[Niklaus]

- nie to taki brytyjski żart - mruknął wrednie
- czy to ma jakieś znaczenie? - zdziwił się i wpuścił ją do taksówki przodem. Podał jej adres i spojrzał jeszcze raz na komórkę trochę już smutniej, nie lubił taki być, ale skoro tego wymagała jego pozycja. Koleś którego właśnie zwolnił miał rodzinę na utrzymaniu. Zaczął nerwowo pukać palcami po kolanie i zagapił się na widok za oknem

[Maggie]

- Nie rozumiem tego waszego angielskiego humoru - stwierdziła wsiadając do taksówki.
- Ma znaczenie, bo jeśli to przez to, że ja Ci zepsułam humor to będę się przez to źle czuła - stwierdziła.
Przez całą drogę patrzyła na te jego stukające palce. Chciała go nawet złapać za rączkę, ale zrezygnowała.

[Niklaus]

Uśmiechnął się pod nosem lekko kręcąc głową
- egoistka - no tak, ona źle się będzie czuła nie ważne, że ktoś stracił pracę bo to jej sumienie ucierpiały! straszne.
- serio Caroline...cały świat nie kręci się wokół Ciebie! - powiedział z lekkim politowaniem i żeby uspokoić swoje dłonie chwycił się tego uchwytu na drzwiach

[Maggie]

Zranił ją tym stwierdzeniem, że jest egoistką. Ale próbowała się tym za bardzo nie przejmować i przekonywała siebie, że tak naprawdę nie myślał tylko był po prostu zły. Prawda??
Siedziała dalej bez słowa trochę naburmuszona xD i patrzyła za okno czekając na dotarcie do celu. i W sumie można już tam dotrzeć.

[Savanah Spencer]

-Ooo jaka groźna.Poza tym...nie powybijasz bo bym był brzydki..i szkoda mnie..zlitowalasbys sie w ostatniej chwili - wytknął jej języczek.
-Poza tym..ja nie wiem gdzie ty sie doszukałaś, że sie z ciebie nabijam - wyszczerzył się xD
-tez dawno nie grałem więc..raczej to wszystko na fuksa bedzie.. - powiedział szczerze.Wjechali winda na piętro i weszli do sali.Ben podszedł do kasy i wykupił im tor na 2 h.
-Co pijesz? - zapytał.by od razu wszystko za jednym zamachem kupic

[Justine Devoux]

-Hmm, nie wiem, czy nie zauważyłeś ostatnio, ale.. Ja raczej nie jestem litościwa..-powiedziałam do niego rozbawiona i przejechałam rączką po jego pleckach i klepnęłam jego tyłek..
-No i bardzo dobrze, to może jak Cię jeszcze zagadam, to mam szansę wygrać..-powiedziałam i puściłam mu oczko.
-Piwo chyba..-powiedziałam i wzruszyłam ramionami, a potem wzięłam od kasjera buty i usiadłam sobie by je zmienić.

[Savanah Spencer]

-No ale moze jednak wiesz..pomyślałem, że po tej nocy.... - puscił jej oczko.
-Noo fajnyy nie... - asmiał sie jak go klepnęła w tylek.
-Noo ne wykluczone ale wiesz...ty lepiej tam uważaj bys kulom ne dostała jakby mi sie z reki wymsknęła - zasmial sie.
-Okey - no to zaówił im po piwku, wział buty, zapłacił i poszed do niej.Postawił piwka na stoliku i tez zaczałzmieniac buty.

[Justine Devoux]

-Kochanie, ta noc niczego nie zmienia..-powiedziałam z uśmieszkiem, ale w sumie mówiłam poważnie.
Pomachałam brwiami tylko.
-Tylko się nie zagap na mój tyłek, bo żadnej nie zbijesz..-powiedziałam z pewnością siebie i wstałam z krzesełka, a potem podeszłam do naszego toru.
-Ja zaczynam..-powiedziałam od razu i wybrałam sobie kulę, a potem rzuciłam nią w kręgle.. 6..
-Nieźle..-powiedziałam sama do siebie pod nosem.

[Savanah Spencer]

-Hmm..nic a nic? Oj..nbo to ja nie wiem czy bedzie kiedykolwiek powtórka..skoro żadnych korzysci..bez sensu - stwierdził.
-Oj spokojnie..musiałabyś stac na torze przede mna.. - powiedział i napil sie piwka jak założył buty.Spojrzał na nia na rzuca.
-Noo nie jest xle..jeszcze raz..po dwa rzuty mamy - powiedział

[Justine Devoux]

-No jak chcesz, ja Cię nie zmuszę, byś powtarzał cokolwiek..-powiedziałam rozbawiona..
-No to zawsze mogę stanąc tak bys mnie doskonale widział..-powiedziałam i zasmiałam się, a potem wzięlam kulę i rzuciłam, kolejne trzy kręgle upadły.

[Savanah Spencer]

-Jeszcze sobie to przemyślę - powiedział i patrzył jak gra.
-Noo nie jest źle jak na poczatek.I kto tu mówil,że grac nie umie za bardzo - wstał i dobral sobie kulę.Przyłozył, rozpedzil sie i puscił.Trafił 8.

[Justine Devoux]

-No lepiej przemyśl, byś później nie żalował pochopnych decyzji..-wyszczerzyłam się i napiłam piwka..
-Ooohoo, i kto to mówi..-powiedziałam, jak trafił 8.. zaczęłam go tam zaklinać pod nosem, by już nie trafił i trzymałam kciuki zaciśnięte, by chybił..
-Jeszcze raz, dawaj.

[Savanah Spencer]

-Spokojnie..kazda decyzje da sie renegocjowac - powiedział i wziął kule kolejną.Skupil się i rzucił.Trafił niestety tlyko jednego bo drugi sie zachwial ale nie upadl.ZAklal pod nosem.
-Eh..spoko..ja sie dopiero rozgrzewam ty..czarownico - siadł na kanapie

[Justine Devoux]

-Nie ze mną..-powiedziałam pewna swego i puściłam mu oczko, no cóż. Lubiłam być zołzą, a dla niego to wyjątkowo xD
-Hijhi, remis..-powiedziałam i zaklaskałam w dłonie, a potem podeszłam po kulę, oczywiście się rozbiegłam i trafiłam, tym razem 7, ale i tak słabo..
-Żadna ze mnie czarownica..-powiedziałam oburzona.

[Savanah Spencer]

-Nigdy nie mów nigdy..wszystko sie da jak sie ma na to sposób - oj moze on byłby cos w stanie wymyslic.A ona coz...dało sie to zauwazyć. ale dziw, że jednak mimo wszystko sie jeszcze nie pomordowali a grzecznie grali w kregle sobie xD
-Noo to teraz poprosze 0...nie moze ci isc za dobrze -napil sie piwka i stanał z nią bezczelnie