[Brooke Davis]

-jeśli chodzi o odpoczynek i relaksacje to ja już o nią zadbałem -powiedziałem znowu jak arogancki dupek.
-a teraz masz resztę dni żeby pomyśleć co z nimi zrobić , no chyba że znowu wpadniesz na mnie-zasmiałem się i poklepałem ją po udzie

[Nicolette McCartney]

- O tak, zdecydowanie o to zadbałeś. Należy ci się piątka z plusem, a nawet szóstka - powiedziała tonem głosu niczym nauczycielka do ucznia.
Był arogancki co wiedziała, jednak w porównaniu z jego wyglądem i zdolnościami, tworzyło wszystko niezwykle wybuchową mieszankę.
- Będę musiała wyciągnąć te sukienki z szafy. Ale skoro pan sobie ich życzy - rzuciła niedbale.
Wodziła dłonią po jego odsłoniętych partiach ciała.

[Brooke Davis]

-no będziesz musiała nie masz innego wyjścia-puściłem jej oczko i napiłem się kawy.
-jakie masz plany na następne dni ?-spytałem z ciekawości , ja miałęm nadzieje , że Neil w końcu pojawi się w mieście i zajmiemy się jakąś robotą.

[Nicolette McCartney]

- No nie mam, nie mam. Ale to przyjemny obowiązek nie narzekam na niego - powiedziała jakby znudzonym tonem głosu do niego.
Skończyła pić kawę i wrzuciła kubek do kosza.
- Planowałam bywać na basenie, wiesz pływanie w celu podciągnięcia kondycji. Może joga. Zwinność, dobra kondycja, bycie giętkim. Takie tam, zwykłe rzeczy. A ty ? - zapytała.

[Brooke Davis]

-ja mam nadzieje , że doczekam się przyjazdu brata , bo wyjechała z miasta parę tygodni temu i pisał ostatnio , że wraca więc mam nadzieje , że tak się stanie i może coś porobimy wspólnie jakieś imprezy i takie tam-powiedziałem i machnąłem ręką niby tak od niechcenia i też dopiłem kawę. Wrzuciłem pusty pojemnik do śmietnika.

[Nicolette McCartney]

- Na pewno doczekasz jego powrotu. W końcu musi kiedyś wrócić do domu - stwierdziła beztrosko.
Czasami trudno pojąć jak człowiek się może tak bardzo zmienić, w jej przypadku zmiana była diametralnie. Nie do pomyślenia było dla niej kiedyś zabawiać się z mężczyzną w miejscu publicznym. Jednak obecnie nie stanowiło to dla niej problemu, wprost przeciwnie sama chciała wypróbować jak najwięcej takich miejsc. Miejsc publicznych.

[Brooke Davis]

-na pewno wróci , ale nie wiem kiedy-zaśmiałem się i spojrzałem na przyjaciółkę.
-a Ty poznałaś mojego brata?-spytałem bo nie pamiętałem tego.
-Ty na pewno tęsknisz za dzieciakami , co ?

[Nicolette McCartney]

- No ale kiedyś na pewno. Więc nie jest tak źle - stwierdziła śmiejąc się trochę.
Po jego pytaniu zamyśliła się na chwilę.
- Wiesz nie jestem pewna do końca. Może kiedyś przelotnie, typu przedstawić się i tyle. Nic innego - odpowiedziała na jego pytanie.
Słysząc kolejne, tym razem dotyczące dzieci uśmiechnęła się.
- Tak tęsknie. Kocham je...jednak skoro pozwoliłam mamie spędzić z wnukami trochę czasu samej to nie będę zmieniała zdania nagle. - dodała.

[Brooke Davis]

-jasne rozumiem -powiedziałem i uśmiechnąłem się do Nikki.
-nie jest Ci zimno ?-spytałem , w końcu rozerwałem jej spodnie , a siedzieliśmy na zewnątrz.
-jak chcesz wracać do domu to nie ma problemu -puściłem jej oczko.

[Nicolette McCartney]

- Jest nieco zimno, dlatego wybiorę opcję powrotu do domu - powiedziała otwarcie na jego pytanie.
Zaczęła powoli wstawać z jego kolan

[Brooke Davis]

-to co widzimy się niebawem ?-spytałem z cwanym uśmieszkiem na twarzy , patrzyłem na Nikki kiedy wstawała z moich kolan.
-mam nadzieje , że nie zniechęciłem Cię do seksu w miejscu publicznym -mrugnąłem do niej.

[Nicolette McCartney]

- Tak widzimy się niebawem - odpowiedziała.
Posłała mu bardzo prowokujący uśmiech, no cóż chciała po prostu się zabawić i tyle, nic innego nie wchodziło w grę.
- Nie zniechęciłeś. Baa mam już w głowie całą listę miejsc, które koniecznie chciałabym wypróbować w tym celu co tutaj na ławce - rzekła .
Przejechała nieco swym językiem po wargach. Po chwili stała naprzeciwko niego.

[Brooke Davis]

-w takim razie będę musiał zobaczyć tą listę , wtedy możemy umówić się w takim ciekawym miejscu i znowu się zabawić -powiedziałem i uśmiechnąłem się do niej.
-no chyba , że wykorzystasz do tych celów kogoś innego-powiedziałem

[Nicolette McCartney]

- Dostaniesz pierwszeństwo. Tak więc będę musiała ci pokazać tą listę abyś mógł ją zobaczyć - powiedziała do niego.
Jego słowa o innej osobie skwitowała jedynie uśmiechem, miał oznaczać, że dopuszcza taką możliwość. Zbliżyła się do niego.
- Kasyno...kluby...kino...mam dużą inwencje - powiedziała szeptem mu.

[Brooke Davis]

- w takim razie , może coś się da wykorzystać następnym razem -powiedziałem i zaśmiałem się.
-pomyśl jeszcze nad pozycjami nie tylko nad miejscami-puściłem jej oczko i spojrzałem w jej śliczną twarzyczkę.