[Magnolia Plumier]

-Jasne, że możemy..-powiedziałam od razu i pokiwałam głową..-Fajnie byłoby mieć w tym mieście kogoś na kogo można liczyć..-uśmiechnęłam się do niego.
-Wiem, że nic..-powiedziałam i westchnęłam..-A to nie o to chodzi, że będą naciskać, tylko zaczną gadać, a matka zrobi się nadopiekuńcza..-powiedziałam..-Po prostu chciałam się najpierw zobaczyć z braćmi i tyle, później pogadać z rodzicami.

[Amelia Jones]

-Oj no na mnie liczyć możesz zawsze..nie waznę w jakiej kwestii....wiesz, że jak bede w stanie to pomogę - powiedział od razu Ian.
-Nadopiekuńcza..eh..no to widze, że twoja mamuśka nic sie nie zmieniła z tego co pamietam - zasmial się ian.No cóz..pewnie jak tam ze sobą byli kiedyś, kiedyś to poznali swoich rodziców tak pięte przez dziesiąte xD
-A braciom mówiłaś co i jak?

[Magnolia Plumier]

-Cieszę się, że to mówisz, Ian..-powiedziałam i uśmiechnęłam się do niego..-To miło wiedzieć, że po takim czasie jeszcze jest między nami dobrze..-spojrzałam w jego oczy..
-Przepraszam, że się nie odzywałam, jak mieszkałam w Australii..-uśmiechnęłam się blado, miałam nadzieję, że nie będzie mi miał tego za złe..
-Jasne, mamuśka się nigdy nie zmieni pod tym względem, ostatnio się czepiłam Chrisa, bo znalazł sobie dziewczynę, więc go męczy, by ich odwiedził.
-Tak, przed nimi nie mam sekretów..-powiedziałam..-Poza tym.. Czytają we mnie jak z książki. Od razu wiedzieli, że coś jest nie tak..-westchnęłam..

[Amelia Jones]

-Oj a czemu miałoby nie byc?Nie rozstalismy sie w gniewie ai nic.A to, że sie tyle czsu nie widzielismy..nie miałąś czym mi zajśc za skórę Ci -0 zaśmiał się lekko.
-nie no spoko.ja tez nie byłem epszy więc..jestesmy kwita - oj on tez mógł ale..nie zorbił tego.jakoś miał tu za wiele rzeczy i po prostu zapomniał :/
-A no tak, tak..czytałem coś w gazecie.No ale widziesz..to niech sie nim i jego weselichem zajmuje a nie tobą..mas zluzy.. - powiedział.
-Aha..no ale to chyba dobrze, ze mialas sie komu wygadac, nie? - zapytał

[Magnolia Plumier]

-No wiem o tym, ale wiesz jak to jest.. Czasem wystarczy dłuższa przerwa, żeby nie móc złapać ponownie kontaktu..-powiedziałam i spojrzałam na niego..-Więc się cieszę..
-Okej..-uśmiechnęłam się do niego..
-To wesele to jakaś ściema..-powiedziałam..-Nie hajtają się.. tylko ktoś sprzedał plotę gazetom..-wyszczerzyłam się..-Ale nawet matkę to zainteresowało..-spojrzałam na niego.
-W sumie dobrze..-pokiwałam głową..-Ale wiesz.. Z facetami to zawsze dziwnie się gada o takich rzeczach, co drugi jest taki sam jak zdradzający facet, więc..-machnęłam dłonią.

[Amelia Jones]

-No wie, wiem ale..hmm..jakbysmy nie mieli zlapać ponownie kontaktu to nie sądze bysmy teraz gadali..pewnie po 3ch zdaniach bym se poszedł w długą - powiedzia ian.Nie ma to jak szczerość xD
-Serio?No cos ty - zaśmiał sie ale lekko zszokowany.
-Ale to..czmeu oni temu nie zaprzeczyli? - zapytał ciekaw.
-Hmm..alemasz podejscie...ty to udana jestes no ale..w sumie to chyba ci sie nie dziwie.. - pokiwał głowa.
-A przyjaciólek tu nie masz?

