[Savanah Spencer]

Gdy umówiłam się z Tylerem przbrałam się no i wyszłam z domu na plaże.

[Savanah Spencer]

Wbiegłam do swojego pkoju trzaskając mocn drzwiami.Zamknęłam je na klucz by mic czasem to nie wlazł.Rzuciłam sie na łózko i wpatrywałam tępo w sufit...cała ta sytucja wyprowadziła mnie z równowagi..

[John Donovan]

Poodłaczałem internet w domu i telefon domowy na kablu w jej pokoju... a co uznałem, że szlaban pełną gębą jej sie należy... Nie będzie mi gówniara pyskowała i włoczyła się z jakimiś typami. Zwłaszcza, że ten typek mi sie nie spodobał... a już całkiem gdy widziałem, że nie ma szacunku dla ojca Lexi

[Savanah Spencer]

No tak..po chwili gdy nieco ochłonęłam po tych rewelacjach właczyłam laptoa by mimo braku swojego telefonu sie skontaktowac z TY.Niestety okazało sie, że nie ma internetu.Sprawdziłam telefon stacjonarny.To samo..ggłucho.Wsciekłam sie na maxa.Już miałam wyjśc z pokoju kiedy okazało sie, że drzwi zamknięte.walnełam w nie z całej siły co jednak w niczym nie pomogło a jedynie zabolała mnie ręka.Siadłam wkurwona na łóżku i myślałam jak tu skontaktowac sie z Tylerem.

[Savanah Spencer]

-Po dłuzszej chwili stwierdziłam, żetak czy inaczej musze yjsc z mojeog pokoju.Zaczęłam waic pięsciami w drzwi i krzyczeć-Wypuśc mnie!!! Słyszysz....musze do łazienki ! - wymyśliłam.

[John Donovan]

Słysząc krzyki i hałasy z góry poszedłem tam uciszyć córkę.-Uspokój się, zaraz ci otworze Alex - powiedziałem a gdy krzyki ustały otworzyłem drzwi.-I tak masz szlaban. Za 10 minut widzę cię z powrotem w pokoju. I nie radzę ci uciekać bo będzie jeszcze gorzej - pogroziłem jej palcem po czym gdy ona wyszła do łazienki wszedłem do jej pokoju sprawdzić czy tez czegoś nie wykombinowała.

[Savanah Spencer]

-Śwetnie...i tak ci to nie udzie na sucho - warknęłam i przepchnęłam sie obok niego kierując sie do łazienki.Kiedy zobaczyłam, że zniknął w moim pokoju syzbko pobiegłam do pokoju Chrisa.


***

Po chwili wróciłam dp pokoju jakby nigdy nic.-jestem... - powiedziałam p prostu.-Mozesz juz sta diśc.I nie wchodz nigdy wiecej do mojego pokoju - doałam i go wypchnęłam zniego trzaskając drzwiami.

[John Donovan]

-Nie tak szybko...musze sprawdzić czy nie masz komórki - powiedziałem i sprawdziłem jej kieszenie. A co -I nie pyskuj bo to ci nie pomaga... - nie dokończyłem bo mnie wypchnęła z pokoju.-będziesz tam siedzieć az twoja matka nie przyjdzie - zamknąłem ponownie drzwi na klucz i poszedłem na dól do salonu

[Brooke Davis]

Podszedłem do domu Lexi z tej strony gdzie miała okna do swojego pokoju wziąłem jakieś kamyczki i zacząłem rzucać w szybę , żeby otworzyła okno.

[Savanah Spencer]

łaziłamw sumie bezczynnie po pokoju z ponura miną.W pewnym momencie usłyszałam jak cos obija mi sie o okno.Zdziwiłam się i podeszłam do niego.Spojrzałam o co chodzi i zobaczyłam Tylera.Oworzyłam okno.-Ty...co ty tu robisz? - powiedziałam nie za głośno by ojciec nie usłyszał.

[Brooke Davis]

-przyszedłem po Ciebie, nie odpuszcze tej kolacji -powiedziałem i uśmiechnąłem się do niej...-a temu Twojemu staremu odbiło na starość?-spytałem i zacząłem wdrapywać się do pokoju Lexi, gdy byłem przy oknie ona się odsunęła i wszedłem do środka...-cześć Kochanie-powiedziałem i pocałowałem jej usta

[Savanah Spencer]

-No..jak widać - odpowiedziałam na temat ojca po czym faktycznie wpusciłam go do środka odsuwając sie od okna.-Wriat z ciebie wiesz.. - zachichotalam i odwzajemniłam pocalunek.Wtuliłam sie w niego.-jak cie tu zobaczy....wole nie myslec co zorbi Ty... - skrzywiłam sie.

[Brooke Davis]

-nie boje się go , gdyby nie to , że zabrał Cię dzisiaj rano do domu to by dostał ode mnie-powiedziałem poważnym tonem.
-zbieramy się stąd czy chcesz zostać w domu ?-spytałem i uśmiechnąłem się do niej.

[Savanah Spencer]

-Oj nie mów tak.Nie chce bys go pobił..mialbys sporo kłopoty..a ja pewnie też - powiedzialam.-Nie chce tu być...ale zamknął mnie tu.. - skrzywiłam się

[Brooke Davis]

-nie boję się ani jego , ani konsekwencji -powiedziałem i objąłem ją ramieniem.
-jeśli chcesz możemy wyjść stąd tak samo jak ja wszedłem , co Ty na to?