[Lucas]

Wziąłem ja na ręce gdy czułem jak słabnie... na chwilę usiadłem gdzies i powiedziałem to co ja byłem w stanie powiedzieć o tej sprawie i poprosiłem policjantów by dali Quinn czas na dojście do siebie, bo w tej chwili nie była w stanie składać zeznań... spsali moje zeznania... podpisałem kartke z nimi i zaniesłem ją do swojego samochodu... policjanci załozyli blokady na samochód Davida i zabezpieczali go gdy odjeżdzałem - tym razem Kochanie sie z tego nie wywinie - powiedziałem i pojechałem z tamtąc wyższając na drogę - Twój czy mój dom?? - spytałem patrząc na nią

[Colton Grey]

Gdy Lucas posadził mnie w samochodzie , oparłam głowę o szybę i patrzyłam sie tempo na Davida , który siedział w radiowozie. Kiedy Lucas zapyta mnie gdzie ma jechać wzruszyłam ramionami , było mi już wszystko jedno.

[Lucas]

Pojechałem więc do mnie... tam było bezpieczniej... zbyt wiele razy David wchodził do jej domu....

[Octavia Blackburn]

Przyjechaliśmy tu z całą grupą, kierowca stanął tak by nas nie było widać. dowodziłem grupą dlatego wyszłam i prowadziłam ludzi w stronę miejsca skąd dobiegał sygnał, było tu paru podejrzanych typów , ale nigdzie nie widzieliśmy Nikity. Kiedy ich zaatakowaliśmy i obezwładniliśmy okazało się , że Nikty nie ma w magazynie. Od razu zgłosiłam to Michaelowi , zebraliśmy wszystkich i pojechaliśmy do sekcji.

[John Hemsworth]

Clive przyjechał tutaj bo musiał pomyśleć. Chciał być sam. Nie wiedział nawet, że miał ogon, a właściwie dwa. Zaparkował motocykl przed magazynem, a potem z niego zsiadł. Poustawiał sobie puszki i butelkkby do nich trochę postrzelać. Ale jeszcze nie zaczął. Był rozbity... Stał jak wryty patrząc się przed siebie na swoje cele z bronią w ręce.

[Nicolette McCartney]

Nie lubiła pojęcia ogon, chociaż sama wielokrotnie za niego robiła. No cóż ale taka była jej praca i nic nie mogła na to poradzić. Zaparkowała swój samochód praktycznie obok jego motocyklu, jednak kilka minut później i wysiadła z niego. Ruszyła do środka, poruszała się bezszelestnie tak, że po chwili znalazła się w niedalekiej odległości od niego oparta o jedną z kolumn magazynu. Oparła swe dłonie na swych biodrach, jednego nie można było jej odmówić - seksapilu, ubrana w przylegające do ciała czarne dżinsy oraz białą koszulkę i skórzaną kurtkę była jego uosobieniem.
- Na twoim miejscu uspokoiłabym się zanim zaczęłabym strzelać. W innym przypadku krzywda stałaby się tobie nie tym puszkom - powiedziała tak aby ją usłyszał.

[John Hemsworth]

Clibe nie był niczego świadomy. Nie spodziewał się nikogo, a tym bardziej jej... Słysząc dość znany mu głos powoli odwrócił się w stronę Nikki.
-Nie powiem, że się cieszę z Twojego widoku.-powiedział od razu
-Ale powiedz mi jedno, co tu do cholery robisz?-zapytał miło się uśmiechając jak gdyby nigdy nic.

[Nicolette McCartney]

Spojrzała na niego.
- Ciebie również miło widzieć Clive - powiedziała nieco ironicznym tonem głosu.
Zmieniła się, ostatni raz mieli ze sobą styczność dość dawno temu, może nawet i rok temu. Ludzie potrafią się zmienić i ona również dokonała zmian zarówno w swym wyglądzie jak i życiu. Kiedyś była spokojna, uprzejma a obecnie potrafiła nieźle zaleźć za skórę. Odbiła się nieco od kolumny i podeszła do niego.
- Uwierz, że nie tylko ty gustujesz w tego typu rozrywkach. Ja również, a nie jestem aniołkiem. Więc wybacz ale przyjechałam tu w takim samym celu jak ty. Jednak widzę, że masz chyba większy problem niż ja. - stwierdziła zupełnie się nie kryjąc ze swoją opinią.

[John Hemsworth]

To fakt. Wyglądała całkiem inaczej niż kiedyś. Nawet nie spodziewałby się, że aż tak się zmieniła, zauważył to od razu jak na nią spojrzał.
-Jak widać spóźniłaś się. Miejscówka zajęta.-wzruszył ramionami. I tak dalej myśli, że przyjechała tu by go szpiegować, albo co. Może.myślała, że będzie tu z jakimś informatorem, albo dostawa broni. Cholera go wie.
-Poza tym jakoś nie chce mi się w to wierzyć. Śledziłaś mnie?-zapytał wprost. Całkiem nieźle wyglądała pomijając to, że nie za bardzo za nią przepadał.

