[Justine Devoux]

- Mam znajomych.. - powiedziała śmiejąc się.. - Wiec zadzwoniłam do dja, monopolowego, do chłopaków by drewno zbierali.. No i imprezka gotowa. W sumie wszyscy spragnieni popijawy.. Więc idealnie.. - powiedziała i pomachała brwiami.
-Ooo no pewnie. A dokąd ty się wybierasz? Jakieś interesy? Może moglabym z tobą pojechać? Umilać Ci wieczory? - zapytała miło.

[Savanah Spencer]

-No tak..w knc koniec roku akademickiego to fakt..juz zapomnialem jakto mozna sie szybko zorganizowac.. - zasmial sie.Oj awno ne organizowal wielkiej biby.
szlak!
-wybacz ale..no prywatne sprawy..kilka dni..dasz rade bez emnie.. - zasmal sie.Eh..jeszce nic sie nei zaczelo konkretnie a juz czul, że beda "proboemy" kiedy ebdzie chcial sie spotykac z Jos..a Soph tez bedzie chciala.
No ale w koncu juz sobie lzi a ta plaze.
-wiec..jak egzaminy?wszystkei zdane czy jakies poprawki? - zmienil temat

[Justine Devoux]

- Aż dziwne że jeszcze nie masz.. - powiedziała śmiejąc się i owszem. Pojechali do niej po rzeczy a potem przyjechali już do niego..
-To co? Prysznic? - zapytała machając brwiami i pocałowała go sobie jeszcze siedząc na tym quadzie.

[Savanah Spencer]

-No ziwne.. - zasmial sie.
-Prysznic.. - pokiwal glowa po czym zsiadl.A jak ona zeszla to wzial aj rpzerzucl przez ramie i poszedl tak z nia do laiznki.

[Amelia Jones]

No to jakos tak sie OLivia zgadała z Bani, że wpadnie na jakis basen czy cos sie poopalac i poplotkowac.Przyszla czy tma przjechala jakims uberem i zadzownila do drzwi

[Brooke Davis]

Przyszła otworzyła drzwi.
- cześć wchodź- przywitałam się i poszłyśmy od razu do ogrodu
- super że się odezwałaś - powiedziałam

[Emily Johnson]

Zadzwonił dzwonkiem i w sumie nie czekając na nikogo wlazł bezceremonialnie do środka. Puścił oczko gosposi którą czasem bzykal i poszedł do jadalni, bo dowiedział się ze tam jego kumpel xD

[Magnolia Plumier]

Przyjechała po Dani.
-Hej girl... - powiedziała wesoło jak ta wsiadła do jej cabrio..-Gotowa na wypoczynek? - uśmiechnęła się i pojechały do Spa.

[Justine Devoux]

To już tam sobie szli dzielnica willowa.. no i w sumie coraz bliżej jej domu byli xD
-Kurcze.. fajna taka robota.. potem się możesz pochwalić tym co zrobiłeś.. -usmiechnela się do niego.

[Savanah Spencer]

-A no w sumie tak..i co najlepsze efekt jest dlugotrwaly..azkladajac ze robole nie spartacza roboty i sie nie rozsypie dm po miesiacu - zasmial sie zartujac.
Doslzi pod jej dom.
-Ulala..niezła chata..nie smutno ci tak samej tam mieszkac?Czy nie mieszkasz sama? - zapytał cwanie chcac wybadac czy wolna czy jak? Choc i tak mial to w nosie czy laska zajeta.. zamierzla ja i tak podrywac w kazdej mozliwej okazji xD

[Justine Devoux]

-Wolalalbym usłyszeć że jednak jest mało takich przypadków w twojej firmie..- zaśmiała się.
-Nie mieszkam sama..- powiedziala i spojrzała na niego. W sumie trochę ciekawa była jego reakcji. Zawsze.mogla mieszkać z kimś innym niż facetem. Siostra, rodzicami, czy kimkolwiek innym.

[Savanah Spencer]

-EJ u mnie wgl nie ma takich przypadków wiec..spokojnie..stwoje studio sie nie rozsypie - zasmial sie.
-Yhm..no w sumie logiczne.. - powiedzial .CHyba w sumie wolal nie wiedziec z kim... bedzie ja podrywal i nie ebdzie mogla mu zarzucic e wiedzia z ema faceta haha
-Ok..to co? MIlob bylo i..widzimy sie w poniedzialek? - zapytal.Bo wtedy mieli podpisa cumowe i miely sie zaczac prace remontowe

[Justine Devoux]

-Mam nadzieję.. - powiedziała wesoło I uśmiechnęła się do niego.
-Prawda..? - puściła mu oczko.
-Tak, Jasna sprawa...- powiedziała i uśmiechnęła się do niego.
A potem pożegnali się jakimś buziaczkiem w policzek i przytulasem?
Ona poszla do środka, a on taksa do domu pewnie.

[Justine Devoux]

I w końcu po trzech tygodniach wakacji, Sophia z Jakiem wrócili do domu..
-Home, sweet home.. - powiedziała wesoło Sophia, gdy weszli do środka i zostawili bagaże przy drzwiach.
-Mysze przyznać że w ogóle nie tęskniłam za tym miejscem..- powiedziała śmiejąc się i spojrzała na Jake'a. Cmoknęła go.
-Jutro muszę pójść do mojego starego domu i sprawdzić jak się maja prace tam .. - uśmiechnęła się.

[Savanah Spencer]

-A nooo.....nie mielismy na co narzekac...ze nas tu nie ma... - zasmial sie.
-Ale..noo....najwazniejsze ze chata stoi w jendym kawąłku wiec wesz..na dniach tez trzeba ogarnac jakies spotkanie z ekipą - dodal.
-ZAniose torby do pokoju a potem ne wiem.. - dodal
-Nie no spoko..ale tam to chyba juz jakes wykonczenia co/ - dopytal
/a gdzie oni byli?wymysl cokolwiek.. xD