[Sasha]

-Normalnie. Już-nie-jesteśmy-parą. -powiedział tak, że wolniej się nie dało. Odsunął się od Amelii automatycznie i zignorował dłoń chłopaka.
-Nie wiem jak tutaj, ale w moim kraju, całowanie innego chłopaka to już zdrada. -rzucił oschle i zapalił papierosa.

[Savanah Spencer]

-E tam ne kłam.. - powiedział, bo bo cóz..w końcu był mega wysportowany przeciez.CHoc ostatnimi czasy jakos niesypiali ze soba Tylko sie przyjaźnili..no dobra..moze czasem sie całowali czy pomacali troszke
Hmm..no chyba jednak nie powinienem - wstał z huśtawki ale ne spodobało mu sie, że do Alex zignorował i był nieiły dla dziewczyny.
-Ej koles..uważaj sobie..Poza tym.. od kiedy to facet śledzi swoja panne, co? - stanł nieco bliżej nich

[Amelia Starwoodsen]

-Gdyby nie widział, nie miałby pretekstu do mówienia takich rzeczy-powiedziała kręcąc głową, a jej ton stał się niesamowicie oschły i obojętny.
-W twoim kraju owszem. Zważmy jednak na fakt, że nie jesteśmy w twoim kraju to po pierwsze, po drugie z Benem nie łączy mnie nic innego oprócz przyjaźni...i kilku spędzonych razem nocy, a po trzecie ja ciebie ostrzegałam, że jestem trudną kandydatką na dziewczynę. Więc kompletnie rozumiem twojego oburzenia-powiedziała, za każdym razem kiedy wymieniała powód ciukała go w tors.
-A jeśli ktoś ci się przedstawia i podaje rękę to kultura osobista wymaga by mu ta rękę podać nawet jak się ma mu ochotę łeb urwać przy samej dupie!-dodała wkazując na Bena.

[Sasha]

Parsknął śmiechem. I to nie takim milutkim śmiechem, jakim śmiał się przy Mii. Nie, ten był chłodny, lodowaty wręczi sarkastyczny.
-Tak, ale miałem nadzieję, że... no tak racja. Byłem głupi, a nadzieja matką głupich. Dobra sorry. Zachowałem się jak pajac. -podał rękę chłopakowi. Gdy już się orzedstawili kontynuował.
-No tak. To nic takiego. Zamierzaliście tylko uprawiać sex.- przypomniał sobie jej slowa po ich stosunku. -Jasne... najlepszy...

[Savanah Spencer]

Ben sie lekko ociagał ale w końcu podał mu ta rękę.
-Ej no kurde stary..ne wiedziałem, że ma faceta..poza tym ej..wyluzuj.bez takich koleś..to przyjacielksi pocąłunek.gdzie ty tam sex widziałeś to ja ne wiem - oj..zaczynał sie lekko denerwowac xD

[Amelia Starwoodsen]

-Nie zdążyłam mu o tobie powiedzieć. Z resztą my się tak zawsze witamy, na tym polega nasza znajomość-powiedziała kręcąc głową.
-I tak, to co mówiłam wczoraj było prawdą. Skoro taka rzecz sprawia, że w to nie wierzysz to nie mój problem-wzruszył ramionami.
Coś się jej ścisnęło w gardle. Na początku nie wiedziała co to, ale po chwili do niej dotarło. No kurde, przecież się tu nie rozpłacze.
-Ja tu nie widziałam żadnego seksu-pokręciła głową, choć oczy jej się już lekko szkliły.

[Sasha]

-Sama powiedziałaś, że spędziliście razem parę nocy. Poza ty co z tego, że przyjacielski? Co byś czuła gdybym ja się z kimś całował?- spytał trochę niepewnym tonem, a potem zauważył łzy w jej ślicznych oczach i całkiem zmiękł. Spojrzał na Bena jakby to była jego wina i przygarnął do siebie Amelię.
-Cichutko. Nie płacz. Kochanie... po prostu chcę być tym jedynym. -powiedział smutnym tonem.

