[John Hemsworth]

Goście w geście odpowiedzi przeładowali swoje bronie.
-Taka odpowiedź Ci wystarczy?-zapytał jeden z nich
-Aha, czyli nie obejdzie się bez tego.-i sam przeładował broń co dało charakterystyczny dźwięk.
-Nie mam zamiaru czekać.-powiedział ciszej i wyciągnął zza pleców spluwę od razu w nich celując i strzelając do pierwszego. Rozległ się dźwięk wystrzału i jeden z bandytów padł na glebę...

[Nicolette McCartney]

Spojrzała na nich, stawiała na pewną opcję jaką było porwanie jej. A na to nie miała zamiaru im pozwolić, co jak co ale będzie walczyła z nimi.
- Jak najbardziej - mruknęła.
Skinęła głową Tellerowi.
- Nie tylko ty - odpowiedziała równie cicho.
Bandytów było czterech, nawet gdy jeden z nich został wyeliminowany to pozostało tych trzech, którzy nie należeli raczej do najmilszych. Strzeliła do następnego, prosto w serce tak by nie tylko zranić ale i dobić.

[John Hemsworth]

Gdy Nikki wyeliminowała drugiego z napastników trzeci wymierzył w kobietę. Clive to zauważył i podczas strzału odepchnął ją z toru lotu pocisku samemu lądując na ziemi z raną postrzałową. Po tym jak dostał w bok złapał się za ranę jedną ręką, a drugą trzymał broń, którą wystrzelił w czwartego napastnika raniąc go w nogę.

[Nicolette McCartney]

Nie zauważyła, po prostu nie zdała sobie sprawy z tego, że tamten mężczyzna w nią celuje. Dopiero gdy została odepchnięta na bok przez Clive'a zdała sobie sprawę ze wszystkiego. Spojrzała na to co miało miejsce, zdawała sobie sprawę, że musi jakoś mu pomóc toteż gdy tylko zdołała odzyskać zdolność racjonalnego myślenia, dokończyła swym strzałem sprawę z napastnikami. Podbiegła natychmiast do mężczyzny.
- Teller co się dzieję ?. Pokaż mu ranę - powiedziała.
Wiedziała, że dostał w bok.

[John Hemsworth]

-Jasna cholera.-syknął trzymając już się obiema rękami, a broń po prostu odrzucił przed siebie.
-Dostałem w bok.-powiedział z bardzo dużym grymasem bólu, który malował mu się na twarzy.
-Zabierz mnie do klubu.-wycedził przez zęby. Rana coraz mocniej krwawiła. Gdy pomogła mu wstać jeszcze wspomniał by wzięła jego broń. Gdy wszystko już było ok pomogła mu dostać się do samochodu. Po motocykl ktoś najwyżej przyjedzie. Zebrali się i pojechali.

[Savanah Spencer]

Byl wieczor..ok 19:00.Palil sie stary magazyn.Jakies dzieciaki nieumyslnie go podpaliły fajerwerkami kilka z nich zostalo wiec trzebabylo tez urratowac dziecieki, wiec trwala duza akcja gasnicza.Savanah przyjechala na miejsce . Od rauz ja wprowadzili w sprawe a pote wiec szybko sie przebrala w stroj strazacki i poleciala z pomoca do budynku.. Rarujac jednego dzieciaka Savi juz prawie wychodzila z nimz budynku kiedy wielka belka na nich spadla z gory.SSav w ostatniej chwili odepchnela chlopaka a sama oberwala w glowe i zostala przygnieciopna.Stracila przytomnosc..kieyd ja wyciagnieli zawiezli ja od rauz do szpitala