[Savanah Spencer]

No poszła bo na nią skinal.. wiedziała że nie ominie jej przy najmniej z kilka pytań.
-Oj tato daj spokój... I co z tego?ja też prawie miałam męża.. -powiedziała.
-może i szybko ale.. kocham go i czuje.. wiem że będzie dobrze.. on jest naprawdę kochany.. I eh..no co ja Ci będę mówić.. nie masz wyboru bo tak czy inaczej będzie twoim zieciem-zasmiala się i wtulila w niego na chwilę A potem już tam mu podawał to czy tamto.
A tymczasem w kuchni...
-jestes gościem.. wiesz że nie musisz pomagać Mark.. -powiedziała Mama. Ale o tak no jak się uparł to tam już dopuściła i robił co tam chciał..
-duża masz rodzinę? Wiesz.. tak się zastanawiam nad weselem czy będzie duże.. jak będzie trzeba coś pomóc to dajcie znać.. przyjadę i pomogę.. ile będzie trzeba.w końcu to taka duża impreza.. porządna musi być.. A.. dzieci? No chyba też niedługo po ślubie co? Wiecie..niejestesxie już młodzi...A rodzina to ma być z dziećmi.. A nie.. takie to co teraz są że sami do końca życia.. - Oj zaczęła tam mu gadać.. robiła o gadała nawet nie koniecznie oczekując chyba odpowiedzi xd

[Justine Devoux]

-On. Narzeczeństwo i małżeństwo to nie to samo.. - powiedział ojciec..
-Więc mam nadzieję że to ten już twój jedyny i że cię nie zrani i nie będzie jak tamten.. A w ogóle to Mark jak się ma do dzieci? - z zapytał jeszcze..
-Dość spora mam rodzinę.. Ale jeśli chodzi o organizacje wesela to myślę że Sav się tym zajmie by było tak jak sobir wymarzy.. A pani będzie naszym gościem. Więc kupi sobie pani ładna sukienkę i będzie pić drinki.. - puścił jej oczko.
-Dzieci oboje chcemy mieć. Więc.. Myślę że jak tylko Sav powie ze jest gotowa to się zabierzemy za ten temat.. - zaśmiał się.

[Savanah Spencer]

-Jestem tego pewna co robie.Wiesz ze nie pozwolilabym sie skrzywidzic - powiedziala.Coc no coz..co ona w sumie mialaby do gadania jakby sie on kazal draniem lol
-Mowil ze chce..ale nie zaglebialismy sie w ten temat bo no sma wiesz.. po co.. - dodala.
-gdyby Mike(czy Jhn czy jak mu tam bylo) powiedzial od razu ze ich nie chce w zyciu bym nie marnowala na niego tyle czasu i nie pozowlila by mnie zranil.. - westchnela troche ze zloscia.
-Ale widocznie tka mialo byc..teraz bedzie wszyskto cudownie..zobaczysz - powiedziala weoslo no i juz tam pewne pewnie Maggie przyniosla czy ktos pierwsza dostawe kielbasek na razie wiec tata juz sie zajal jedzeniem.
Mama spojrzala na niego.
-Czaruś z ciebie.. - zasmiala sie.
-Ale no jak tam chcecie..mowie tlyko ze jak cos to zaden problem jakby wam byla potrzebna pomoc - dodala milo.
-Jestes prawdziwym skarbem..taki facet..eh..cudownie.. - poklepala go lekko po policzku a potem juz tam noo..zajeli sie tmy jedzneiem az w koncu juz tez poslzi do ogrodu

[Justine Devoux]

-Wiesz ze ci ufam.. Po prostu chce żebyś byla szczęśliwa i miała to na co zasługujesz.. - powiedział miło tato. Cmoknął jej policzek i zajął się kiełbasa..
Uśmiechnął się do mamy..
-Sav też mi to ciągle mówi.. Le to już tak mam.. - zaśmiał sie..
-Oczywiście dziękujemy za ofertę pomocy więc.. Jak tylko trzeba będzie to będziemy dzwonić..
No i już poszli do reszty N taras niosąc Sałatki jakieś itp.

