[Savanah Spencer]

Spojrzał na nią.usmiexhnal się.
- serio ci się podoba co? Skoro już nie dziecko A dzieci.. - zasmial się i zebrał na wspaniały widok.
-ale owszsm..też mi się podoba..A zabezpieczenia.. to w każdym to mu.. Ale ten jest taki jakiś.. No chyba najnormalniejszy..że tak to nazwę.. I widok.. No tego nic jienprzbduje..racja - ppwiedzial.
Chwile milczał A potem spojrzał.na nią.. objął ja sobie w pasie i spojrzał w jej oczka.
- to co?szukamy dalej czy chcesz ten dom?-zapytal

[Justine Devoux]

- Podoba mi się.. No i w sumie.. Praktycznie jest urządzony.. I po remoncie.. Więc nie trzeba zupełnie nic zmieniać.. Tylko się wprowadzić.. - uśmiechnęła się..
Spojrzała w jego oczy..
-Ja chcę.. A ty? To ma być wspólna decyzja.. Ale może.. Hmm. Przemyślmy to jeszcze na spokojnie.. - uśmiechnęła się do niego, pocałowała czule jego usta.
-Kocham cię najmocniej na świecie.

[Savanah Spencer]

<wtf> -No no..wstawi się własne graty..coś dokupić.. ewentualnie jakieś nie wiem.. kolor ścian zmienić.. al w to Pikuś.. - ppwiedzial.
- wiem że wspólna.. I mi też się spodoba ale owszsm..Masz rację.. może wróćmy do domu i poprosimy agencję by dla nas dom przetrzymala coś że 2 czy 3 dni i się zastanowimy?-zaproponowal

[Justine Devoux]

- Chyba nie mają jakiegoś parcia na sprzedaż i też za wiele klientów nie ma.. Ale ok. Powiedzmy by przytrzymali i po weekendzie damy im odpowiedź.. - uśmiechnęła się do niego. Chwilę jeszcze tam stali na tarasie..
-to co? Idziemy stąd już? - zapytała i go obejmowała w pasie.

[Savanah Spencer]

-No.. więc ustalone.. może jeszcze przez weekend coś znajdziemy doobjerzdnia.. - pokiwal głowa.
-tak.. choć wcale mi się nie chce- zasmial się. No ale się zebrali. Wsiadł do auta.
- do domu czy gdzieś A obiad czy gdzie?-zapytał.

[Justine Devoux]

- Może gdzieś na obiad.. - pokiwala głową i uśmiechnęła się.
-Rammer jammer? Będziemy mieć widoki na ocean.. To akurat zostaniemy w klimacie.. - powiedziała i pojechali.

[Noah Plumier]

Noah jechał po Bliska na lotnisko trochę był spóźniony bo musiał parę rzeczy ogarnąć. Nie zauważył że koleś wyprzedza na trzeciego stracił panowanie nad kierownicą i uderzył w latarnię. Po paru minutach zjawiła się kareta zabrali chłopaka do szpitala był w stanie ciężkim

[Savanah Spencer]

-część.. -uśmiechnął się na jej widok.wzial torbę i wpakował do bagażnika.
-no długa droga.. cóż.. Ale będzie fajnie-usmiechnal się i już jechali drogą przez miasteczko by wyjechać na miedzystanowa.
- jak dziś w pracy? Byłas jednak czy nie?

[Magnolia Plumier]

-A chwilkę tam popracowałam przed komputerem.. - powiedziała i uśmiechnęła się do niego..
-Ale ogólnie wolne sobie robię.. Bo jednak odpocYwac też trzeba.. - powiedziała.
-A ty jak? Ogarnąłeś to auto i swoje też? - zapytała miło.

[Savanah Spencer]

- yhm.. - pokiwal głowa.
- no jasne.. I jasne. Wiesz.. gdyby były jakieś.. problemy czy coś to byśmy nie jechali. Taki kawał drogi jechać by ttlko popatrzeć to nawet do kumpli bez sensu. Jak już to tylko wyścigi.. już dawno mnie tam nie było.. ach.. będzie bosko.. -mogła zauważyć że jak mówił o tym to się strasznie jaral tym itp

[Magnolia Plumier]

-No to w takim razie dobrze, że Ci się udało wszystko ogarnąć..-powiedziała miło z uśmiechem..
-A tak w ogóle to te wyścigi, to jak? na kasę? w ogóle zawsze wygrywasz? -zapytała miło, bo się tak jarał tym, to myślała, że wygrywa..
-Hmm, pali się tam gumę i takie tam? -zapytała. xD filmów się naoglądała.. haha

[Diego de Jesús]

Diego został zaatakowany w powrocie z towarem. Zaczęła się bójka między nim a dwoma innymi kolesiami. Jeden z nich uciekł kiedy zauważył radiowóz z towarem chłopaka , a drugi bił się z Diego.

[Evelyn White]

Było zgłoszenie o bójce a evelyn akurat była najbliżej na patrolu więc je wzięła.kiedy podjechała widziała tylko ze jeden koleś zwiał ale reszta dalej się tłukła więc zatrzymała sieni wysbiegla z radiowozu.
-dosyć chlopaki...rozdzielić się...!- krzyknęła i podleciała och rozdzielić...skuła Diego a widząc E tamten ucieka ruszyła za nim i złapała go powalając na ziemię.zaciagnrlq obu do radiowozu u pojechali na posterunek.