[Magnolia Plumier]

Zaśmiałam się..-No pewnie tak, nastałaby niezręczna cisza i tyle..-powiedziałam i wyszczerzyłam ząbki.
-To była chyba kwestia jakiś interesów, czy czegoś w tym guście..-powiedziałam..-Ale nie do końca wiem, o co tam chodziło i nawet nie wnikam..-wzruszyłam ramionami.
-No właśnie..-pokiwałam głową.
-Nie mam jeszcze przyjaciółek.. Wiesz, chłopaki się przeprowadzili tutaj, więc po prostu przyjechałam do nich.. Poza tym, po tym moim wyjeździe, to nie wiem, czy w ogóle jakieś mam.

[Amelia Jones]

-nie było by ciszy.Mówie, że bym polazł - rozesmial sie i poczochrał jej włosy lekko.
-Aha..no coz..jak interesy to moze lepiej nie wnikać.Ale..Chris jest w ogole z ta laska? - zapytał jeszcze.
-Oj..no to chyba..średnio fajne ale...chcesz to poznam cię z moją zoną.Moze sie polubicie - zapoponował.

[Magnolia Plumier]

-No to byłaby twoja strata, kochany..-wyszczerzyłam się do niego..-Ale jakbyś nie chciał, to byś nie chciał, pewnie nic nie mogłabym z tym zrobić..
-No są razem, ale dopiero niedawno zaczęli się spotykać..-uśmiechnęłam się.
-Możesz nas zapoznać, z resztą sama chętnie ją poznam..-powiedziałam od razu, chciałam wiedzieć, jaką kobietę poślubił. xD

[Amelia Jones]

-No racja..mnie sie raczej nie da zmusic do czegos czego nie chce jak pamietasz - usmiechnął sie.
-Aha..no o w sumie to już coś.. - pokiwał głowa.
-No to jak sie nadarzy okazja to dam ci znac..moze do nas wpdniesz na jakiego grilla.. - powiedział.

[Magnolia Plumier]

-Tak, pamiętam, jesteś uparty jak osioł..-powiedziałam, wytykając mu język i zaśmiałam się..
-No w sumie cieszę się, że kogoś ma, bo zawsze tylko wyrywał te panny, ale nigdy z żadną nie tworzył związku, a teraz chyba poukładało mu się w głowie, no i proszę.. Może jeszcze będzie z tego wesele..
-Chętnie się pojawię..-uśmiechnęłam się do niego.

[Amelia Jones]

-No coz..kto musi - puscił jej ockzo.
-NO moze bedzie..wiesz..facet tez juz ma swój wiek..ne ma 18 lat..ludzie na strośc mądrzeją - zasmiał się ian.
-Noo teraz sie pogoda robi wiec wies.z.sezon grillowania..imprezki w ogrodzie...bedzie fajnie

[Magnolia Plumier]

-Ale czemu akurat ty?-zapytałam i zaśmiałam się do niego.
-Jasne, mądrzeją albo głupieją, zależy od człowieka..-powiedziałam, oczywiście miałam na myśli frajera narzeczonego, co niby tak chciał związku, a potem wymyślił sobie inną dupę xD
-Ooo, to pozapraszaj wszystkich swoich wolnych kolegów..-powiedziałam i uśmiechnęłam się do niego.. -Będzie zabawnie.-pomachałam brwiami.

[Amelia Jones]

-Boo jestem od ciebie wiekszy i silniejszy.Więc..masz pecha - powiedział szczerząc się jak głupek.
-No w sumie..chyba tak też bywa.Ne ma regóły - pokiwał głową.
-Ale nie przejmuj sie cillia..znajdziesz porzadnego faceta co cie uszczesliwi - cmoknął ja w policzek.
-Hmm..w sumie..czemu nie..jak mam jakis wonych to zaproszę - zasmial sie

[Magnolia Plumier]

-Masz świetne argumenty, nie ma co..-powiedziałam, śmiejąc się.
-To zależy od ludzi, jak człowiek jakiś ogarnięty, to ma to sens i z wiekiem mądrzeje, a jak jakiś roztrzepany, to już gorzej..-powiedziałam.
-Staram się być dzielna i się tym nie przejmować..-spojrzałam na niego..-Choć bycie dzielną bywa męczące..-westchnęłam, oparłam głowę na jego ramieniu,bo cały czas go tak prowadziłam pod ramię.
-Okej..-wyszczerzyłam się.