[Brian Winchester]

-możesz poszukać w takim razie miasteczka gdzie pojedziemy myślę , że za dwa tygodnie będę w stanie wygospodarować weekend wolny od pracy -powiedziałem i dałem jej buziaka w policzek.
-chyba , że Ty będziesz miała długi ten proces to pomyślimy o wyjeździe kiedy indziej -powiedziałem i spojrzałem na synka.

[Beth Carolls]

- Dobrze - powiedziala
- Jeszcze nie wiem jak dlugo to potrwa. - wyjasnila - Choc mam nadzieje ze niedlugo - usmiechnela siadajac z nim na lawce.

[Brian Winchester]

Fabian poszedł do piaskownicy do dzieci się bawić , a my usiedliśmy na ławce.
-więc będziemy planować jak będziesz już coś wiedziała -powiedziałem i uśmiechnąłem się do Beth.
-jutro normalnie idziesz do pracy ?

[Beth Carolls]

- Jutro mam dwoch klientow - powiedziala - Bede musiala zdecydowac czy chce wziac ich sprawy czy nie dlatego tez chce sie z nimi spotkac i zobaczyc co i jak. - wyjasnila - Ale potem jestem wolna. - dokonczyla

[Brian Winchester]

-to kiedy zacznie się ten cały proces ?-spytałem bo już myślałem , że zacznie się od razu no bo ile można się przygotowywać.
-myślałem , że już zaczniesz prace nad procesem i nie będziesz brała innych spraw mówiłaś , że proces będzie męczący

[Beth Carolls]

- Proces zaczynam za dwa dni. - powiedziala - Druga strona chciala miec wiecej czasu na 2 swiadkow, bo nie mogli ich znalezc. Sad niestety sie na to zgodzil - wyjasnila - Nie wiem tak naprawde czy ich znalezli.
- Dobrze placa - wyjasnila - A i tak sprawa zaczelaby sie po calym procesie. I tak nie wiem czy ich wezme - powiedziala -Nie bardzo chce prowadzic sprawe rozwodowa - dodala

[Brian Winchester]

-jeśli nie chcesz to po problemie , w końcu Ty dyktujesz warunki -powiedziałem i puściłem jej oczko.
-dlatego teraz wolę pracę w policji jakoś jest dla mnie mniej męcząca -powiedziałem , ogólnie chodziło mi o zmęczenie psychiczne. Fabian się dobrze bawił z innymi dziećmi.
-a dlaczego nie lubisz spraw rozwodowych ?

[Beth Carolls]

- Niestety sedzia ktory prowadzi sprawe sie na to zgodzil, nawet po moim zaprzeczeniu. W koncu to on ma wladze - wyjasnila
- Zalezy jakich - dodala - Nie lubie takich, gdzie ktos kogos zdradzil, bo ta druga osoba nie dawala tego czego ta osoba potrzebowala. Przeciez mozna rozmawiac - mowila - Jezeli ktos sie ze soba nie komunikuje, no to to jest problem. Ktos nie moze sie zmienic, jezeli nie wie ze powinien - dodala. - Z reszta, niektore z nich nie maja sensu - dokonczyla
- Ja niestety do policji sie nie nadaje. - usmiechnela sie

[Brian Winchester]

-ale Ty jako adwokat możesz się nie zgodzić , nikt nie zmusi Cię do prowadzenia sprawy nie ma takiej opcji nawet -powiedzialem w końcu wiedziałem o czym mówię.
-nie wiem skądd przyszło Ci do głowy , że ktoś może Cię do tego zmusić, nawet ja nie musze przyjmować zgłoszeń od wszystkich jeśli uważam , że nie jestem na siłach zajmuje się tym inny policjant-powiedziałem zgodnie z prawdą jak to wygląda.

[Beth Carolls]

- Nikt mnie do niczego nie zmusza - powiedziala bo wydawalo jej sie ze zle ja zrozumial. - Druga strona potrzebowala tygodnia na znaleznie dwoch dodatkowych swiatkow. Wydaje mi sie ze nie mieli wystarczajacych dowodow - mowila - Ja sie na to nie zgodzilam, wyjasniajac sadowi moja strone. Sad jednak zamiast tygodnia dam im 48 godzin na zalezienie tych osob. Jezeli ich nie znajda, wiadomo, ze lepiej dla mnie - powiedziala - Jednak teraz musze czekac - dodala

[Brian Winchester]

-myślałem , że mówimy o tych rozwodach -powiedziałem , bo już się pogubiłem o czym ona mówiła więc zamilkłem i patrzyłem na synka jak dobrze się bawi. Cieszyłem się , że zapomniał o Abby i dala cieszy się życiem , od dawna o niej nie wspominał.

[Beth Carolls]

- Jezeli mowimy o sprawach rozwodowych, to tak - powiedziala - Nikt mnie do niczego nie zmusza - usmiechnela sie - Chce podejmowac madre decyje dlatego tez najpierw slucham ludzi - usmiechnela sie do niego ponownie.

[Brian Winchester]

-no więc jak ich nie chcesz to możesz od razu powiedzieć , że nie bierzesz takich spraw i będziesz miała problem z głowy -powiedziałem wzruszyłem ramionami.
-ciesze się , że ja już nie musze tak pracować -zaśmiałem się.

[Beth Carolls]

- Chce najpierw zobaczyc o co chodzi - powiedziala z usmiechem - A potem zdecydowac - dodala patrzac na niego
- To prawda, nie jest latwo ale zawsze lubilam to co robie - usmiechnela sie - Jednak praca w policji tez jest skomplikowana, nie sadzisz?

[Brian Winchester]

-jasne , że jest skomplikowana , ale nie trzeba się angażować i psychicznie nie wysiadam tak jak kiedyś teraz zdecydowanie czuję się lepiej -powiedziałem zgodnie z prawdą , bo właśnie tak było i tak czułem.
-nie wrócił bym do bycia prawnikiem choćby na chwilę -zaśmiałem się