Awatar użytkownika
0 lat
0 cm
singiel

Post

uśmiechnałem się do Nati na jej słowa - ale słodko spi - powiedzialem szeptem, patrzyłem na malutką...
- to kiedy was wypuszczaja z szpitala? - zapytalem
Owen Vierii * lat 27 *Policjant
Komórka & Szafa & Informator & Relacje
Lilly Rose & Owen i Natii
Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek
Adam Conant *lat 18 * licealista III klasa* >>><<< Tommy Conlon*lat 18*licealista III klasa*
Komórka & Szafa & Informator & Relacje>>> <<< Komórka & Szafa & Informator & Relacje
Adam Story>>>>><<<<< Warrior
Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek
Clayton Evans *lat 26*Agent Sportowy >>><<<Charles Brandon* lat 21 * III rok Teatrologi
Komórka & Szafa & Informator & Relacje >>> <<< Komórka & Szafa & Informator & Relacje
Clay >>>>><<<<< Duke of Suffolk
Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek

mów mi:
Awatar użytkownika
0 lat
0 cm
singiel

Post

W tej chwili wszedł właśnie lekarz, zapytał jak się czujemy itd.
Zbadał nas i powiedział, że nie ma sensu tego przedłużać i możemy wyjść do domu. :D
-Widzisz, dostałeś już odpowiedź.-uśmiechnęłam się do Owena.
Poszłam do toalety, aby się przebrać. Gdy wróciłam spakowałam swoje rzeczy, małą zajmował się Owen i pielęgniarka.
Gdy byliśmy gotowi, powiedziałam z uśmiechem do Owena:
-To możemy się zbierać do domku.
Wyszliśmy z oddziału.

ObrazekNatalia Boa Vista Obrazek 24 lata Obrazek
ZNAM:Owena Vierii, Nikki Procter, Andreasa Stampera, Christinę Aguilerę, Wade`a Robsona, Lilly Stamper, Lirio Vellarde, Adriannę Duncan, Remy Hadley, Enrique Iglesiasa, Kimberly Carter, Ryana Wolfe`a,Andie Rodriguez, Liama Court`a, Tyler`a Gage, Deana Winchestera,Summer Roberts, Chloe Kent, Clarka Kent`a, Mila Ventimiglia, Anthoniego Craven`a...
Moja Lilly Rose Obrazek
Obrazek
N:Hej!Wait up.Bracelet.I found it under my couch.I thought you might want it back.
E:Thanks.
N:Welcome.
E:I had a great time last night.
N:Me too.Next time we'll actually have to watch the movie.
E:Yeah.

Dziś
mów mi:
Awatar użytkownika
0 lat
0 cm
singiel

Post

Po pewnym czasie znaleźli się tu razem z Allison. - To co, gdzie jest nasz przystojniak ? - Zapytał widząc tyle uroczych maleńkich dzieci.
Troy Jensen * 34 lata * Agent FBI
Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek
mów mi:
lat
cm

Post

- Tam. Ale z ciebie tatuś, jak synka nie poznałeś. - zobaczyła od razu tabliczkę z napisem "Patrick Robert Jensen". Pielęgniarka pozwoliła im wejść do środka, więc od razu poszła do malca, wzięła go na ręce i pomachała jego rączką tatusiowi do okna i zaprosiła go do środka.
mów mi:
Awatar użytkownika
0 lat
0 cm
singiel

Post

Podszedł zatem do nich i powiedział szeptem: - Zauważyłem! - I z chęcią by się zaśmiał ale nie chciał budzić innych dzieci. - To co przystojniaku, wracamy do domu? - Lekko posmyrał go dłonią po brzuszku.
Troy Jensen * 34 lata * Agent FBI
Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek
mów mi:
lat
cm

Post

Dziecko poruszyło się i wyglądało, jakby się uśmiechało. - No to zabieramy do go domu. - powiedziała. Załatwili jeszcze formalności i pojechali z malcem do domu. Możesz zacząć już w domu.
mów mi:
Maximilian
lat
cm