[Nicolette McCartney]

Jej wygląd, jej charakter był zupełnie inny. Cicha Nikki ustąpiła tej, która nie waha się przed różnymi niekoniecznie grzecznymi rzeczami. Potrafiła bawić się dobrze i nie wahała się gdy miała na to ochotę. Po prostu doskonale wiedziała co chciała.
- Magazyn duży, zmieścimy się. No chyba, że nie lubisz widowni ? - zapytała z ironicznym uśmieszkiem na twarzy patrząc na niego.
Nie miała zamiaru go śledzić, a jej przybycie tutaj było czystym przypadkiem. Słysząc jego słowa, znalazła się tuż przed nim podpierając się pod boki.
- Teller wybacz ale nie jesteś pępkiem świata więc wybacz ale nie potwierdzę twych słów. Nie jestem twą psycho fanką, więc sorry chłopcze ale odpowiedź brzmi NIE - powiedziała.
Jej ton głosu był odważny, może nieco ostry i bezkompromisowy ale nie miała zamiaru kłamac. Patrzyła na niego nieco wyzywająco, ale co z tego.

[John Hemsworth]

-Nie powiem Ci czego nie.lubię bo wykorzystasz to i zaczniesz mnie straszyć w nocy.-aodpowiedział i ziewną sobie. Nie miał zbytnio humoru na przkomarzanie się. Chyba nawet jej tym razem odpuści. Tylko się dziwił dlaczego nie bała się do niego podejść, gdy miał nałdowaną broń. Mógłhy ją zabić i daleko stąd zakopać, nikt by jej nie znalazł.
-Jak sobie chcesz.-machnął wolną ręką, a drugą wymierzył w swoje cele i zaczął strzelać trafiając z pięciu trzy. Mruknął coś pod nosem i zaczął wkładać nowe naboje fo magazynku.
-Lepiej wyglądasz niż kiedyś.-powiedział wprost. Skoro już był na nią skazany to może ją zaczepić jakoś.

[Nicolette McCartney]

- Czy ty myślisz, że ja nie mam lepszych zajęć niż nachodzenie ciebie w nocy. Zejdź na ziemie koleś - powiedziała sarkastycznie.
Nie bała się go od tak po prostu. Okej mógł ją zabić, jednak musiał liczyć się z tym, że i ona mogłaby mu zrobić krzywdę co byłoby równie trudne, szkodliwe dla niego. Tak więc obydwoje mieli równe szanse w potyczce między własnymi osobami.
- A żebyś wiedział, że zrobię co chcę - odpowiedziała.
Nie potrzebowała pozwolenia, tak więc sama wystrzeliła kilka naboji strącając dwie pozostała puszki. Spojrzała na niego z uśmieszkiem.
- Dzięki, ty również się wyrobiłeś....chyba - powiedziała nie mogąc odmówić sobie drobnej uszczypliwości.

[John Hemsworth]

-Jak widzę nie masz żadnych zajęć skoro uprzykszasz mi życię tutaj.-odpowiedział również trochę wrednie. Z tym, że to on trzymał w ręce pierwszy broń. Ok. Jak podeszła to miał już mniejszą szansę, ale mógł scześniej strzelić. Dobrze, że faktycznie nie miał żadnego spotkania tutaj bo by pewnie strzelił.
-Jak zwykle.-wzruszył ramionami
-Ja się nie zmieniłem.-odparł krótko
-Za to Ciebie nawet mógłbym zerżnąć.-wyszczerzył się szeroko. Tak jak powiedział, nie zmienił się ani trochę.

[Nicolette McCartney]

Zaśmiała się.
- Ty naprawdę masz zbyt wysokie mniemanie o sobie, wybacz jednak jakoś uprzykrzanie tobie życia nie jest moim największym marzeniem - powiedziała chłodnym tonem głosu.
Szanse może miał, to prawda jednak obecnie obydwoje byli na takiej samej pozycji.
- No cóż nie pytam czy mogę, biorę co chcę i kiedy chcę - powiedziała prowokująco.
Spojrzała na niego.
- Czcze obietnice bez pokrycia, jedno trzeba ci przyznać w opowiadano bajek jesteś niezły. Powinieneś rozważyć pisanie scenariuszy, bo w tworzeniu fikcji jesteś dobry - dodała.
Jej słowa można było uznać za jawne prowokowanie go, tak jak gdyby miała zamiar mu powiedzieć, że nie wierzy. Nie wierzy by on mógł coś takiego zrobić, chociaż ona dałaby mu przyzwolenie on zapewne by stchórzył. Taki był jej przekaz, jawna prowokacja i drwienie.

[John Hemsworth]

-Szkoda, a już myślałem, że będzie zabawnie.-westchnął wyraźnie zawiedziony jej postawą.
-A czego teraz chcesz?-zapytał z ciekawości. Może zdradzi mu swoją tajemnicę.
-Myślisz, że tego nie zrobię? Serio?-zapytał podchodząc do niej. Pistolet wsunął za pasek spodni za plecy.
-Jesteś nawet ładna, więc dlaczego miałbym tego nie zrobić?-zapytał już szepcąc jej do ucha
-A może tego chcesz, tylko się boisz o tym powiedzieć wprost?-przejechał dłonią wzdłuż jej ciała, wzdluż jej boku.