[Savanah Spencer]

-Obojetne..a najlepiej to ne wiem..siadx sobie i zajmij sie na spokojnie dziewcyznkami a ja sobie zorbie i zaraz ci pomoge tez - powiedzial no i se tam zorbil jakies kanapki czy cos..malo wazne i po chwili juz sobie wszyscy jedli kolacyjke.Matt tam pytal tez jak tam w szkole Luce mnelo itp itd no i pewnie eszcze tam z Justine o tych urodzinach pogadlai co i jak itp, ustalajac ze jutro sie tma wezma za skaldanie zamowienia na imprezke i zapraszanie tma gossci

[Justine Devoux]

No i pewnie szybko zjedli kolacyjkę.. A potem już zabrali całą ferajnę na górę żeby to po kąpać i położyć spać.
A potem mieli czas dla siebie.

[Savanah Spencer]

No to sobie zeszli na dol.Matty załadowal zmywarke i wlaczyl.
-To co? Zmeoc zna? Czy cos sobie obejryzmy albo nie wiem co bys chciala porobic? - bo pewnie jakas 2- góra 21 byla

[Justine Devoux]

- Trochę tak.. - powiedziała i pokiwała głową..
-Ale obejrzeć coś możemy.. - dodała i ogarnęli sobie coś do picia i jakieś lekkie przekaski i poszli coś oglądać.

[Justine Devoux]

Ogarnęli te wszystkie dzieci na gorze, a potem zeszli w czwórkę do kuchni i zrobiła wszystkim śniadanko..
-Luca, chodź na płatki! - krzyknęła do młodego i postawiła mu wszystko na stole.
Dziewczynkom zrobiła jakieś jajka na miękko czy inne kanapeczki, a Mattowi i sobie jeszcze coś innego.
-Zwariowac idzie z tym jedzeniem...- zaśmiała się. Napiła się kawki..

[Matt Devoux]

-Oj ono ne moj wina..trzebabylo wszysktim platki zorbic - zasmial sie Matt.
-Zreszta..ja obiecuje sobie robic sam jedzenie..chyba ze bede jadl to co ty - wyszczerzyl sie.
No i co?Zjedli w koncu to sniadnako wiec tam on ospzatal po nim.
-DObra Luca..idziemy..lec po pilke..i po kroki - dodal do syna, po czym sam tez skoczy po sowje korki do gry.W dresie juz byl skoro wiedzial co beda robic wiec po chwili juz sobie poszli chlopaki na grod pograc.Bo oczywiscie mieli tma bramke itp

[Justine Devoux]

A ona posprzątała po sniadaniu, a potem pobawiła się trochę z dziewczynkami, a jak już zaczęły marudzić że chcą do taty, to pojechała z nimi na zakupy do marketu.. I wróciły po dobrych trzech godzinach.. więc poszły od razu na drzemkę, a ona się zajęła obiadem, więc dopiero koło 14 wszyscy zlezli się dopiero do kuchni na obiadek. Wszyscy dostali to samo.. zupka pomidorowa, plus jakieś tam ziemniaczki z kotletem i mizerią na drugie danie.
-Smacznego kochani..- powiedziała miło do nich..
-Jak się grało w piłkę, chłopaki? - zapytała patrząc na Luce..

[Matt Devoux]

No byla kochana..dala im serio sporo czasu by im dziewczynki nie przeszkadzaly.
-Bylo super...i coraz lepiej mi idzie strzelanie mu goli - zasmial sie Luca.
-Nooo...A nie chcesz moze..nie wiem..moze zapiszmey cie do jakiejs druyzyny czy cos...jesli chcesz to powiedz a to zorbimy..kto wie jaki talent w tobie drzemie jesli go odpowiednio podszlifujesz - powiedzial Matty.No widzial w synu potencjal.
-Nooo...w sumie chyba byloby fjanie... - pokiwal glowa Luca.
-Nooo..to trzeba sie dowiedziec co i jak i dzialac - zostalo ustlaone.
-A wy jak?CO robilyscie poza zakupami?Popludniu moje male anioleki tata jest dla was... - powiedzial.No musial tez im poswiecicc czas by bylo sprawiedliwie.
A ze w domu byl od dawna to wszyscy na niego napeirlai...jak im poswieci wiecej czasu to potem juz wszyskto wroci do normy za kilka dni...
-Pyszny obiadek Kochanie.. - usmiechnal sie