Post

Jego niepewność była kryształowo czysta i szczera! Co prawda, trochę przekręcił powody owego zakłopotania, aczkolwiek było to kłamstwo w słusznej sprawie. Nie chciał, by już na starcie dziewczyna uznała go za wrak człowieka, który najprawdopodobniej w ciągu dwóch - trzech lat stoczy się zupełnie i wyzionie ducha jako bezdomny na dworcu. Co, swoją drogą, było wielce prawdopodobne. Właściwie, Max z dnia na dzień, obserwując reakcje swojego ciała, czyli to, że ciągle musiał zwiększać dawki heroiny przez rosnącą tolerancję organizmu na tę substancję oraz fakt, że kiedy nie mógł z jakiegoś powodu wpakować sobie działki zmieniał się nie do poznania i nie mógł funkcjonować (najgorszy był czas, gdy zaczynał się zespół abstynencyjny; tego przykrego uczucia miał szansę doznać wyłącznie raz i już założył, że nie będzie przechodził przez to nigdy, przenigdy więcej, choćby za cenę wiecznego pozostania w nałogu) coraz bardziej zdawał sobie sprawę z beznadziejności swojej sytuacji. Był spisany na straty. Chyba, że jakoś się ogarnie, i to jak najszybciej. I tu był problem - zupełnie nie chciało mu się zmieniać. Teraz doskonale się bawił, czuł się świetnie, miał co robić, w sumie, był całkiem zadowolony. Zmiany wszystko by spieprzyły.
- Hm, okej - wzruszył w końcu ramionami i choć nie był do końca przekonany o słuszności tego pomysłu, postanowił zaryzykować. Miał cokolwiek do stracenia? Że niby co, banda chorych dzieci - które w energiczności pewnie dorównywały w stu procentach tym całkowicie zdrowym - zatłucze go pluszakami na śmierć? Nie takie rzeczy się już ryzykowało! - Więc będę trzymał się blisko ciebie, zaszyję się w kącie, a gdyby ktoś cię spytał, kim jestem, powiedz że twoim dalekim kuzynem albo kimkolwiek takim, nie umiem ani słowa po angielsku i potrafię się porozumiewać wyłącznie w suahili. - Tak, doskonały plan. Fletcher po raz kolejny udowodnił samemu sobie, jak wielkim geniuszem był. Layla wyglądała mu na bystre dziewczę, więc uznał, że nie musi tłumaczyć jej, iż zwyczajnie sobie żartuje. Miał spaczone poczucie humoru, wiem. Uścisnął lekko jej dłoń i uśmiechnął się, słysząc jej imię. Od razu przyszła mu na myśl piosenka Erica Claptona.
- Ładnie - odparł zupełnie szczerze. - Jestem Maximilian, to znaczy Max - Nie lubił pierwotnej formy swojego imienia. W sumie, nikt nigdy się tak do niego nie zwracał, może poza kilkoma nauczycielami w szkole, i na dobrą sprawę ta pełna nazwa kojarzyła mu się wyłącznie z ostrą reprymendą. Cholerka, szkoda, że złapała go za nadgarstek, bo już szukał wzrokiem najbliższego wyjścia ewakuacyjnego i zaczynał obliczać sobie w głowie, w ile sekund będzie w stanie dobiec do drzwi. A tu masz babo placek! Nie pozostało mu nic innego, jak powlec się za swoją nemezis na pediatrię.
- Dziwne pytania? Nie jestem najlepszy w udzielaniu wywiadów - Trochę sobie marudził pod nosem, jednak starał się nie przesadzać i zanadto nie hiperbolizować, by przypadkiem nie odstraszyć swojej towarzyszki. Bał się dzieci. Z resztą, przyczyna jego strachu wcale nie była taka irracjonalna - problem polegał na tym, że dzieci nie dało się oszukać ani zwieść tak łatwo jak dorosłych. Personie uchodzącej za dojrzałą mówisz, że umarł ci ktoś w rodzinie i to dlatego jesteś smutny, a oni ci wierzą, kropka. Mówisz to samo dziecku - zada ci setki pytań i nawet jeśli udzielisz wyczerpującej odpowiedzi, przemyślisz wcześniej całe kłamstwo bardzo dokładnie i będziesz przygotowany na ściemnianie najlepiej w swoim życiu, i tak ci nie uwierzy. Przebiegłe kreatury! Kiedy przekroczyli próg oddziału uświadomił sobie, że jego wyobrażenie dzieci jako pomiotów szatana minęło się zupełnie z rzeczywistością; otóż dzieci będące na pediatrii w żaden sposób nie wyglądały na przebiegłe bestie, za jakie miał je Max. On jednak wiedział swoje! Spojrzał niepewnie na Laylę, nieco zagubiony i przytłoczony tym wszystkim.
- I co teraz, co teraz? - zapytał, rozglądając się z nieco niepewną miną dookoła. W dalszym ciągu nie do końca mógł zrozumieć, co on tu w ogóle robił.
mów mi:
lat
cm

