[Savanah Spencer]

-A widzisz..ja to mam genialne pomysły - powiedziałam biorąc kolejnego tosta i popijając kawkę.-A niech tylko spróbuja..powiem im, że chora jestes..wypiszesz ze zwolnienie lekarskie - zasmiałam sie.

[Maggie]

Zaśmiała się i napiła kawy - Nigdy tego nie robiłam więc... czas na pierwszy raz - zażartowała, choć pewnie gdyby jej naprawdę potrzebowali w szpitalu to by poszła W końcu ratuje życia - Mam nadzieję, że nie będę musiała odganiać od Ciebie wszystkich chłopców - zaśmiała się

[Savanah Spencer]

-Oj jakich chłopców mamo..napisze sobie kartkę zajęta a tobi dam Wolna..wteyd to ja bede musiała ich odganiac od ciebie - zasmiałam się.

[Maggie]

Pokręciła głową z rozbawieniem - Nie wiem czy będa tam chłopcy w odpowiednim wieku dla mnie - stwierdziła lekko unosząc ramiona a potem powiedzmy,że już dojadła tego tosta - To co?? Szykujemy się??

[Savanah Spencer]

-Oj tam..to se znajdziesz młodszego - zasmiałam sie i szybko dopiłam kawe.-jasne...10 minut i możemy wychodzić - powiedziałam sprzątając ze stołu wszystko do zlewu.Potem sie pozmywa.To za chwile przed drzwiami - powiedziałam i pobiegłam do swojego pokoju.

[Maggie]

Kate jako dobra mamusia pewnie zapakowała im do jakieś torby prowiant xD I jakieś zimne napoje zlodówki A potem poszła do swojego pokoju się przyszykować.

[Emily Johnson]

Weszli razem do kuchni, Kate spojrzała na nich badawczo, ale nic nie powiedziała.
-Napijecie się kawy?-zapytała miło, no i w sumie od razu nastawiła ekspres, żeby się robiła.
-CO słychać?-zapytała miło, no i przyglądała się im, no bo nie spodziewała się wizyty, więc wyniuchała, że coś tu śmierdzi xD

[Savanah Spencer]

-Jasne..chcemy kawe - pokiwałam gową i zabralam sie za wypakowanie zakupoów i wyjkełam pewnie tam cos z lodówki i zaczełam nam robić sniadanie.
-Hmm..a no wszystko w porządku.Stęskniłam się więc..chyba sie cieszysz, że mnie widzisz prawda? - usmiechnęłam sie ładnie do niej.Eh..ale byłam cholerni zestresowana.

[Brooke Davis]

-stwierdziliśmy , że po ostatnim obiedzie czas na śniadanie-powiedziałem i zaśmiałem się.
-a tak szczerze to dawno u nas pani nie było, więc przyszliśmy sprawdzić czy wszystko w porządku-powiedziałem bardzo wyluzowany już.

[Emily Johnson]

-Jasne, że się ciesze, że was widze..-powiedziała Kate z uśmiechem na ustach, no i pomogła Lexi wypakowywać zakupy..
-Ale sie was nie spodziewałam..-powiedziała do córki i pogłaskała ją po głowei z taka matczyną troską..
-Dobrze, że przyszliście w takim razie. Kolejnym razem wypadnie nam kolacja..-zaśmiała się trochę, no i jak kawa się zaparzyła, to nalała do kubków i każdemu podała.

[Savanah Spencer]

-No tak..kolacje..jasne..zapamietamy - zasmialam sie i szykowałam dalej kanapki popijając sobie kawę.
-Wybacz, że jeszcze cię do nas ne zaproslismy ale..tak jakos wyszło...mielsimy troche drobnych problemów ale juz jest wszystko okey...więc..jakbys kiedys chciała to wpadnij... - powiedziałam miło.
-Iii mammy małego psa - wyzczerzyłam się.Jest kochany.

[Brooke Davis]

-zapraszamy kiedy tylko będzie miała pani ochotę-powiedziałem wziąłem kubek z kawą posłodziłem ją dolałem sobie mleka i napiłem się.
-pomóc przy czymś?-spytałem

[Emily Johnson]

-Drobnych problemów? Ale już wszystko dobrze?-zapytała z troską i spojrzała na córkę..
-Hmm, no to jestesmy umówienie..-zasmiała sie lekko..
-Psa? To taka duża odpowiedzialność.. -powiedziała i napiła się kawy..-Poradzicie sobie z nim? Jak się wabi i co to za rasa?-zapytała.

[Savanah Spencer]

-MOżesz pokoric pomidory - powiedziałam do Tylera podając mu nóż i pomidory.
-owczarek niemiecki.Długowłosy - chyba xD - I wiey, że spora odpowiedzialnośc ale...musimy być tacy.W końcu mieszkamy teraz razem.jestesmy na swoim i..no i takie tam..ale to o tym pogadamy jak zjemy.. - usmiechnęłam sie i zerknęłam na Tylera

[Brooke Davis]

Zająłem się krojeniem pomidorów....-wabi się Tyson tak go nazwała koleżanka Lexi , Lauren zna ją pani-powiedziałem i pokroiłem wszystkie pomidory, Odwzajemniłem spojrzenie Lexi i uśmiechnąłem się do niej.
-na pewno damy sobie radę , teraz zabieram sie za szukanie pracy -powiedziałem do Kate.