[Emily Johnson]

- Ty też.. - wydyszałem i uśmiechnąłem się do niej szeroko, wchodziłem w nią do samego końca, czując jak mi jest dobrze. Głośno oddychałem, pojekiwalem coraz głośniej. Przyspieszyłem swoje ruchy, czując jak mi jest z nią dobrze.

[Nicolette McCartney]

Zatracała się w nim, a jej jęki i krzyki były coraz głośniejsze. Nie chciała, aby to było jednorazowe. Wprost przeciwnie nie odmówiłaby sobie tego jeszcze wiele razy gdyby tylko miała taką możliwość. Objęła go nogami za biodra, przyciągając jeszcze mocniej do siebie. Wpatrywała się w jego oczy, coraz bardziej tracąc przytomność własnego umysłu. Nie liczyło się dla niej już nic innego poza nim oraz tym jak ją brał. Nie myślała o niczym.

[Emily Johnson]

Coraz mocniej napierałem na nią bioderkami, czułem jak jestem blisko.
-Zabezpieczasz się? - zapytałem nagle bo czułem że niewiele mi brakuje a nie chciałem niespodzianek.
-Jestes cholernie seksowna.. - wydyszałem, mocno podniecony..

[Nicolette McCartney]

- Tak, nie musisz się martwić - odpowiedziała.
Nie planowała żadnych niespodzianek, a gdyby zachciało jej się dzieci to przestałaby dbać o ochron. Teraz jednak nie miała ochoty na żadne nieprzewidziane w jej zyciu niespodzianki tego typu.
- Nie wypuszczę ciebie długo z ramion - odpowiedziała jawnie mówiąc, że chcę jeszcze i jeszcze

[Emily Johnson]

Spojrzałem w jej oczka..
-I bardzo dobrze..-powiedziałem i pocałowałem ją zachłannie, przejechałem dłonią po jej biodrze i ścisnąłem je, mocno w nią wchodziłęm swoimi bioderkami..
-Polecam się..-powiedziałem i nie przesztawałem w nią wchodzić mocno.

[Nicolette McCartney]

Uśmiechnęła się do niego przenosząc swe dłonie na jego plecy. Puściła mu oczko.
- Chętnie skorzystam - odparła.
Grzechem by było nie skorzystać, zwłaszcza, że był świetny, a ona nie była cicho co rusz krzycząc zadowolona

[Emily Johnson]

-Mam nadzieję..-powiedziałem i uśmiechnąłem się do niej, spojrzałem w jej oczka, ścisnąłem jej udo i poruszałem mocno biodrami..
-Jesteś niesamowita..-powiedziałem i pocałowałem ją zachłannie.

[Nicolette McCartney]

- To ja mam nadzieję, że współpraca będzie satysfakcjonująca - odparła z błyskiem w oku.
Zaśmiała się nieco na jego komentarz, po czym odwzajemniła jego pocałunek. Jej pocałunek był zachłanny, drapieżny, celowo go przedłużyła jednocześnie wbijając swe paznokcie w jego plecy

[Emily Johnson]

-Póki co jest satysfakcjonująca..-powiedziałem i uśmiechnąłem się do niej szeroko, pocałowałem ją zachłannie, przejechałem dłońmi po jej udzie i piersi, cały czas mocno penetrowałem ją, wchodząc do samego końca w jej szparkę..

[Nicolette McCartney]

- Cieszy mnie to bardzo - powiedziała.
Znała swe możliwości i wiedziała, że mogłaby sobie pozwolić na coś co spokojnie przybrałoby formę maratonu. Ale nie znała jego, chociaż chciała poznać. Spojrzała w jego oczy.
- Jesteś niesamowity... - wyszeptała do niego

[Emily Johnson]

uśmiechnąłem się do niej szeroko, mocniej zacząłem poruszać swoimi bioderkami, chciałem dać jej cudowny orgazm, więc zmieniałem pozycję by penetrować ją pod różnym kątem i dawać jej jeszcze więcej przyjemności..
-Ooo tak, Jul..-mruknąłem cicho.

[Nicolette McCartney]

Gdyby nie to, że byli na kanapie zapewne przeturlałaby się tak, aby znaleźć na górze i podjąć inicjatywę. Jednak teraz również nie mogła narzekać, zwłaszcza, że zmiany przypadły jej do gustu. Już nawet nie mogła nic powiedzieć, ledwo łapała oddech, ale nie chciała przestawać. Wiedziała już, że potem zaciągnie go pod prysznic, czy w inne miejsce

[Emily Johnson]

Nie przestawałem ani na chwilę, miałem dużo w sobie siły i dobrą kondycję,
dlatego poruszałem bioderkami coraz mocniej, wsunąłem dłoń pomiędzy nasze ciała i zacząłem pieścić jej guziczek, chciałem jej dać jak najwięcej orgazmów.

[Nicolette McCartney]

Na to liczyła, że miał dobrą kondycję, bo ona dysponowała równie dobrą a i umiejętności miała nie najgorsze. I w sumie nie było dla niej niczego zakazanego.
- Nie wytrzymam długo... - wyszeptała zgodnie z prawdą bo czuła, że niewiele jej brakuje

[Emily Johnson]

Spojrzałem w jej oczka, mocno poruszałem biodrami, wypełniałem ją,
a moje jądra obijały się o jej tyłeczek..
-Yhmm. Bosko..-mruknąłem, czując jak ona coraz mocniej się zaciska na mnie..
-A teraz dojdź dla mnie, Jull.