Post

Oczywiście, że zrozumiała ten żart. Akurat żarty to potrafiła wyczuć, nie należała do grona sztywniaków bez poczucia humoru. I na serio uznała go za śmieszny. Rozbawił ją, roześmiała się, ale uciec chłopakowi nie pozwoliła. Wpakował się, jej matko teresowy fragment osobowości bardzo chciał mu pomóc, a że w szpitalu akurat za dobry środek uznawała dzieci, to właśnie na świetlicę się wybrali.
- Nic się nie martw, poudzielam wywiadów za ciebie. Jak nie będziesz się odzywał, to może nawet uda się ich przekonać, że nie mówisz w naszym języku, tylko jakimś węgierskim... Bo na murzyna mi nie wyglądasz, więc suahili odpada... Chyba że ukrywasz przede mną fakt operacji zmiany koloru skóry. - Tu zerknęła na niego nadal z rozbawieniem i weszli do świetlicy.
Max zniszczył szansę przedstawienia go jako norweskiego węgra z polski, bo się odezwał po angielsku, ale jakoś sobie z tym poradzą! Layla nadal nie puszczała przegubu chłopaka, co gromadce otaczających ich dzieci nie umknęło. Od razu przyleciały się przywitać, szczególnie te, które znają Laylę z każdej jej wizyty. Pytania typu "Czemu cię tak długo nie było", "kto to jest ten chłopak?", "to twój chłopak?" od razu zaczęły padać. I pierwsze pytanie o Maxa pociągnęło lawinę, od razu stał ę tematem numer jeden i sensacją wśród dzieciaków. Ale Layla nie zostawiła go na pastwę ich pragnienia wiedzy, tylko weszli głębiej w pomieszczenie, posadziła go na krześle przy stole i sama usiadła obok. Od razu drobna dziewczynka w czapeczce weszła jej na kolana. Widać było u niej skutki chemioterapii, stąd czapeczka.
Max został przedstawiony jako nowy kolega Layli, poznali się przed chwilą, bardzo chciał poznać tu wszystkich, dlatego Layla go zaprosiła. Posiedzą sobie razem. Żadne z dzieci nie miało nic przeciwko. Nawet, możliwe, że ku przerażeniu chłopaka, jedna z dziewczynek też zapragnęła posiedzieć na czyichś kolanach, a że Maxowe były wolne, wyciągnęła w jego kierunku rączki. Layla uśmiechnęła się do niego zachęcająco, a sama zaraz dostała w ręce książkę.
mów mi:
Maximilian
lat
cm

