[Justine Devoux]

-Slub i dzieci to zaraz po tobie...- powiedziała do emmeta wrednie. W końcu wiedziała że się jemu nigdzie nie spieszy..
-Bo chyba planujesz coś z tą czarnulka z wczoraj...- zaśmiała się I pomachała brwiami..
-Nie, kochanie. Wiesz wszystko..- spojrzała na Jakea, też z niego kretyn.

[Emily Johnson]

-B3z sensu.. może się okazać że będziesz bezdzietna.. i bezslubna..-zasmial sie.
Przewrócił na nią oczami..
-Juz zaplanowałem i już dostałem to czego chciałem.. więc.. koniec planowania w tym zakresie.. -powiedział i spojrzał na kumpla.

[Savanah Spencer]

jake sie zasmial na ta ich wymiane zdan.
-Noo bezdzietna to na pewno - powiedzial.W koncu on wiedzial ze Emmet dzieciakow miec nie moze ;p
-No tak..wiec wies.z.przywyknij Soph..zaraz se znjadzie nowa ofiare - wyszczerzyl sie do kumpla.

[Emily Johnson]

-Ej, ej, jaką znowu ofiarę? -powiedział śmiejąc się..
-Może akurat się zacznę z nią umawiać, skąd wiesz.. -powiedział wyzywającym tonem. Nie będą mu mówić jaki jest ani nic xD

[Justine Devoux]

-Akurat di dzieci to mi się nie śpieszy, więc spoko.. -zaśmiała się.
-Ooo tak, już to widzę, jak ty ganiasz za jedną panną.. -powiedziała z rozbawieniem..
-A tak serio.. To byłeś kiedyś w ogóle w związku? Czy prawiczek jak mój Jakie? -zapytała z rozbawieniem, przeczesała włosy chłopaka i cmoknęła jego usta, puszczając m oczko.

[Savanah Spencer]

-ok dobra do ta.. No cuda się zdarzają.. W końcu jestem tego doskonałym przykładem ale.. serio.. jakoś tego no nie widzę by s odpuścił innym laksom - zasmial się.za dobrze to znał... mógł.sie niby umawiać z Liv ale się nie ograniczy hehe
- Eh.. cieszy cie to co... -pokrecil na nią głowa wesoło.

[Justine Devoux]

-Of course.. wpisze sobie w CV ze usidlilam największego lovelasa tego miasta.. -powiedziala ze śmiechem.. - a raczej drugiego w kolejności...-wuszczerzyla się patrząc na emmeta. Miała z nich trochę ubaw.. ale co mogła poradzić.

[Emily Johnson]

-Skarnie ja nie byłem prawiczkiem nawet jak byłem prawiczkiem..- powiedział i zaśmiał się..
-A poza tym Jake.. Ona zawsze była taka wygadana? Nie musisz jej jakoś przytemperowac.. za bardzo się tu rządzi... - powiedział wrednie do kumpla zupełnie ja ignorując już..

[Savanah Spencer]

-ha ha... - wytknął Soph język.
-No właśnie..ne wiem..chya fakt.Musze coś z tym zrobić..dupe sprac porzadnie - powiedzial smiejac sie.
-Ale spoko Stary..teraz bede ja mial na oku jak tu jest wiec wiesz..bedzie prosciej..naucze ja jak ma sie zwracac do mojego Bff - zasmial sie.Wiaomo ze zartowal.Lubił w niej wlasnie to ze była wygadana i mowila co chciala.A nie taka cicha myszka co zorbic wszystko co jej sie powie

[Justine Devoux]

-Oj, skarbie nie obiecuj, jak nie masz zamiaru tego zrobić.. -powiedziała wesoło o tym laniu xD
-Yhm, powodzenia.. -dodała jeszcze śmiejąc się..
-A teraz misiaczki.. Wy sobie gadajcie.. A ja idę się rozpakować.. -zaśmiała się, cmoknęła Jakea, Emmetowi rozczochrała włosy i poszła na górę.

[Emily Johnson]

Zaśmiał się do kumpla..
-No właśnie... musisz ją nauczyć jak sie do mnie odzywać.. bo coś się rozbestwila..dziewczynka..- powiedział wrednie jak Sophie wychodziła..
A potem już zostali sami..
-To co? Bilardzik i Piwko? - zapytała kumpla.

[Savanah Spencer]

-Cos mi sie wydaje, że to nie ebdzie tkaie proste - zasmial sie.
-Jasne..chodź - wstali i poszli

[Sophia Vergara]

Przyszła do kuchni, zrobiła sobie śniadanie i usiadła przy stole jedząc.. przy okazji przeglądała swój kalendarz planując sobie najbliższe dni i zastanawiając się do musi zrobić.

[Jake Evans]

Pryszedl znajdujac ja po jakies pol godzinie moze troche wiecej po niej.
-Siema Mala - powiedzial.
-Co jesz i czmeu ne ma dla mnie? - zasmial sie.
-jak dbasz o mzeza - puscil jej oczko i podlazl do lodowki.Wyjalmleko i se zorbil platki bo to raz dwa.Siadl na przeciwko niej.
-Co tam?Praca?

[Sophia Vergara]

-Hej duży.. -powiedziała do niego z rozbawieniem i puściła mu oczko..
-A jakieś tosty sobie zrobiłam.. - powiedziała.. -Jak chcesz to sobie zrób.. - zaśmiała sie, w końcu mieli służbę to ona nie będzie mu robiła jedzenia jeszcze xD
-Yhm, nie wiedziałam, że mam męża.. - powiedziała śmiejąc się i obejrzała swoje dłonie.. - Patrz, żadnej obrączki.. - pokazała mu jedną.. - Ani nawet pierścionka.. - dodała pokazując drugą.. i wyszczerzyła się.
-Ym, zaraz spadam do studia.. - powiedziała..
-Ale może wpadniesz do mnie w przerwie na lunch? - zapytała i pomachała brwiami, ona już kończyła jedzonko.