[Justine Devoux]

-W zasadzie przed zakupami było trochę zabawy, a po nich drzemka.. wiesz jak to z nimi w sklepie.. Trzy godziny na zwykle zakupy...- zaśmiała się.
Zjedli sobie smacznie obiadek, trochę pomogła dziewczynkom, a potem pomyła im rączki i buzię..
-Ojciec jest cały do waszej dyspozycji.. ja potrzebuje chwili spokoju...- zaśmiała się.
Ale po po obiedzie sprzątnęła jeszcze.. no i w sumie potem poszła do salonu, pograła z Luca w jakieś fry planszowe, patrząc co wyprawia Matt z dziewczynami.

[Matt Devoux]

No tak..bylo cielo wiec generlanie Matty polazl z dziewczynkami na ogrod.Mialy tam plac zabaw wiec je phustal, pmagal sie wspinac, łapal jak zjezdzaly na zjezdalni.Potem chwile siedli w piaskownicy robiac babski i jakies zamki itp a gdy odpoczely to sie bawili a anianego tarzajac sie po trawie.CO jak co bylo soro smiechu i wyglupów.
W koncu wrpcili do domu do dsrodka zgrzani i zmachani..
-Ok..te ansze panny mnie wykoncza...to isne diablice - zasmia sie i padl na kanape.
-Luca..skocz mi po wode - powiedzial do syna, ktory po typowym"dlaczego ja" w koncu polazl zastopowawszy sobie gre na konsoli.
-ja nie wiem Kochanie jak ty je wychowalas..zamiast na spokojnie aniolki...to jest masakra..dzieki - poczochral Matt wlosy syna jak dostla wode i sie napil

[Justine Devoux]

Zaśmiała się..
-Kochanie.. Ona się wdały we mnie.. więc wiesz.. póki co to jest spokój.. ale jak podrosną.. to będzie hardcore...- wyszczerzyła się. Cmoknęła go jak sobie usiadł na kanapie, a zaraz dziewczynki przyleciały więc im też dala pić i jakaś mała przekąskę..
-Beda miały więcej siły...- zaśmiała się.
-Ale za godzinę kolacja. Wiec jeszcze trochę szaleństwa.. a potem jeść, kąpiel i do spania...- powiedziała.

[Matt Devoux]

-Taaa..ty im jeszcze dodawaj sily - zasmial sie Matt.
-teraz siadac i malowac obrazki da taty..abo puzle im daj...klocki..nie mam sil juz latac - zasmial sie .
Jak dziewcyzny pojda spac to troche pogramy w gre co? - zaproponowla milo do Luci.wiaodmo ze on juz 10 lat to nie chodzil spac tak wczesnie jak dziewcyznki.
-Zdecydowanie Kochanie musimy w jakis dzien wynajac nopiekunke czy kogos tu scisgnac do opieki i wjsc w miasto an randke... - dodal.

[Justine Devoux]

Zaśmiała się.
-Nie będę głodzić dzieci...- powiedziała z rozbawieniem.
-Zaraz im coś dam...- powiedziała i dała im jakieś puzzle by układały.
-Dobrze kochanie.. da się to załatwić...- puściła mu oczko. Chętnie sobie pójdzie z mężem na randkę..
-Możemy poprosić któryś chrzestnych by się zajęli nimi, a my się zmyjemy na całą noc.. - wyszczerzyła się.

[Matt Devoux]

-No pewnie..niech sie przydadza na cs.I dadza mezowi spedzic czas z oneczka po dlugiej rozlace - zasmial sie.
-to co?pogadaj najpierw z Clivem a jak nie wydzie to dzownimy do kolejnych... - zamsial sie.No wolal w ostatecznosci brac Erice bo miala male dziecko sama.

[Justine Devoux]

-Yhm.. no dobrze.. pogadam.. ale w razie co jest też niańka.. więc damy radę.. - powiedziała do niego wesoło I cmoknęła go. Maja sporo chrzestnych więc kros się znajdzie.. Ian z Margot xD
-A teraz układaj z dziećmi puzzle.. - zaśmiała się.