[Nicolette McCartney]

- Nie zaprzeczę, chociaż walory z przodu są znacznie lepsze czego jestem pewna - powiedziała.
Zaśmiała się cicho słysząc jego słowa. Ona również czuła jak jej puls zaczyna przyśpieszać, jej oddech stawał się znacznie bardziej przyśpieszony.

[Savanah Spencer]

-Hmm..z przdu powieadasz...okey - pocałowął jen kark a potem z niej wyszedł.Obrócił ja do siebie przodem, zlapał za tyłek u inisł.Przygniotł mocniej do ściany po czym jak oplotła go w pasie znów w nią wszedł.
-Rzecywiście lepsze - zaczął całowac jej piersi przez stanik..i mocno w nia wchodził

[Nicolette McCartney]

- Wyrażam tylko swe zdanie - wymruczała mu do ucha.
Znów poczuła te dreszcze gdy pocałował jej kark. Nim się zorientowała znalazł się poza nią a następnie obrócił przodem do siebie,. Spojrzałą na niego i oplotła nogami w pasie opierając się plecami o ścianę.
- O tak zdecydowanie lepsze - powiedziała zmysłowym szeptem.
Nie dbała o to, że ktoś może ją usłyszeć, głośno wyrażała swymi krzykami swe zadowolenie. Mają wolne ręcę umiejscowiła je na jego plecach przejeżdżając po nich paznokciami

[Savanah Spencer]

Oj nie usłyszy nikt..muzyka głosna klubie więc..co najwzyej jesli by ktos przysedł pod drzwiale powiedział kumplowi by i nie przeskzadzać z wiadomych celów xD
-O tak...bosko.. - wychrypiał po czym wpił sie mocno w jej usta całując ja z języczkiem.Poruszal bioderkami mocno w nia wchodząc.Do samego końca.-Eee....zabezpieczasz sie? - zapytał po chwili xD

[Nicolette McCartney]

Tym lepiej bo jej głos przybierał na sile i było wiadomo dlaczego się tak zachowuje, co sprawia, że tak krzyczy. Słysząc jego słowa ponownie przejechała paznokciami po jego plecach, zostanie mu na jakiś czas pamiątka.
- Tak..Matt mocniej - ledwo powiedziała te słowa.
Na jego pytanie skinęła tylko twierdząco głową. Czuła, że będzie miała ochotę na więcej.

[Savanah Spencer]

-OJ...kocica z ciebie - syknął czując jej paznokcie jak mu przejechała po plecach.No cóż...kiedys zniknie.na razie nie łaził nigdzie wyrobierany więc...
-To dobrze - usmiechnął sie i całował jej syzjkę.Poruszał sie w niej już bardzo szybko,, mocno napierając na nia swym ciałem

[Nicolette McCartney]

- Ja się dopiero rozkręcam, to zapowiedź tego co może być potem - powiedziała tajemniczym tonem głosu.
Tak kiedyś zniknie a skoro na razie nigdzie nie chodził bez koszulki to śladów nikt nie zobaczy i dobrze, bo były widoczne.
- Tak to dobrze - szepnęła.
Poddawała się całkowicie jego poczynaniom, skoro teraz mógł jej zaoferować coś takiego to była ciekawa co mógłby dać jej następnym razem w innym miejscu

[Savanah Spencer]

-No prosze..kto by poyślał..ale to dobrze...ciekaw jetem co bedzie jak bedziemy w spokojnym miejscu i będzie duzo czasu - powiedział i znów przywarł mcno do jej usta.Wchodził w nia mocno, czuł,że wiele już mu nie brakuje

[Nicolette McCartney]

- Ja również jestem ciekawa i chciałabym móc jak najszybciej porównać wnioski i wyciągnąć ten jeden właściwy. Jednak jest wiele miejsc. Ciekawe od którego ty będziesz chciał zacząć - rzuciła zaczepnie.
Droczyła się z nim. Jej również już niewiele brakowało

[Savanah Spencer]

-Kochana..nastpenym razem ty wybiersz mniejsce..ja ci sie poddam totalnie .Więc...mysl... - puścił jej ockzo.Coraz glosniej dyszał.Krople potu spływały mu po plecach
/ja uciekam, dobranoc :*

[Nicolette McCartney]

- Obiecuje pana zaskoczyć i mam nadzieje, że spełnie pana wymagania - powiedziała mu.
Kto by pomyślał, że to tylko niecałe 20 minut

[Savanah Spencer]

-Oj ja w to nie wątpię - powiedzuał zdyszany już nieźle.Ale nie przestawał w nią wchodzić.Szybko i mocno.Ręce zaciskał na jej pośladkac coraz mocniej.Był już tuż, tuż..

[Nicolette McCartney]

-= Nie chce pana zawieść - powiedziała niby niewinnym tonem głosu do niego.
Czuła każdy jego ruch, to że jego dłonie zacisnęły się mocniej na jej ciele. Nie tylko jemu niewiele już brakowało

[Savanah Spencer]

-Oj nie zawiedziesz..spokojnie -no az taki wymagający to on tam nie był.Sex to sex...byle nie była całkowitą fajtłapa i całkiem bierna to będzie ok
Po kilkunastu mocnyhc ruchach w końcu poczuł jak dochodzi.Jeknął przeciągle..

[Nicolette McCartney]

No cóż ona fajtłapą i osobą bierną na pewno nie była, nie istniała nawet żadna szansa na to aby taką osobą się stała. Tuż po tym jak on doszedł ona zrobiła to samo. I wcale nie miała być zamiaru wtedy cicho. Wciąż z nogami oplecionymi wokół jego pasa usiłowała złapać oddech. Opadła jak gdyby na jego ramiona