Post

Bardzo się ucieszył, że Layla zrozumiała jego żart, bo choć na ogół nie robiło mu specjalnej różnicy, czy ktoś łapał jego poczucie humoru czy nie - ważne, że on się dobrze bawił - to mimo wszystko nie lubił wychodzić na idiotę. Okej, teraz nie roześmiał się z własnego żartu, ale czy na świecie istniało cokolwiek bardziej zawstydzającego, niźli ta ogromna niezręczność, gdy z żartu śmieje się wyłącznie jego autor, a reszta stoi z niepewnymi minami i patrzy na delikwenta ze współczuciem? Aż ciarki przechodzą na samą myśl! Na szczęście, samemu Maxowi takie sytuacje niemal nigdy się nie zdarzały - no może raz, kiedyś, w podstawówce, kiedy opowiedział wszystkim swoim siedmioletnim rówieśnikom, jak jego ojciec powiedział wczoraj, że rzuca picie, i jakimś dziwnym trafem tylko go to rozbawiło, a reszta chyba się przeraziła, ku wielkiej konsternacji i niezrozumieniu biednego Maximilianka - gdyż na ogół na imprezach, na których bywał wszyscy byli zbyt zaćpani bądź zachlani w trupa, by zastanawiać się w ogóle, z czego się śmieją. Albo żeby w ogóle się zastanawiać. Nieważne.
- Hej, nie tak głośno, bo ktoś jeszcze usłyszy - rozejrzał się dosyć teatralnie, udając konspiracyjny szept. - Wolę, żeby moja zmiana koloru skóry pozostała tajemnicą - puścił jej oczko. Proszę, proszę, obudził się w nim mistrz dowcipów! Może zamiast muzykiem powinien zostać kabareciarzem, kto wie. Może i dokładniej przemyślałby wizję siebie w roli komika, gdyby nie to, że właśnie przekroczyli próg świetlicy i chcąc nie chcąc musiał porzucić wszelkie dywagacje na temat przyszłości na rzecz skupienia się na rzeczywistości. Co wcale nie było takie proste, zważywszy na substancje jakie wesoło krążyły w jego krwiobiegu.
Dobra, troszkę mu nie wyszło, bo z tego całego zdezorientowania i potajemnego rozkminiania, czy jego rozszerzone źrenice bardzo rzucają się w oczy i mogą stanowić jakieś ryzyko rozpoznania, zapomniał, że miał być nieanglojęzycznym kuzynem Layli i już przy ogólnym przywitaniu zdradził swoje umiejętności. Trudno. Był naprawdę przerażony ilością dzieci, które wyrosły przed nimi tak znikąd i ilością pytań, jakie zadawały na sekundę. Serio, je się jakoś nakręcało, czy coś? To nie było na jego przytłumiony heroiną mózg, biedaczyna. Nieco apatycznie, rozglądając się z narastającym niepokojem, usiadł na wskazanym mu przez dziewczynę krześle. Z nieukrywaną ulgą przyjął fakt, że usiadła koło niego - w sumie, nagle perspektywa siedzenia samemu w kącie i udawaniu Węgra/Afrykanina zupełnie przestała mu się podobać.
Zupełnie biedaczyna nie wiedział, co ma zrobić, gdy jakaś dziewczynka postanowiła, że jego kolana to wyjątkowo dobre miejsce do siedzenia i wyciągnęła rączki w jego kierunku. W gruncie rzeczy miał miękkie serce - znaczy, komu nie miękło serce, gdy widział grupkę chorych, choć tak pełnych życia dzieci? - więc nie wiedząc, jak inaczej mógłby zareagować, posadził sobie małą na kolanach. Jeszcze oskarżą go o pedofilię i stanie się drugim pedobearem, co wtedy będzie?! To wszyscy będzie winą Layli, która swoją drogą, przywodziła mu na myśl teraz aniołka - dobra, jest naćpany, może mieć dziwne skojarzenia, okej? Po prostu miała takie jasne włosy, była blada, a do tego ciągle uśmiechała się z taką radością i dobrocią i... Pozostawmy może Maxa samego z myślami na tej płaszczyźnie. Przyjrzał się dziewczynce, która siedziała u niego na kolanach; w sumie, na pierwszy rzut oka wyglądała na całkowicie zdrową. No, może była trochę zbyt blada. Trochę jak on. Fajnie, znalazł bratnią duszę! Trochę ubodła go gwałtowna, niepokojąco mądra i dojrzała jak na niego refleksja, że większość tych dzieci z pewnością umrze przedwcześnie, mimo że tak bardzo chciała żyć, a on na własne życzenie skracał swoją własną egzystencję. Nie ma sprawiedliwości na tym świecie.
mów mi:
lat
cm

