[Lucas]

Odwzajemniłem pocałunek gdy mnie pocałowała i zamknąłem swoje drzwi. Odwróciłem się ku niej siadając lekko bokiem - kolacja w porządku... udekorowałem z tatą dom, więc wygląda świątecznie... Zobaczymy jak będzie dalej - uśmiechnałem się do niej ładnie - mam nadzieję, że moja Kobieta jutro spędzi ze mną wieczór, co??

[Savanah Spencer]

-No to koniecznie musze zobaczyć wasze dzieło - powiedziałam.Mój dom nie był ozobiony no moze poza kilkoma śwaitełkami na jakiejś zewnetrznej choince czy cos.-No to fajnie.I jasne.Rozmawiałam z mamą.Juz jej przeszło.Wiec przyjdę - pokiwałam głową.-No a ty mam nadzieje, że nie zapomniałes, ze tez masz przyjść...? - spytałam.
/ej kto do kogo w który dzien przyłazi?:) bo nie pamietam

[Lucas]

// Ona do niego potem on do niej
Uśmiechnąłem się do niej gdy powiedziała, że przyjdzie - cieszę się zatem i tak jak mówiłem przyjadę po Ciebie, bo o 18 już będzie ciemnawo a nie mogę pozwolić by moja Kobieta chodziła po ciemku sama

[Savanah Spencer]

-Jasne...będe czekała - powiedziałam.-Punkt 18 - usmiechnęłam sie.-Hmm..a własnie...powinnam cie jednak ostrzec...co do tej kolacji u mnie.. - zaczęłam mówic patrząc na niego uważnie.

[Lucas]

- Jednak nie obejdzie się bez przesłuchania numer dwa, co?? - spytałem no bo co innego mogłoby to być... Nie spodziewałem się ani troche o co mogłoby chodzić

[Savanah Spencer]

-nie....gdyby to było to to bym sie cieszyła - zaśmiałam się.-Chodzi o to, że...nie będziemy tylko we 3jkę - powiedziałam .-Prawdopodobnie ma się zjawic Will, wiesz mamy facet - dodałam.To jednak nie było to złe.

[Lucas]

Przyjrzałem się jej uwaznie - czemu mam wrażenie, że to jeszcze nie wszystko?? - spytałem ją patrząc w jej stronę ale spokojnie, bo przecież nie miałem powodów by się złościć czy cos...

[Savanah Spencer]

-No tak...bo jest coś jeszcze...a Mianowicie...poza Willem będzie na kolacji - skrzywiłam sie lekko - Chris.Mój durny kzyn - powiedziała patrząc na niego.-Pojawił sie dzis u nas i wprosil bezczelnie na wigilie oznajmaijąc, że znów u nas zamieszka.Matka oczywiście sie zgodziła... - westchnęłam.-No a na koniec jakby tego było mało to sie wprosił na nasz kolację..próbowałam do tego nie dopuścic wymyślając, że tylko pary to oznajmił, ze przyjdzie z dziewczyną... - wzruszyłam ramionami wzdychając

[Lucas]

Na dźwięk imienia Chris aż się moją dłoń zacisnęła w pięść a żeby też jakby się ze sobą zgryzły... Dłuższą chwilę nic nie mówiłem przetwarzając tę wiadomośc jakby - chyba.... no nie mam wyjścia Kochanie - powiedziałem patrząc tym razem w jej oczy - nie mam wyjścia, muszę go jakoś znieść w ten jeden wieczór - dodałem, no bo czego się nie robi dla kobiety, którą się kocha Choć zdawałem sobie sprawę, że jego pobyt tam u niej wiele komplikuje

[Savanah Spencer]

-Jestes pewien...?.on to robi specjalnie, na złośc i mnie i tobie. - powiedziałam.-A moja matka...eh...gdyby tylko wiedziała jaki on jest i czym sie zajmuje...kurcze a miało byc tak dobrze i miło..... - zasmuciłam się.-Wiesz...jesli nie chcesz to moge to odwołać... - powiedziałam.Nie miałabym do niego żalu czy cos.

[Lucas]

Pogładziłem jej policzek - wiesz Kochanie nie pozwolimy przeciez Chrisowi by popsuł nam te Święta, co?? - starałem się po prostu jak mogłem udać, że ta wiadomość nie jest tak zła jak była... - Przed nami jutro... przynajmniej jutrzejszą kolację spędzisz z dala od niego

[Savanah Spencer]

Spojrzałam na niego uważnie i lekko sie usmiechnęłam.-Chyba masz rację...przynajmniej jutro będzie miło - pokiwałam głową.-A Chris...ja sie juz postaram wykorzyc go z domu - dodałam już ot tak sobie po czym przysunęłam sie i pocałowałam go a potem oparłam głowę na jego ramieniu.

[Lucas]

Objałem ją po pocałunku, na tyle na ile było to możliwe w samochodzie i to z przodu - Ja tez muszę Ci coś powiedzieć - szepnąłem - nie martw się, nie będzie niemiłych niezapowiedzianych gości - uniosłem jej twarz ku sobie i dałem buziaka - chodzi bardziej o moją przeszłość i ewentualne imię, które możliwe, że padnie

[Savanah Spencer]

Kiedy powiedział, że tez coś musi powiedzieć od razu uniosłam głowę by na niego spojrzeć.Ulżyło mi jednak jak powiedział, że to nic złego.-Okey...o co chodzi?Wole byc przygotowana na ewnetualnie niezręczności - powiedziałam wpatrując sie w niego.Splotłam jego palce z moimi

[Lucas]

Kurcze było mi niezręcznie o tym mówić no ale wiedziałem, że matka na 100% mi ją wypomni, więc popatrzyłem jej w oczy a potem na nasze ręce - nim tu przyjechałem byłem z pewną dziewczyną prawie 4 lata - popatrzyłem na jej twarz - ma na imię Mellisa i myślałem nawet o zaręczynach - to było swego rodzajużenujące bo sam sobie się teraz po tych prawie 2 latach dziwiłem, że miałem w planach to zrobić...