[Hector Lizander]

[Hector Lizander]

Oboje więc byli już w kuchni..
-Aj, wybacz.. musiałem gdzieś wstąpić po drodze...- cmoknął ją w czoło..
-Miałem nadzieję wrócić przed twoim powrotem z treningu...- dodał miło.
-Za to mam obiad...- zaśmiał się..
-Ja już jadłem.. - powiedział chociaż trochę glodnawy już był. Zje, czego ona nie będzie chciała xD
-Jak w szkole?

[Jenna Lizander]

-Spokooo...odpokutowales tym jedzeniem... - zasmiala sie Jenn juz tam szykujac jedoznko i patrzac co jej kupil.
-Ach..same pysznosci..dzieki..jestes najlepszy.. - powiedziala.
-Zjesz troche? - bo sie podzieli z tatuskiem.
-Jak w pracy?

[Hector Lizander]

-Wiem, wiem.. - zaśmiał się.. -Łatwo Cię przekupić dobrymi sajgonkami...- puścił jej oczko.
-Jedz jak jesteś głodna, może z jedną sajgonke mi zostaw.. ewentualnie dwie.. - tego akurat wziął więcej bo też bardzo przepadał.
-A w pracy jak to w pracy.. czekam z niecierpliwością, aż zarząd zatwierdzi asystenta dla mnie, bo moja sekretarka już nie wyrabia.. I ja trochę też.. wieczny zapieprz.. przyda się nam ktoś do pomocy.. więc trzymaj kciuki, by się udało.. - uśmiechnął się do niej..
-A co w szkole? Kiedy kolejny mecz Krukow, na który w końcu zaprosisz ojca, by zobaczył Cię w akcji? - zapytał..

[Jenna Lizander]

-Taaa...ale ne mysl ze tak bedzie zawsze.ZAlezy jakie beda twoje przewiny -zaśmiala sie Jenn.
-Spoko..zostawie..a nawet mozesz sobie juz wziac 2 - dodala.
-Ach..ruszaja sie tma jak muchy w smole..ile to dacpodpis i zatrudic jedna osobe.. - wywrocila oczyma.
-W porzadku - no Jenna sie dobrze akurat czuyla..o to nie mogl sie nigdy jej czepiac - Jaakie w koncu?Mowisz tak jakbym ci zabraniala chodzic na mecze szkolne..nie moja wina ze nie masz zawze czasu.. - powiedziala i juz sobie tma siadla wygodnie i zajadala.
-am ci znac kiedy to se wezmiesz wolne czy cos - dodala.
-Wgl..gadalam z matka..sa wakacje..pytala kiedy do niej przyjade..na tydzien - dodala.

[Hector Lizander]

-Tak, tak, wiem.. nie zawsze sajgonki załatwia sprawę.. - wyszczerzył się do córki.
Wziął sobie więc dwie sajgonki i sobie siadł koło niej..
-Najwyrazniej długo to trwa, a jeszcze dłużej trzeba było ich przekonywać ze potrzebna jest ta osoba.. - pokręcił głową.
-To dobrze...- pokiwał głową.. -Jakies zebranie na którym muszę się stawić albo coś takiego? - zapytał.
-Ahhh, już mi nie wypominaj.. mamy za to piękna chałupę i kasę na Twoje ciuszki...- pogroził jej palcem, ale w żartach..
-Yhmm.. I co? Kiedy chcesz lecieć? Mam lecieć z tobą w ogóle? Czy dasz sobie sama radę? - zapytał. Bo może z nią jechać jakby były jakieś problemy z matką. Spędzi sobie tam tydzień w jakimś hotelu czy coś.

[Jenna Lizander]

-Oj bo ty tatku nie umiesz nic poudawac.Trzebabylo zwolnic obroty i udawac ze serio z niczym nie wyrabiasz..tyle roboty...a nie dwoic sie i troic ze dasz rade - wzruszyla ramionami Jenna.
-Sa wakacje..daj spokoj..zebranie pewnie edzie na poczatku roku - bo se wlasnie uswiadomilam eoni maja liiec juz i wakacja hahaha
-Noo tak..to jednak plus tego twoje zapracowania - wyszczerzyla sie i zajadala z ochotą.
-No nie wiem..w sumie myslalam by sie wybrac gdzies ze znajomymi moze..wiec jakis tydzien z nimi, tydzien mozmey gdzies razem jesli chcesz wybyc a tydzien pjade do matki.I nie..spoko..nie mam 10 lat juz wiec sama dam rade..nie pozabijamy sie przeciez - dodala.
-Wiec..musze sobie to ogarnac i jakos teriny poustalamy..chyba z ejuz wiesz kiedy ty masz urlop? - zapytala

[Hector Lizander]