Post

Tak, tak, żart mu się wyostrzył, może faktycznie niech rozważy karierę komika? Będzie jak drugi Jeff Dunham, tylko niech się nauczy brzuchomówstwa!
Layla zaśmiała się bezgłośnie na ten jego konspiracyjny szept, mający na celu ukryć jakże wielką tajemnicę. Zdradziły ją tylko trzęsące się lekko ramiona i rozciągnięte usta, które z resztą zaraz przysłoniła dłonią.
Ale wróćmy na ziemię, do świetlicy i gromadki dzieci oblegających podłogę, krzesła, stoły i możliwie każdą inną dostępną powierzchnię wokół krzeseł, na których siedzieli Layla i Max. Dziewczyna jeszcze chwilę obserwowała chłopaka biorącego na ręce dziecko wyciągające w jego stronę rączki. Uśmiechnęła się totalnie rozczulona tym widokiem, szczególnie zważając na to, że Max sprawiał wrażenie nieco przerażonego obecną sytuacją i zainteresowaniem ze strony tych szkrabów. I pewnie dalej by się patrzyła na ten uroczy obrazek dziewczynki przytulającej się do jej nowego kolegi, gdyby nie została ponaglona do czytania bajki. Otworzyła książkę na pierwszej stronie i zaczęła czytać. I kompletnie odleciała w ten świat. Uwielbiała widzieć radość w oczach dzieci, kiedy ktoś robi im taki prezent. Totalnie oddała się tej czynności. I w ten sposób przeczytała im całą książkę w godzinę. Nie straciła zainteresowania grupki ani na chwilę. No, może poza faktem, że dziewczynka na kolanach Maxa zasnęła, na jej własnych wymieniła się z inną.
Zamknęła w końcu książkę i odłożyła na stolik. Oczywiście dzieciom było mało, ale udało się je przekonać, że dzisiaj Layla musi ich opuścić wcześniej. I znowu spojrzała na Maxa. Skoro pierwszy raz przebywał tak z dzieciakami, to mogło to być dla niego nieco męczące, w końcu trzeba się przyzwyczaić. A ona nie chciała go męczyć, ani od siebie odstraszać. W jakiś sposób już tak szybko go polubiła.
- Masz ochotę gdzieś iść coś zjeść? - Rzuciła to pytanie całkowicie neutralnym tonem, z nutą przyjaznego zabarwienia, tak samo uśmiechem.
O dobrowolnym skracaniu sobie życia przez Maxa nic nie wiedziała. Ale pewnie jakby się dowiedziała, to w jakiś sposób by ją to zabolało. Przecież ona też umiera, zostało jej może dwa lata, a on z własnej woli pakuje się do grobu. Nie rozumiała tego. Nie rozumiała, bo sama chciała żyć znacznie dłużej, niż jej los przeznaczył.
mów mi:
Maximilian
lat
cm