[Savanah Spencer]

-No to skoro wywiady z mim narzeczonym juz skonczone to noo..juz mi go prosze ne zabierac.. - zasmiala sie i przytilila sie do Marka.
Wszyscy sie tam zasmiali a potem jeszcze wrzucili miekso an grilla i szaslzyki..no wielki grill porzandy byl to pomiescil wszyskto.siedli sobie tam przy stole.
-To co? Moze jakis porzadny toast w koncu hmm?ZA Mlodych.. - powiedziala Maggie i tam wznisli toast jakimis piwkami czy droineczkami itp I juz sobie tma siedzieli, grillowali..nawet muzyczka by,a i potem to pewnie tance

[Justine Devoux]

uuu to jak nawet tańce, to Markie oczywiście obtańczył wszystkie panie, a nawet i siostrzenicę, która miała ubaw niesamowity jak ją nosił na rękach i z nią balował i się kręcił itp.
Śmiechu było co nie miara.. No i w końcu położyli się wszyscy spać? A rano znów śniadanie?

[Savanah Spencer]

No tak..dusza towarzystwa wiec zdecydowanie rodzice..a szczegolnie mam to juz sie tam nad nim rozplywala oczywiscie.Choc pewnie dopieor sie potem dowiedziala ze on rozwodnik ale to nie zmienlo jej zdani ao nim.
A potem tak..sniadanie no i trocue posiedzieli czprzy kawece a potem dlai im chwile wolnosci
-To co chcesz robic?idziemy gdzies? Lezec na plazy?kapac sie?cyz cos nie wiem..na miasto od tak? - zapytala go

[Justine Devoux]

-Nooo możemy gdzieś się przejsć na spacer, może faktycznie na plażę.. -powiedział i uśmiechnął się.
-Już wiem, gdzie będziemy spędzać wakacje, cudowne jest to słonko..-powiedział, no i sobie poszli na plażę.

[Justine Devoux]

Wrócili więc w porze obiadowej do domu. Oczywiście mama Sav się już krzątała w kuchni i prawie wszystko było gotowe..
-Możemy jakoś pomóc? - zapytał miło i poszedł umyć ręce i potem dołączył do mamy w kuchni. Lubił te ploteczki z nią tam i wspólne gotowanie xD

[Savanah Spencer]

No skoro Mark pomagał to nie było sensu by w 10 osób tam się krzatali.xd
Sav wiec sobie siadla tam przy stole już i patrzyła na nich.
-normalnie.. jeszcze trochę A będziecie bff -powuedziala chichrajac się z nich.
A potem to tam sobie gadali trochę o pracy w przedszkolu jej mamy. Aż dołączył tata to też coś tam pgpadlaj każdy o swojej robocie itp.
No i obiad w końcu był gotowy wiec zawołali resztę i już sobie wszyscy jedli

[Justine Devoux]

No i jak zjedli to Mark i Sav posprzątali a potem dołączyli do rodziców na tarasie. Pewnie jeszcze jakiejś kawki się napili i coś słodkiego na deser zjedli. A potem się walnęli na jakieś leżaki czy inna huśtawkę.
-Super się tak powylegiwac przy takiej pogodzie.. - powiedział z uśmiechem i wystawił gębę do słońca..

[Savanah Spencer]

- no.. to zapraszamy częściej do nas... drzwi zawsze stoją otworem -powuedzial ojciec.bo pewnie każdy tam sobie w ogrodzie jeszcze na tarasie siedział.niekoniecxnie już że razem wszyscy w kupię ale noo..
Savanah Podlasie pobawić z chrzesnica w końcu się tak mało teraz widyealy.
- ale latem też macie jak u nas co? I zima chyba nie jest jaka s nie wiem.. ostra bardzo?-zapytała maggie która sobie siedziała tam na ławeczce z mezem

[Justine Devoux]

- Dziękujemy bardzo. Na pewno nie raz jeszcze skorzystamy.. - powiedział z uśmiechem.
-Tak tak. Latem jest bardzo ciepło. A zima to tak też niezbyt zimno.. - powiedział i pewnie dodał ile stopni mniej więcej.
Mark sobie patrzył jak Sav tam biega po ogrodzie z młoda.. Uśmiechał się pod nosem.

[Savanah Spencer]

-nooo to może tak na wiosnę wpadniemy do was.. aż wstyd że do tej pory nie pojechaliśmy odwiedzić córki-westchnela mama.
No Sav tam pewnie na jakiś skakankaxh..ustawach i co rusz młoda wymyśliła.az w końcu wróciła i się wzięła koło swojego narzeczonego.
-padam... dzieci mają tyle energii że ja nie wiem... -zasmiala się.

[Justine Devoux]

- Będzie nam bardzo miło.. - powiedział z uśmiechem.. - Może na święta? Wszyscy przyjedziecie? - spojrzał też na siostrę.
-yhm to ty padaj a teraz ja się idę pobawić.. - zaśmiał się i poszedł z młoda się ganiać i skakac i robił jej samolot i ogólnie imprezę miał xD