[Savanah Spencer]

-Człowieku..to było kiedyś.Ne teraz.Wtedy cie pewne jeszcze nie znała więc. nie wypominaj jej tego - powiedzial od razu.
-Oho..teraz to kochanie co?Zastanów się wczesniej zanim cos chlapniesz ozorem Petrov czy jak ci tam.. - powiedział i spojrzał na przyjaciółke.
-Wszystko okey? Mam go pogoniczcy mogę spkojnie was zostawić, hm? - no zorbi co ona bedzie chciala
/znikam do jutra, dobranoc

[Amelia Starwoodsen]

-Co ja bym zrobiła? Podeszłabym i spytałabym o co chodzi. Potem, gdyby odpowiedz by mi sie nie spodobała dałabym lasce w pysk, a potem tobie. A na koniec jakoś byśmy to wyjaśnili.-powiedziala po woli przełykając gule w gardle-Takim typem osoby jestem i tego nie zmienisz-pokręciła głową patrzac na Akexandra.
-Spokojna głowa Ben. Wyłącz agresor, bo ci się zmarszczki zrobią i Beci już w ogóle nie pojdzie z tobą do łóżka-odparła lekko sie do przyjaciela uśmiechając.

[Sasha]

Koleś już go wkurzał. Ręka automatycznie powędrowała do kieszeni, ale zatrzymał ją w porę. Przecież nie jest bandytą, a więc tylko olał słowa chłopaka.
-Czyli jeśli teraz.... mu pierdolnę to się nie obrazisz? -spytał i zrobił niewinną minę.
Nie miał pojęcia czy Amelia wiedziała, że on nosi nóż w kieszeni. Prawdopodobnie przeszukała jego rzeczy, ale mniejsza. Spojrzał w jej załzawione oczy.
-Może powinniśmy od siebie odpocząć?

[Savanah Spencer]

-Ej, ej..chwila Młoda..ty go nie odpuszczaj, co? - spojrzał na przyjaciółkę no bo ej kurde..! ;p
-jest wyłączony.jeszcze nie widziałaś mne wkurwionego - dodał tylko i zerknął przelotnie na kolesia.Co ona w nim widziała?! ;p
-Dobra.. ja się zwijam bo jednak to nie moja sprawa. Ale jakby co to dzwoń - powiedział do dziewczyny i normalnie noo podkusiło go i czy tego chciala czy nie to ja pocałował na "papa" skoro sie tak "witali" jak wczesniej powiedziała ^.^ Spojrzał przy tym kpiąco na kolesia xD
-Ciao.. - machnął reka, obrócił sie napięcie i zaczał sie oddalać.. hehe

[Amelia Starwoodsen]

-Nie bij Bena...-pokręciła głową przenosząc wzrok na przyjaciela, a potem znowu na Alex'a.
-Jak niby mamy od siebie odpocząć skoro nawet w zasadzie jeden dzień nie jesteśmy razem?-uniosła brew ku górze i lekko się od niego odsunęła-No, ale jak chcesz...-wzruszyła ramionami odwracając wzrok i lekko pociągając nosem.
Po chwili spojrzała na Bena.
-Tak...zadzwonie, na pewno-powiedziała spokojnie i posłała mu delikatny uśmiech, jednocześnie puszczając mu oczko.-I racja, nie widziałam cię wkurzonego i mam nadzieję cię wkurzonego nie zobaczyć...-dodała po chwili, a kiedy ten ją pocałował zaśmiała się cicho pod nosem.
-W takim razie do zobaczenia-odparła i lekko pomachała mu na pożegnanie.

[Sasha]

Spojrzał na nią i chyba doszedł do pewnego wniosku, który zabolał. Nawet bardzo.
-Ładna z was para. Chyba... -przełknął ślinę i opadł zrezygnowany na huśtawce. Ukrył twarz w dłoniach i załkał żałośnie. To było dla niego za wiele. Nie chciał... w sumie czego?

[Amelia Starwoodsen]

-Jesteśmy tylko przyjaciółmi niczym więcej-powiedziała lekko przy tym wzruszając ramionami i patrząc na Alexandra.
Stała przed nim z rękami splątanymi za plecami i patrzyła na niego.

[Sasha]

Jęknął cicho w odpowiedzi i wybuchnął głośniejszym płaczem. Wiedział, że zachowywał się teraz jak dziecko, ale chyba musiał. Jak był małym chłopcem to nie płakał, kiedy oiciec go bił. Teraz widząc jak Amelia całuje Bena, czara się przelała. Nie wytrzymał.