Post

Maximilian odkrył w sobie ogromne pokłady cierpliwości, wrażliwości oraz miłości (czysto platonicznej, nie został pedofilem ani nic) do wszystkich tych kochanych dzieci i w ciągu tej godziny jego priorytety życiowe obróciły się o sto osiemdziesiąt stopni. Zapragnął w tej chwili skończyć z heroiną, z ciągłym szlajaniem się od imprezy do imprezy i piciem bez umiaru, z tym chorym hedonistycznym trybem życia i dostrzegł, co naprawdę w życiu jest ważne! Nagle wykrystalizowały mu się aspiracje - chciał być ojcem, mieć całą gromadkę uroczych dzieci i umrzeć w sędziwym wieku z poczuciem, że udało mu się wychować swoje własne latorośle na dobrych ludzi!
Dobra, żartuję.
Przypuszczał, że będzie nudno, albo że zupełnie się w tym wszystkim pogubi - po raz kolejny zaznaczam, że jego mózg pracował na nieco wolniejszych obrotach niźli przeciętnego zjadacza chleba - i ostatecznie ucieknie z krzykiem, ale z każdą kolejną sekundą jego objawy odchodziły w niepamięć, ustępując miejsca... Cóż, zadowoleniu. Sam nie mógł w to uwierzyć, ale te wszystkie dzieci nie były pomiotami szatana, które tylko czekały aż nabierzesz się na te ich słodkie oczka, odwrócisz wzrok, a wtedy atakow... Dobra, zostawmy Maxa samego z jego chorą wyobraźnią. W każdym razie, uznał, że dzieci wcale nie są takie złe jak mu się wydawało i, co dziwniejsze, śmiało mógł powiedzieć, że wizyta mu się podobała. Rzecz jasna, nie było wcale tak zupełnie kolorowo - pod koniec czuł się zmęczony, szczególnie, że dzieciaki rozentuzjazmowane tym, że dowiedzą się jaki jest koniec bajki, stały się jeszcze bardziej energiczne, a on czuł się bardzo niezręcznie, gdy przytulała się do niego dziewczynka co najmniej o dekadę młodsza, niż był do tego przyzwyczajony (w sumie, naszła go refleksja, że nie miałby natomiast zupełnie nic przeciwko, gdyby to altruistka Layla postanowiła wpakować mu się na kolana i przytulić, ale ciiii!), ale generalnie wychodził na plus. Podczas gdy dziewczyna czytała, przyglądał jej się uważnie i choć już wcześniej zarejestrował, że jest naprawdę ładna, teraz wydała mu się śliczna, przez tę całą wręcz emanującą z niej radość oraz uwielbienie dla tego, czym właśnie się zajmowała. Gdy wreszcie ich czas dobiegł końca - w sensie na pediatrii, nie na świecie (xd) - wstał, uprzednio powierzywszy śpiącą dziewczynkę jakiejś starszej pielęgniarce, i przeciągnął się, bo od tego ciągłego siedzenia odczuwał spory dyskomfort.
- Jasne - odparł niemal natychmiast. W sumie nie był jakoś specjalnie głodny, ale perspektywa spędzenia większej ilości czasu z Laylą była zdecydowanie bardziej kusząca niźli powrót do swojej marnej klitki, której nawet nie miał w całości dla siebie. Uśmiechnął się do niej, a potem pewnie wyszli z oddziału. Max nawet otworzył przed nią te fajne, dwuskrzydłowe drzwi, które trzeba popchnąć żeby się otworzyły; nie wiem jak się nazywają dokładnie, ale zawsze w szpitalach są, no! Okej, wybacz mi dygresje na tak mało istotne tematy jak drzwi. Koniec z nimi, obiecuję! Wyszli na korytarz i od razu skierowali się w stronę wyjścia ze szpitala. Trzeba przyznać, że tutaj zdał się na zmysł orientacyjny Layli, gdyż sam nie orientował się na tyle w układzie szpitala, by bezbłędnie od razu wskazać drogę. - Gdzie chciałabyś pójść? Znasz jakieś dobre miejsce w okolicy? Obawiam się, że w tej kwestii muszę liczyć na ciebie, bo sam niezbyt często jadam na mieście - ... gdyż, widzisz, oszczędzam pieniądze na heroinę. Cisnęło mu się na usta, by to dopowiedzieć, ale rzecz jasna tego nie zrobił. Postanowił, że nie będzie rozwijał tego wątku; z resztą, chyba nie musiał. Rzeczywiście wyglądał, jakby w ogóle nie jadał zbyt często. Wcisnął ręce do kieszeni spodni, kiedy wędrowali korytarzami i bez większego zainteresowania przyglądał się napisom na wszystkich mijanych drzwiach. W sumie, chciał powiedzieć coś a propos wizyty u dzieci, ale najpierw wolał wszystko sobie poukładać w głowie, żeby przypadkiem nie palnąć niczego głupiego. Wolno mu się myślało.
mów mi:
Awatar użytkownika
0 lat
0 cm
singiel

Post

Add po spokojnym porodzie jej pacjentki kierowała się w stronę automatu z kawą gdy zatrzymała się przy oddziale z noworodkami. Stanęła za szybą, zdjęła z głowy swój kolorowy czepek i z delikatnym uśmiechem obserwowała te wszystkie małe bobaski.
Spencer Pierce.17 Courtney Galiano.20
Sweet and Lovely tel || Party Lovers tel
Haley James-Scott.25 Max Massett.18
Beautiful Soul tel || Bad Boy tel
Isaac Lahey.22 Babi Johnson.17
Lonely Boy tel|| Sweet and Lovely tel
mów mi:
Awatar użytkownika
0 lat
0 cm
singiel

Post

Po jakimś czasie Add się ocknęła, bo podeszła do niej pielęgniarka z kartami do uzupełnienia. Wzięła je więc i ruszyła korytarzem przeglądając je przy okazji.
Spencer Pierce.17 Courtney Galiano.20
Sweet and Lovely tel || Party Lovers tel
Haley James-Scott.25 Max Massett.18
Beautiful Soul tel || Bad Boy tel
Isaac Lahey.22 Babi Johnson.17
Lonely Boy tel|| Sweet and Lovely tel
mów mi:
Awatar użytkownika
29 lat
180 cm
ColtGrey Records
Biznesmen
żonaty
Sarah Grey
NY

Post

Dojechałam do sali z noworodkami. Spytałam pielęgniarkę ,która tam była o swoją córkę. Gdy wskazała mi inkubator pojechałam do niego i patrzyłam na nią. Przez parę godzin tak siedziałam , aż pielęgniarka kazała mi wracać do sali. Spojrzałam jeszcze na córeczkę i pojechałam do sali.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Szpital”