoknal.
-Oj nie no nie wiem..spokojnie - powiedzial od razu widzac jej mine.
-Zrobimy tka by sie i tobie i mnie podobalo..po prostu chce dac ci wszystko czego zechcesz - powiedział.
-Iszczerz.e.no chce cie , cholera, zobaczyc w tej slicznej białej kiecce - dodał.
-Słuchaj..ja nic ne musze..wiesz..moge..ale nie musze wiec jesli nie chcesz..prasa i tak juz wie ze mam zone dzieci..wiec spokjnie - dodal milo.
-No skoro chcesz wracac po 2ch dniach to nie wiem..wakacje w Newport - zasmial sie.Bo to blisko hih

[Justine Devoux]

-Oj, wtedy jakoś sobie musiałam radzić, ale i tak nie było tragedii, jak się okazuje jestem chyba całkiem zaradną matką.. -powiedziała do niego..
-Yhm, no dobra.. -powiedziała i zaśmiała się..
-I zobaczysz, żaden problem.. -puściła mu oczko i pocałowała go mega czule..
-Też chcę tego ślubu.. -dodała z uśmiechem.
-Trochę to przerażające.. -powiedziała i wyszczerzyła się do niego. Mówiła o tej prasie i że wszystko wiedzą itp.
-Oj, weź.. -zaśmiała się.

[Savanah Spencer]

-Owszem.Jestes cudowna matką.i zoną..i wszystkim - powiedzial szczerze.
Odwzajemnił.No kochał ja jak wariat <3
-Bedzie dobrze..zrobimy tka jak chcemy a prasa itp..to sie pomysli pod koniec czy zaprosimy jedna redakcje na kilka oficjalnych fot i tyle - dodal.
-No wiec wies.z.pomysl gdzie..by ci pasowalo.. - dodal

[Justine Devoux]

-Cieszę się że tak uważasz...- powiedziała i uśmiechnęła się szeroko.
-W sumie coś takiego by mogło być.. jakąś sesja jedna i narazie..- powiedziała miło.
-No nie wiem... trzeba popatrzeć na necie.. może jakiś domek wynająć czy coś.

[Savanah Spencer]

-Noo..wic widzisz..wszyskto sie da ogarnac.. - usmiechnal sie.
-No w sumie domek by byl najlepszy z ta nasza banda..bo pokoje by chyba rozniesli - zasmial sie.
-Ale noo..to cos oszukasz w wolnej chwili..a teraz..ach..starczy rozmow - powiedzial i wpil sie w jej usta..potem w szyjke..reka przejechal po jej udzie, tali..

[Justine Devoux]

-Pewnie domek też rozniosą.. -powiedziała śmiejąc się. Ale na to to już nic nie poradzą, skoro chcą jechać z dziećmi to zawsze tak będzie.
-Może Luca by chciał pojechać też na jakiś obóz z dziecmi w jego wieku.. -powiedziała też, bo co to dla niego za rozrywka z młodszymi siostrami..
Zaśmiała się i odwzajemniła jego pocałunek z uśmiechem..
-Ahhh, mój przystojniak.. -powiedziała i też sobie macała już jego seksi ciałko.

[Savanah Spencer]

-O widzisz.. w sumi dobry pomysl.Jutro z nim pogadam..i jak ebdzie chcial to cos sie poszuka..bo czemu ne - powiedzial milo.Cieszyło go to, że Justine tak zaakceptowała jego syna.
-MOja Piekności - powiedzial weoslo.
-Nie wiem po cos to ubierała - dodal i po chwili pozbyl sie jej koszulki do spania a potem juz dobrał sie do jej boskich piersi.Sciskajac i ssajac jej sutki na przemian.Ocywiscie delikatnie bo jednak troche ejszcze czasem karmila piersia wiec...nie chcial dziewczynkom mleka wypijac xD

[Justine Devoux]

-Na jakiś sportowy, czy językowy też można by.. -powiedziała miło, a potem już nie rozmawiali o dzieciach.
Westchnęła gdy dobrał się do jej piersi, miała je takie tkliwe, więc... Było to cholernie przyjemne, wplotła dłoń w jego włosy i mruknęła z przyjemności..
-Założyłam, żeby Cię nakręcić.. -zaśmiała się i puściła mu oczko.

[Savanah Spencer]

-Yhm..dziekuję wiec - odparl miedzy pocalunkami.Chwile ejszcze piescil jej piersi sobie a otem zszeld nizej na jej brzuch i talie macajac rekami i obsypujac pocałunkami.Rekami wsunal w jej majteczki

[Justine Devoux]

-Ahhhh..-Jęknęła czując wszystkie te jego pocałunki i dotyk... przymknela oczy i coraz głośniej oddychała czując jak ją nakręca.. oddala się temu zupełnie.

[Savanah Spencer]

Chwilę masowala jej cipke paluszkami A potem zdjął z niej majtki i dobra się do jej cipke ustami i języczkiem pieszczac najlepiej jak umiał.