[Amelia Starwoodsen]

Uniosła zaskoczona brwi ku górze. No czegoś takiego to się nie spodziewała...nie po chłopaku.
-Alex...-powiedziała cicho i ukucnęła przed nim delikatnie opierając się o jego kolana.
Dłoń położyła na jego dłoni i odsłoniła jego twarz, patrząc na niego tymi swoimi wielkimi oczami.

[Sasha]

Nie mógł przestać płakać. Poczuł się odepchnięty. Najpierw przez ojca, który... no powinien być jego ojcem, a nie wrednym kutasem. Potem przez matkę, z którą nie miał kontaktu, a teraz przez Amelię. W końcu miał nadzieję ułożyć sobie życie.

[Amelia Starwoodsen]

-Alex proszę...nie płacz...-powiedziała cicho i otarła mu łzy wierzchem dłoni.
Serce jej się krajała gdy patrzyła na niego w tym momencie. Wiedziała, że była suką. Wcześniej nigdy jej to nie przeszkadzało...ale teraz tak.
-Przepraszam...-szepnęła.

[Sasha]

Chwycił ją i przytulił do siebie sadzając na kolanach. Ukrył twarz w jej poersiach starając się uspokoić. Chciał ją czuć. Mieć świadomość, że jest blisko.
-Nigdy mnie nie zostawiaj. -szepnął niewyraźnie.

[Amelia Starwoodsen]

Lekko zaskoczona jego reakcją, na początku nic nie powiedziała.
-Zawsze będę w pobliżu-powiedziała uśmiechnęła się delikatnie i pogłaskała go po głowie.

[Sasha]

Chyba napłakał jej w dekolt, ale nie obchodziło go to teraz. Najwyżej szybciej zdejmie jej ubranie. Uśmiechnął się blado.
-Kocham Cię. Zawsze będę. -szepnął cicho i podniósł głowę. Zbliżył się do jej ust.

[Amelia Starwoodsen]

-Kochasz?-palnęła unosząc brew ku górze.-To nie za szybko? Tak po jednym dniu?-spytała cicho patrząc na niego zaskoczona.

[Sasha]

- Wiem... wiem, że to szybko, ale ja to czuję. Nie chcę nikogo innego. Ty jezteś dla mnie wyjątkowa. -szepnął i scisnął ją mocniej.
Nie wiedział czy ona czuje to samo. Wiedział co sam czuje.

[Amelia Starwoodsen]

-No to bardzo szybko bym nawet powiedziała-odparła spokojnie patrząc na niego.
Delikatnie się uśmiechnęła.
-Musisz mi dać trochę czasu dobrze...-szepnęła cicho opierając czoło o jego czoło.

[Sasha]

Nic nie odpowiedział, ani nie wykonał żadnego gestu. Po prostu zamknął oczy. Chwilę tak trwał w bezruchu.
-Chodźmy do domu. -poprosił cicho i otworzył oczy.

[Amelia Starwoodsen]

-Za momencik-powiedziała cicho, po czym złapała jego twarz w dłonie i wpiła się namiętnie w jego usta.
-Przepraszam jeszcze raz-szepnęła, po czym ponowiła pocałunek przedłużając go.

[Sasha]

Zaczął odwzajemniać. Przed chwilą ona całowała innego, a teraz jego, ale to nie miało znaczenia. Po prostu tam była. Przejął inicjatywę i zaczął być trochę agresywny.

[Amelia Starwoodsen]

Uśmiechnęła się delikatnie między pocałunkami, po czym nagle przerwała.
-No to chodźmy do mnie-mruknęła cicho lekko jeszcze przygryzając jego dolną wargę i podniosła się z jego kolan.

[Sasha]

-Mhm...-mruknął tylko i wstał. Chwycił jej dłoń i dał się jej poprowadzić do jej mieszkania. W głębi duszy wiedział, że z Benem to jeszcze nie koniec.
Z/t