-No widzisz.. takiego już masz porządnego ojca...- zaśmiał się.
-aahhh no tak.. wybacz.. ja jeszcze nie zarejestrowałem...- dodał śmiejąc się. Ale Ej. Jak mają wakacje to jaka szkoła, jakie treningi? Jakie mecze itp? XD myślałam że mają dopiero koniec roku xD
-Ze znajomymi? - spojrzał na nią uważnie... -Sama że znajomymi? - zapytał, by się upewnić itp..
-Ja mam urlop na dwa pierwsze tygodnie sierpnia rozpisany.. więc jeśli chcesz się razem gdzieś wybrać to fajnie.. wybierz miejsce i zarezerwujemy sobie jakąś fajną wycieczkę.. - powiedział miło.
-A do mamy.. jeśli chcesz sama to Cię nie trzymam, wiesz o tym, ale jeśli byś wolała żebym poleciał z tobą to też nie ma sprawy...- powiedział do niej miło.

[Jenna Lizander]

-Pewnie ze mam..a przynajmniej tak sadze... - wyszczerzyla sie
nioe ja napisalam pierwsza o treningu ze ona wrcila haha ale ciagnela az mnie olsnilo z eoni lipiec maja buhaha wiec..never mind...nie bylo tematu haha
-OJ no nie wiem..tak sobie pomysalam, że moze jaby padla jakas propozycja ze znjomymi... - powieziala troche jz niepewnie ale..
-Jeszcze nicnie mam ani nic..tak tlyko..mowie- wcisnela kawalek sajgonki do ust xD
-Ok..to myse ze gdzies sie wberzmey..korzystaj pokim mlod abo pote to juz bedzie wstyd z ojcem na wakacje jezdzi - zasmiala sie.
-Spoko..to sie z nia dogadam i dma c znac - dodala.

[Hector Lizander]

-No dokładnie, wiec sądzić tak proszę dalej..- powiedział do niej miło.
-Yhm.. no ok.. aczkolwiek jeszcze nie wiem czy mi się podoba ten pomysł...- powiedział do niej. -Jesli mieliby tam być jacyś chłopcy i zero opieki dorosłych to nie wiem... - powiedział szczerze..
-A jakiś oboz cheerio jest w tym roku? - zapytał jej miło.
-Dobrze.. więc mamy do obgadania ten temat.. ale najpierw poustalaj wszystkie wyjazdu itp. A potem się zastanowimy nad naszym...- dodał miło.

[Jenna Lizander]

-Wedle zyczenia - wyszczerzyla sie.
Wywrcila oczami.
-Ja tez jeszcze nic nie wiem..ale jak beda jakies pany..nie chce..eh.nie chce jako jedyna siedziec w domu a ptem powiadac ze na wkaacjach to tlyko z tata i mama.. - powiedziaa.
-A to przewazne jes tkoniec sierpnia wiec wiesz...jeszcze czas - powiedziala.Skonczyla jesc sobie.
-Dzikei..bylo pycha - powiedziala.
-Super...ogare i dam znac...w odowiednim czasie - zeszla z krzesla i zaczela sprtzatac po obiedzie.

[Hector Lizander]

-Rozumiem to, ale też wiem, jacy potrafią być chłopcy w twoim wieku.. więc nie dziw się ze się martwię na zapas...- powiedział do niej..
-Dzięki...- powiedział do niej jak i zabrała jego talerz do zmywarki..
-Ale pogadamy o tym jeszcze.. więc jak będą jakieś plany to tylko mi powiedz i się zastanowimy wspólnie jak to ugryźć...- powiedział miło. Podszedł do niej i cmoknął ją w czubek głowy.
-I love you, kid.

[Jenna Lizander]

-Nie dziwie sie..ale po 1 nie mowilam jeszczze nic konkretnego kto by jechal, gdzie..i czy bedzie mieszane towarzystwo..a po 2..jestem rozsadna... - dodala.No miala 16 lat i byla ejszcze dziwica, co wiele kolezanke juz tgo powiedziec ne moglo wie.c.byla naprawde nielicznym pewnie WTYJATKIEM xD
-Jasne..dzieki..ja cebie tez Staruszku - zachichotala no iw sumie sie rzeslzi do siebie

[Hector Lizander]

-Wiem że jesteś rozsądna.. dlatego tym bardziej mi ciężko Cię więzić w domu do śmierci.. ale wiem jacy są chłopaki...- powiedział do niej tylko i uśmiechnął się.
-Ja Ci dam staruszku.. - No i jak sobie poszła to on też się zajął swoimi rzeczami.

[Harry Lloyd]

Przyszli więc do kuchni, wzięli sobie coś do jedzenia i do picia..
-Mozemy iść do Ciebie...- wyszczerzył się do niej.. przynajmniej nie będą na widoku, jak wróci tatusiek.
Więc poszli sobie do jej pokoju.