[Octavia Blackburn]

****

[Lucas]

Przyszliśmy tutaj usiedliśmy. Posadziłem Vicky miedzy nami a chłopcy sami usiedli na ławkach bo byli już na tyle duzi, że nie trzyba było ich podsadzać.

[Octavia Blackburn]

Wyciągnęłam z torebki chusteczki w razie czego jak by się usmarowali...-a Ty nie chciałeś waty???-spytałam Clarka

[Lucas]

- Nie, pomogę zjeść dzieciakom gdy już same nie będą mogły - powiedziałem i popatrzyłem na chusteczki, które wyjęła - przezornie je wyjęłaś bo wiesz, że będzie trzeba je zaraz użyć??

[Octavia Blackburn]

-tak zaraz Ciebie będziemy wycierać-powiedziałam patrząc w jego oczy

[Lucas]

- Ja jestem ostatni w kolejce do wycierania Kochanie

[Octavia Blackburn]

-dlaczego ostatni??-spytałam

[Lucas]

- bo najpóźniej będe ubrudzony a poza tym ostatnich będziesz czyściła najdłużej

[Octavia Blackburn]

-oj nie wiem może sam się wyczyścisz-powiedziałam

[Lucas]

- Wszystkich wyczyścisz tylko nie mnie?? - spytałem niby zaskoczony

[Octavia Blackburn]

-Ty jesteś duży więc sobie sam poradzisz

[Lucas]

- Ale uwielbiam gdy sie mna opiekujesz

[Octavia Blackburn]

-oj dzieciak z Ciebie-powiedziałam i poczochrałam go po włosach

[Lucas]

- Lubie być czasem dzieckiem, bo niepozbywanie sie dziecka to wielki skarb życia... No może mniejszy niż ślub z ukochana i narodziny dziecka, ale jednak...

[Octavia Blackburn]

-ok to mam teraz czwórkę dzieciaków-powiedziałam śmiejąc się wytarłam rączki Viki bo się jej kleiły od waty