[Emily Johnson]

-Serio?-zapytałam i spojrzałam na niego, odsuwając się od niego.
-Nazywasz mnie dziwką, a potem chcesz żebym rzuciła wszystkich moich przyjaciół w kąt i rzuciła Ci się w ramiona?-zapytałam, patrząc na niego..
-Nie chcę z Ciebie zrezygnować..-powiedziałam i spojrzałam na niego..-I nie chcę się wiecznie kłócić, Sebastian..-powiedziałam.
-Ale jeżeli uważasz, że nie ma dla nas szans...-powiedziałam i spojrzałam na niego uważnie, westchnęłam cicho, tak bardzo chciałam by zaprzeczył..

[Brooke Davis]

-mówię o jednej osobie więc nie dramatyzuj-powiedziałem oschle
-nie ma dla nas szan dopóki w Twoim życiu będzie ten śmieć , a że z niego nie zrezygnujesz to znaczy , że rezygnujesz ze mnie i on jest dla Ciebie ważniejszy , wszystko jasne , i chyba moje wyzywanie nie było takie bezpodstawne skoro go wybrałaś , życzę szczęścia -powiedziałem i wstałem z podłogi. Podszedłem do konsoli i zacząłem w nią napierdala chciałem się stąd wydostać.

[Emily Johnson]

-To nie jest dla mnie jakaś tam jedna osoba..-powiedziałam i spojrzałam na niego.
-Jest mi tylko przykro, że zatarg z twoim bratem przekreślił to co jest między nami..-powiedziałam do niego..
-Wina nie leży tylko po mojej stronie, ale myśl sobie co chcesz.. -powiedziałam i westchnęłam..
-Chcę Ciebie, tylko Ciebie, Bastian.. Jak to w końcu zrozumiesz, to daj znać..-powiedziałam i wstałam, zaczęłam napieprzać w ten panel windy..
-Co z tą pieprzoną windą?-zapytałam i odwróciłam się do niego tyle, ramiona mi drżały, bo pewnie już ryczałam.

[Brooke Davis]

-jak byś chciała mnie , to byś nawet nie wahała się zerwać znajomości z Ashem , ja bym się nie wahał zrobić tego dla Ciebie , bo była byś dla mnie najważniejsza , taka jest prawda , jak widać ja byłem nic nie warty dla Ciebie -powiedziałem i czekałem , aż tak winda się otworzy.

[Emily Johnson]

-Jesteś dla mnie najważniejszy..-powiedziałam do niego..-Chcę dla Ciebie jak najlepiej i chcę Ciebie, kocham Ciebie, nie Asha i nie rozumiem, dlaczego mam wybierać...-powiedziałam, patrząc mu w oczy..
-Ale jeśli potrzebujesz mojego oświadczenia, to wiedz, że jestem w stanie dla Ciebie zrezygnować z innych, mogę rzucić wszystkich w kąt..-powiedziałam i odwróciłam się w jego stronę..
-Mogę wybrać pomiędzy wami, to nie będzie trudno, bo kocham Ciebie..-powiedziałam do niego.. Spojrzałam w jego oczy...-Mimo tego, że mnie ranisz swoimi bezpodstawnymi oskarżeniami i nie obchodzi Cię, co czuję..
-Wierzysz chociaż w to co mówię?

[Brooke Davis]

-nie wiem w co mam już wierzyć , wahasz się tak jak byś nie wiedziała kogo masz wybrać -powiedziałem i spojrzałem w jej oczy, choć było to trochę trudne skoro te światła migały w windzie, a ona się nie poruszała.
-jeśli tak Ci na nim zależy i wolisz z nim utrzymywać kontakt , to nie ma sprawy jak nie będe się wtrącał w wasze życie -powiedziałem , coraz bardziej wątpiłem czy ta moja zazdrość jest nie uzasadniona , zwłaszcza , że Ems się tak wahała.

[Emily Johnson]

-Nie waham się, nigdy się nie wahałam, to ty we mnie wątpisz..-powiedziałam do niego ale spokojnie..-To ty mnie obwiniasz, że sypiam z Ashem.. Nie wiem dlaczego..-wzruszyłam ramionami.
-Ale powtarzam Ci już po raz setny chyba, że chcę Ciebie, wybieram Ciebie, Bastian..-powiedziałam i ujęłam w dłonie jego twarz, podchodząc bliżej..
-Ale masz mnie za dziwkę..-głos mi się złamał..-Jak w ogóle mam.. -jęknęłam. -To łamie mi serce..-powiedziałam na koniec i spuściłam wzrok.

