[Amelia Jones]

-SoA a to tego jeszcze nie znam - powiedziala Olivia.
-Yh..no coz..ne znam ale jesli tma zaczneisz pracowac to poznam choc ne wiem co masz na mysli mowiaz specyficzny..? - zmarszczyla brwi lekko patrzac a friend

[Colton Grey]

-to klub dla motocyklistów więc rzadko wpadają tam zwykli ludzie bez dziar i motorów -powiedziałam śmiejąc się
-ale w sumie ja tam mogę się wpasować trochę malunków mam na ciele -zaśmiałam się

[Amelia Jones]

-ach..no tak..to zdecydowanie tma nie pasuje.. - zasmiala sie.
-No jasne..wiec jak ebdze spoko to czemu nie..przyjmij posade jak cie zechca..choc jestme pewna ze zechca.. - powiedziala.
-taka laska bedzie im sporo lientów sciagac..płci meskiej - zamiala sie puszczajac jej oczko

[Colton Grey]

-dzięki Kochana -powiedziałam i puściłam jej oczko
-może będę miała okazję kogoś zaliczyć -zaśmiałam się co jak co ale facetów jej zawsze było mało
-wiesz będę się zbierać muszę się przyszykować -powiedziałam
-dzięki za spotkanie i jak coś odezwę się wieczorem jak mi tam poszło-powiedziałam

[Amelia Jones]

Liv parsknela smiechem.
-No no..zakladajac z enie beda to jakies typy po 50tce- zazartowala.
-CHyba ze lubisz takkioch - pomahala brwiami nadal sie smiejac.
-jasne jasne..nie zatrzymuje juz..do zobaczenia i dja znac - no i sie rozesżły

[Savanah Spencer]

-OO widzisz..choc nudna ta randka skoro oboje posneli.Nemniej..transport mieli na wypasie.. -zasmial sie Charlie no i szli sobie w kierunku parku.
-POmysl..teraz to lajt..spia i pewne wiekszsc spacetu przepsia wec wies.z.a potem jak ebda wieksz.e.takie wyjscie..daj spokoj..to ebdzie wyzwanie -z asmial sie Charlie

[Justine Devoux]

-Dlatego chodzimy teraz.. A potem będą chodzic z nimi na spacer dziewczyny... -powiedział z rozbawieniem i puścił mu oczko..
-Ale fakt. Dobrze mają.. -powiedział, bo już dwójka spała...
-W ogóle zajebiście, że się tam urodzilli zaraz po sobie.. -dodał miło.

[Savanah Spencer]

-A widzisz..to jest mysl - zasmial sie.
-Noo jeden rocznik..wiec do lasy razem..kurcze fajnie tak..taka znajomosc od malego..niczym brat i sisotr a w sumie wiec mozna zunac ze kazdy ma parke - zamisl sie

[Justine Devoux]

-Nooo jak będziemy machać kolejne to też trzeba się zgadać.. -powiedział z rozbawieniem i pomachał briami.
-No w sumie. Możecie Laure se czasem zabierać jak wam za mało dzieci.. -zaśmiał się.

[Savanah Spencer]

-boże kolejne.. nooo chyba tego nie planujemy z Maze - powiedzial.
-choć teraz tez nie planowaliśmy więc... - dodał rozbawiony.
-Ej ej..nie za cwany jesteś? -pokręcił głową na kumpla.
-niemniej tt..czy czasem panny niemleca na sexy truskawkowy z wózkami?- zamachal brwiami.

[Justine Devoux]

-No jasne, ale może się wam spodoba i będziecie chcieć więcej.. -powiedział z rozbawieniem i puścił mu oczko.
-No podobno tak.. Ale coś czuję, że zaraz usłyszymy, że cudowna z nas para.. -zaśmiał się do kumpla i wyszczerzył jak kretyn, bo bardziej w te stronę wyglądali xD

[Savanah Spencer]

-No nie mowie ze nie..bo i tak moze byc - pokiwal glowa Charlie.
Spojrzła nanich.
-O kurwa..na to nie wpadłem..ale..fakt..dwaj taysiowie sobie adoptowlai maluchy - zasmial sie.

[Justine Devoux]

-No pewnie.. życie pokaże.. nie ma się co spinać też w jedną ani druga stronę...- powiedział i uśmiechnął się..
-Chociaz teraz jak już macie dziecko to raczej kariera Może trochę się uspokoi... - powiedział miło.
-No właśnie.. zobaczymy z resztą jak nam pójdzie...- zaśmiał się.

[Savanah Spencer]

-Wlasnie..bo jak były plany to prosze..sie posypały i wyszło na odwrót.Choc teraz wies.z.no chyba juz nie wyobrazam sobie by g nie bylo - usmiechnal sie patrzac na Ethana.
-A poza tmy jak tam?Jak mała?Dalej ma te kolki? - zapytal Charlie

[Justine Devoux]

-No tak, perspektywa się zmieniła.. -powiedział i uśmiechnął się.
-Tak, dalej się biedna męczy.. A my razem z nią.. Najgorzej to właśnie po jedzeniu.. -powiedział i westchnął, szkoda mu było małej, bo mocno reagowała na to wszystko i strasznie płakała.