[Lucas]

Nie byłem w stanie na tro patrzyć... Nie byłem w stanie patrzeć na to jak ten skurwiel gwałci mi kobietę, bo to był gwałt... Wiedziałem jednak, że muszę coś zrobić przysynałem się plecami do tylnej ścianki, która teraz była drzwiczkami i starałem się związanymi dłońmi znaleźć otwarcie i je jakos otworzyć... Jenak by nie sądził, że coś kombinuję to nie mogłem być za cicho - surwielu nie dotykaj jej... Jesteś ciotą słyszysz ciota z Ciebie...

[David Fletcher]

-Nie wrócisz..-powiedziałem, bo byłem tego pewny..-Wolisz to ścierwo ode mnie..-krzyknąłem do niej i zerwałem z niej majtki..
-Dlatego, to on tego pożałuje..-powiedziałem i spojrzałem na nią, rozchyliłem jej nogi..
-Kochasz mnie, więc pokaż mi to!-krzyknąłem do niej.

[Colton Grey]

Uniosłam głowę i spojrzałam w stronę Lucasa, czułam jak serce pęka mi z bólu.
-dlaczego o mnie nie zapomnisz...porozmawiaj ze mną David -powiedziałam błagalnym tonem , nie wiedziałam co mam robić. Bałam się o Lucasa i teraz tylko o nim myślałam, miałam nadzieje , że David nie porwał Lydi.

[Lucas]

Zlokalizowałem otwarcie i powoli otworzyłem klatkę ale tylko rozwiązałem zapięcie nie otworzyłem jej tak ścianką... zaczałem teraz pocierać sznurniem o jekić drut próbując przetrzeć sznur i się rozwiązać... - Skurwysuny złaź z niej... - krzyknałem - Quinn - szepnąłem i spojrzałem w ich stronę - wiedziałem, że muszę działać, nie mogę pozwolić by ją skrzywdził... Nie wybaczę sobie jeśli ją zrani a właśnie to robił

[David Fletcher]

Spojrzałem kątem oka na Lucasa, po czym rozpiąłem swój rozporek i wyciągnąłem swój sprzęt, po czym mocnym pchnięciem wszedłem w Quinn bez ostrzeżenia. Złapałem ją za biodra i zacząłem w nią wchodzić coraz mocniej i mocniej. Była bardzo ciasna, ale podobało mi się to, co jakiś czas całowałem jej piersi i szyję. Nie zwracałem uwagi na Lucasa i posuwałem Quinn.
-Kocham Cię..-powiedziałem do niej i pocałowałem ją w amoku ekstazy.

[Colton Grey]

Gdy we mnie wszedł poczułam jak po policzkach spływają mi łzy. Moje ciało nadal było bez władne , do tego byłam związana więc nawet nie miałam jak się ruszyc. Odwróciłam twarz od Lucasa i chciałam , żeby to się skończyło...-zabij mnie-powiedziałam błagalnym tonem miałam już dosyć.

[Lucas]

Widząc co robi mocniej pocierałem dłońmi o drut raniąc sobie trochę dłonie ale udało mi sie je jakośrozwiązać... Widząc jak jest zajęty Quinn zaczałęm rozwiązywać swoje nogi... Próbowałem się spieszyć, bo nie chciałem tego widziec i nie chciałem by tak cierpiała... gdy się rozplątałem wyszedłem i rzuciłem się biegiem w jego stronę... dobiegłem jakoś mimo iż moje nogi były ścierpnięte i ciężkie, ale adrenalina brała górę... Podbiegłem i złapałęm go jakby odrzucając go od niej... miałem wielkie pokłady sił... sprawiłem sięz niej dosłownie wypadł po czym rzuciłem sie na niego i zaczałęm go tłuc pięściami po twarzy... biłem go mocno nie mogąc sie powstrzymać - ty skurwysynu... zabije Cie.... Giń skurwielu.... Giń......

[David Fletcher]

Nagle poczułem, że ktoś się na mnie rzuca, skończyłem w Quinn, a potem poczułem szarpnięcie i wyleciałem na podłogę. Później czułem tylko ciosy po twarzy, próbowałem sie bronić, ale nie wyszło. Straciłem przytomność i nastała ciemność!

[Colton Grey]

Leżałam dalej związana , nie wiedziałam za bardzo co się stało i gdzie podział się David. Zaczęłam rozglądać się po magazynie...wszystko mnie bolało.

[Lucas]

Gdy stracił przytomność teraz to ja go związałem.... i to porządnie a potem gdy związałem mu z tyłu ręce łacząc też ze splątanymi nogami podszedłem do Quin i ja rozwiązałem... przytuliłem ją mocno - Kochanie praepraszam... przpraszam, że to Cie spotkałem - mocno ja przytuliłem... po czy przeszukałem jego kieszenie i telefonem jego zadzwoniłem po policję.... - teraz nie mogą go nie zamknąć... Kochanie już nam nie może zagrozić....

[Colton Grey]

-nie dotykaj mnie-powiedziałam do Lucasa i odsunęłam się od niego. Zrobiło mi się niedobrze i zwymiotowałam. Nic chciałam tu zostać, wstałam z podłogi i poszłam do wyjścia z magazynu.

[Lucas]

Podbiegłem do niej - Quinn zaraz będzie policja.... słyszysz - powiedziaęłm i złapałem ją w ramiona dałem jej swoją bluzę ubierając ją w snią i mocno ująłem - Poisłuchaj musimy to skończyc.... musimy to skończyć - popatrzyłem jej w oczy - musimy powiedziec policji co zrobił... błagam musimy

[Colton Grey]

-nie chcę tego , dajcie mi spokój-powiedziałam i chodziłam jak bym się czymś naćpała.
Nie wiedziałam jeszcze do końca co się stało....-gdzie jest moja córka?-spytałam i poczułam jak po mojej twarzy spływają łzy.

[Lucas]

Zatrzymałęm ją i wziąłęm mocno w ramionachowając jej zapłakaną twarz w swoja pierś... - Lydia jest cała... jest u HAles... Zawiozłem ją do Haley.... jest cała... - powtarzałem jej to do ucha jak jakąś mantrę a potem chyba z oddali zaczeło być słychać syrany....

[Colton Grey]

Kiedy pojawiła się policja zabrali Davida do radiowozu....-zabierz mnie do domu-powiedziałam do Lucasa...nie chciałam z nikim rozmawiać...czułam jak kręci mi się w głowie. Złapałam się Lucasa bo zrobiło mi się słabo.