[Brooke Davis]

-bo szlajasz się z nim jak byś nie miała lepszego zajęcia -powiedziałem aż można było wyczuć mój wkurw na tą całą sytuację.
-jeśli masz być ze mną , to już nigdy się nie niego nie zbliżysz , nawet nie wiem jak możesz chcieć się z nim przyjaźnić po tym co nam zrobił , tego nie rozumiem , Babi jeszcze mogę zrozumieć , bo nie wie jak musiałem pracować , ale Ty wiesz o wszystkim w głowie mi się to nie mieści -powiedziałem i oparłem się o ścianę windy.

[Emily Johnson]

Spojrzałam na niego i westchnęłam..
-Bastian..-zaczęłam mówić, a potem zamilkłam..
-To o to chodzi?-zapytałam, bo wcześniej mi tego nie mówił, więc nie wiedziałam, że to było tym, co tak bardzo wkurzało Bastiana.
Podeszłam do niego i spojrzałam w jego oczy.. Było ciemno, ale jednak patrzyłam na niego.
-Jeśli tak to odbierasz, to przepraszam..-powiedziałam szczerze..
-Nie odtrącaj mnie.. Nie będę się z nim spotykać, jeśli tak bardzo Ci to przeszkadza..-powiedziałam jeszcze.

[Brooke Davis]

-tak , bardzo mi to przeszkadza -powiedziałem i spojrzałem w jej oczy.
-gdyby on by choć trochę się interesował nami , to by się odzywał , a nie zabawiał z tą blond cizią , którą pewnie już dawni zaczął zdradzać-powiedziałem.
-nigdy więcej o nim nie mów , dla mnie on jest martwy i dla Ciebie niech też będzie -powiedziałem i pocałowałem namiętnie jej usta.

[Emily Johnson]

Westchnęłam głośno i spojrzałam na niego..
-Proszę Cię, przestań wyzywać kobiety..-powiedziałam i spojrzałam w jego oczy, przejechałam paluszkiem po jego wardze..
-Nie będę, obiecuję..-powiedziałam i przymknęłam oczka, całując go zachłannie, od razu sięgnęłam dłońmi na jego tyłek i zaczęłam zsuwać z niego spodnie...

[Brooke Davis]

-akurat jej się należy -powiedziałem i spojrzałem w jej oczy. Całowalem jej usteczka i czułem jak zsuwa ze mnie spodnie. Oparłem ją o ścianę i zacząłem dobierać się do mnie. Światło od czasu do czasu mrugało. Nie interesowało mnie teraz to , że winda stała w miejscu. Uniosłem jej spódniczkę i zacząłem zsuwać z niej majtki.

[Emily Johnson]

Dyszałam coraz głośniej z podniecenia jakie mnie ogarnęło, uwolniłam jego członka, który dość szybko stawał do pionu, przejechałam dłonią po nim i pieściłam go intensywnie. Całowałam jego usta, szyję, błądziłam dłońmi po jego ciele. Nie ściągałam z niego więcej, nie było potrzeby..
-Zerżnij mnie..-wydyszałam podniecona, miałam na niego taką ochotę. xD

[Brooke Davis]

Oparłem ją mocniej o ścianę i czułem jak mój fiut staje na baczność. Pocałowałem jej usteczka namiętnie. Rozsunąłem jej nóżki i po chwili wszedłem w nią , aż jęknąłem kiedy poczułem jaka jest napalona. Posuwałem ją dość ostro i zatraciłem się w tym , zapomniałem gdzie jesteśmy liczyliśmy się tylko my.

[Emily Johnson]

-Ooo tak..-wydyszałam, czując jak we mnie wchodzi, mocno..
-Bożee...-spojrzałam w jego oczy, całowałam jego usta zachłannie, przejechałam językiem po jego wargach, rozchyliłam nóżki jeszcze bardziej, by mógł głębiej we mnie wchodzić..
-Oo tak, jeszcze kochanie..-wydyszałam wplatając ręce w jego włosy.