[Kristen]

- Gdy tylko stąd wyjdziemy pojedziemy do szpitala i osobiście zbadam czy z dzieckiem jest wszystko w porządku - obiecała jej

[Xtina]

-mogła byś??-spytałam

[Kristen]

- Jasne - powiedziała od razu

[Nicolette McCartney]

Spoglądała na dziewczyny
- Z ciekawości co zrobicie po tym jak nas uwolnią ?

[Xtina]

-wielkie dzięki, to dziwne jeszcze pare nie temu nie wiedziałam czy chcę tego dziecka-powiedziałam

[Kristen]

- Każda matka kocha swoje dziecko - powiedziała a potem popatrzyła na Nikki - Nie wiem - wzruszyła ramionami - Może wyjadę na jakiś czas do ojca.

[Nicolette McCartney]

- Ja pojade do rodziców do Miami odpocząć zrelaksowąc się i nabrać siły

[Xtina]

-ja nie wiem czy nas wypuszczą więc nie myślałam o tym

[Owen]

Z rana nie było słychać bandziorów... dopiero gdzieś od południa zaczeli sie kręcić...
mineło sporo czasu zanim przyszli do porwanych kobiet ostroznie we czterech otwierajac dzrwi ...
spojrzeli na nie i od razu wybuchneli smiechem...
- macie tu jedzenie byście nie zgineły nam za szybko - warknał jeden rzucajac podobną torbe co ostatnio...

a i rzucił im gazete dzisiejsza z wielkim nagłówkiem "Porwania w Tree Hill" - miłej lektóry...

[Nicolette McCartney]

Miała ochote im odpyskować i to mocno

[Xtina]

-pewnie jesteście dumni że w końcu ktoś napisał o taki debilach-powiedziałam biorąc do ręki gazete

[Owen]

- raczej ciekawi kilku rzeczy - rozmawiali wyjatkow spokojnie z porywanymi...

- mianowicie kiedy wasi zapłacą - uśmiechna się zlośliwie - bo chyba cos im nie zalezy skoro nie płacą

- i kiedy wasi dzieli policajńci i koledzy - tu spojrzeli na Nikki - wpakuja się na nasza pułapke

robili to specjalnie chcieli je zdenerwować...

[Nicolette McCartney]

Spojrzała przez ramie Christinie a nastepnie spojarzała na porywaczy
- Oni nie wpadną w waszą pułapke....Owen nie da się na to nabrać wy parszywcy !

[Xtina]

NIe słuchałam tego palanta tylko czytałam gazete bo była ciekawsza niż jego nudne gadanie z którego nic nie wynikało

[Owen]

- mówisz o Vierim - zapytał, któryś, po czym spojrzeli po sobie ... i wybuchneli śmiechem...
- on juz dostał za swoje, w starej fabryce - smiali sie
- wyłapał kulke prosto w brzuch ... - dodał drugi...

- pułapka jest na tych innych nadgorliwszych policjantów...