[Magnolia Plumier]

-Potem spuściłbyś się na mój brzuch a ona zlizałaby to ze mnie... - Byłam już tak rozedrgana że ledwo byłam w stanie sklecić zdanie. Poczułam jak moje mięśnie zacisnęły się za nim. Z moich ust wydobył się jęk rozkoszy. Oddycha łam głośno.
-Potem zlapałbyś ją za włosy i zerżnął jej cycki, ja usiadłabym na jej twarzy, lizalaby mnie a ja lizalabym twoje usta, szyję tors.. - Mruknęłam podnieconym tonem by go też jeszcze nakręcić.

[Tyrone Dallas]

A no napalać go bardziej nie było trzeba. Atakował ostro i szybko, dość prędko samemu zbliżając się do szczytu. Taka zbereźna gadka jedynie wszystko przyspieszała!
-A pod koniec spuściłbym się wam obojgu na twarze i zlizywałybyście to z siebie samymi języczkami..- Rzucił jej z uśmiechem szerokim. Oj upoił się tą atmosferą!

[Magnolia Plumier]

-Na twarze i na cycki. Lizalybysmy się nawzajem i doprowadziły do ostatniego orgazmu przez same sutki.. - Mruknęłam jeszcze mu do ucha, jego ruchy doprowadziły mój organizm do kolejnych spazmow, moje mięśnie nie przestały pracować ni na sekundę, więc dodawały mu doznań. Gdy w końcu doszedł ja osiągnęłam kolejny orgazm, moje ciało się napięło a potem opadłam na trawe..

[Tyrone Dallas]

Doszli oboje, opadła na trawę obok niego, więc objął ją łagodnie ramionem. Szczerze jeszcze nieco go ochota brała, jednak czas się zbierać do domu!
-A po tym leżałybyście, przytulając się do mnie, macając mnie po jajach i kutasie. Całowalibyśmy się na zmianę, aż w końcu twoja matka by nie wytrzymała i prosiłaby o dalsze pieprzenie.- Rzucił orzbawiony i docisnął ją mocniej do siebie.

[Magnolia Plumier]

Zaśmiałam się na jego słowa, bo dopiero teraz zabrzmiało to trochę absurdalnie..
-Aha.. - Pokiwalam głową i tuliłam się w jego ciałko.. - Tak byśmy zrobiły...-Uśmiechnęłam się i cmoknelam jego usta.
-A potem być ją oparł o to drzewo i zerżnął jej tyłek. - Powiedziałam nieco rozbawiona.

[Tyrone Dallas]

-Taa. A ona jęczałaby o więcej, podczas gdy ty byś chciała ją zepchnąć, by też się zabawić.- Dorzucił razem. Jak w absurd to w absurd! Tuliła sie uroczo, to ją głaskał łagodnie... Powoli czas się zbierać! Przydałoby się pojechać już do domu.

[Magnolia Plumier]

-I musiałbyś wybrać mnie. - Powiedziałam i uśmiechnęłam się do niego szeroko, pocałowałam jego usta zaborczo.
-A teraz mój drogi.. Musimy jechać do domu... - Powiedziałam i zaśmiałam się. Podniosłam się z trawy i znalazłam swoje ciuchy. Ubrałam się w nie. On zrobił to samo i pojechaliśmy do niego do domu.

[Colton Grey]

Dobiegałam do lasu , zmieniałam muzykę w komórce , napiłam się wody i ruszyłam dalej przed siebie. Musiałam trochę spraw sobie przemyśleć , pracowała ostatnie 2 dni nad kalendarzem , w głowie miałam Jake`a. Nie umiałam nad tym zapanować.

[Tyrone Dallas]

Jake dziś musiał wziąć sobie wolne, gdyż musiał pójść na badania. Wszak po tak długiej śpiączce musiał regularnie chodzić do lekarza, by to upewnić się, że wszystko jest okej. Teraz zaś był już po tym, więc wziął się za bieganie. Słuchawki na uszach, szorty, t-shirt porządnie przylegający i frotka na ręce. Źle się czuł ze sobą, że coś takiego robił z Aną.. Jednak było to też mega przyjemne.. Był skupiony na czymś innym, spoglądał na ziemię, a biegł z naprzeciwka..

[Colton Grey]

No i biegli tak z naprzeciwka i wpadli na siebie. Upadłam na ziemię zawyłam z bólu. W sumie to nie wiedziałam na co wpadłam bo też nie patrzyłam przed siebie byłam zamyślona. Powoli podniosłam się z ziemi.

[Tyrone Dallas]

Mężczyzna się lekko zachwiał, jednak ustał na nogach. Od razu wyciągnął rękę do dziewczyny, wyjmując słuchawkę z ucha.
-Nic ci nie jee...st?- Dokończył z lekkim przeciągnięciem. A no zorientował się na kogo wpadł!

[Colton Grey]

Złapałam go za ręke i wtedy zobaczyłam na kogo wpadłam.
-chyba będę żyć -powiedziałam i uśmiechnęłam się do chłopaka
-śledzisz mnie ?-spytałam i spojrzałam na swoje zdarte kolano. Przemyłam je od razu wodą.

[Tyrone Dallas]

-Mm..? Och cholera, nakryła mnie.- Mruknął, trzymając się za ramię, jakby miał tam doczepione walkie-talkie, jak w swym służbowym uniformie. Uśmiechnął się zaraz szeroko i oczywiście puścił łapkę jak już stała..
-Biegamy tym samym szlakiem widzę..

[Colton Grey]

Zaśmiałam się patrząc co wyprawia
-mogę złożyć na Ciebie donos -wytknęłam mu język i po chwili się wyprostowałam.
-na to wygląda -puściłam mu oczko
-dawno Cię u mnie nie było pani władzo

[Tyrone Dallas]

Rozbawiony wyprostował się i oparł ręce o swe biodra.. Mówiła, że dawno go u niej nie było, to skinął lekko głową..
-A no nie chciałem cię rozpraszać z tym kalendarzem... Komendant już się niecierpliwi..- Odpowiedział z uśmiechem