[Savanah Spencer]

Westchnął.
- ok.przepraszam. musiałem spróbować... Ale już będę grzeczny... chyba że będziesz chciała inaczej -dodał i się uśmiechnął.
-wiec... dasz znać? Kiedy się spotkamy... naprawdę chce tonwsYsrko naprawić byś mogła mi znów ufać.. do czegokolwiek by to miało doprowadzić.. chce mieć Cię w swoim życiu-powiedział szczerzs

[Justine Devoux]

Uniosła brew do góry..
-Dam znać.. - powiedziała i spojrzała na niego. To że był blisko nie pomagało jej w tym postanowieniu że do niego nie wróci.. Jednak dobrze ze dnia poprzedniego zaszalala z Mattem to nie chciało się jej seksu, jak jemu po dwóch latach odsiadki xD chyba że gdzieś pobzykał na boku.
Usiadła na tej kanapie, oparła głowę o jego ramię..
-jak było w więzieniu? W ogóle gdzie siedziałeś? - zapytała nagle.

[Savanah Spencer]

No wredota jedna! NIe bzykał jeszcze bo sadził,, że jakos to bedzie i mu wybaczy i bedzie ja bzykał ale chyba..eh..chyba sobie będzie musial z kims ulzyc xD
-A jak mialo byc? Chujowo..ale mialem z tmy spokój, że nikt mnie nie tknął..raz jeden próbował to sie przelicfyzł - bo dostał solidnie wpierdol i tyle.
-Daleko..w Irlandii - bo pewnie z tamtejszymi robil interesy ;p
I kurwa nie zadajawaj tkaich pytan bo nie wiem co wymyslac xd
Objął ja ramieniem sobie wiec.

[Justine Devoux]

Nie ma tak łatwo! Hihihi a jak się dowie, że kogoś bzykał to już w ogóle mu nie wybaczy. xD
-Yhm.. -kiwnęła głową. Bo w sumie jak miało być w więzieniu.. xD
-Ale warunki były ok? Nikt Cię nie wykorzystywał? Do jakiś wojen gangów czy coś? -zapytała..
Wtuliła się w jego bok jak ją tak objął ramieniem i przymknęła oczy. Ryczeć się jej chciało nie wiadomo dlaczego xD

[Savanah Spencer]

No chyba sobie zdaje sprawe ze chłop tego potrzebuje,.juz od 2 lat nie bzykal a ona mu da cnie chce.. ;p Ale coz..nie dowie sie..wiec.. ;p
Rozesmial sie.
-Kochana..mnie wykorzystac? Błagam...sam sobie bylem panem..ale wiedzialem z kim sie w razie czego trzymac.. - wyjasnil.
-A co u ciebie? - zapytal

[Justine Devoux]

Zaśmiała się na jego słowa. Dłonią delikatnie przejechała po jego udzie. Jakoś chciała czuć że on jest obok. Ze jest realny i że nigdzie nie pójdzie.. W sensie nie zniknie.
-to dobrze że się nie dałeś.. - powiedziała i uśmiechnęła się mimo wszystko do niego...
-u mnie? Ok.. - powiedziała. Nie wiedziała co mu może powiedzieć z tego co się działo.. Ani z kim ten czas spedzala...
-myślałam że nie żyjesz James.. - powiedziała i westchnęła.. - to była kurewska męka..

[Savanah Spencer]

No to lepiej niech tak ne robi..albo z rozwaga bo ja tu sila wezmie zaraz xD jemu wiele nie trzebbaylo haha
-Yhm..a racy tez? - zpytal.
-ZAdnych kloptów z nia zwiazanych? Albo z rodzina? - zapytal.
-NO eh..wiem..jaks w sumie anwet nie pomyslalem w ten sposob o tym..bo noo..pewne jakby tka bylo to przeciez co?Chloapk by ci powiedzieli..i pewnie jakis pogrzeb by byl - no jego myslenie xd

[Justine Devoux]

- W pracy Te dobrze.. Dużo spraw więc mam się czym zajac..-usmiechneła się..
-no i zostałam ciocia.. Żona Harceya urodziła.. - uśmiechnęła się do niego.
-Tak. Na pewno.. - powiedziała z ironia..
-każdy miał inna wersję.. Nikt nie mówił że wrócisz ani kiedy. Pogrzeb? Bez ciała? Ja pierdole.. Masz szczęście że nikt na to nie wpadł, bo teraz byś faktycznie leżał w tym grobie..-pokrecila na niego głową..

[Savanah Spencer]

-Oo no to gratuluje.. - usmiechnal sie.
-Czesto ich widujesz? - zapytal.
-Eh..chyba troszke przesadzasz ale..ok..ok..ne zlosc sie..widac myslenie facetow w niektorych sprawach jest serio..totalnie na innym poziomie..wiec..przeproaszma..po raz setny.. - powiedzial i cmoknal ja w skron.

[Justine Devoux]

- Brata w kancelarii a Donne z dzieckiem.. Nie tak bardzo.. - powiedziała.
-Pewnie tak. Patrząc na to co się stało.. - powiedziała i westchnęła.
Przymknela oczy jak ja tak pocałował i westchnęła lekko. Dłonią przejechała po jego udzie ponownie. Czuła że na to reaguje. Oderwala plecy od kanapy i odwróciła się w jego stronę...
-Spales z kimś? - zapytała i spojrzała w jego oczy..

[Savanah Spencer]

Zamrugal zaskoczony bo tak wypaliła...nagle.
- nie.. przecież to chyba oczywiste... W więzieniu raczej panienek nie dawali A dobre zachowanie.. A tutaj.. jestem ledwie kilka dni wiec..niby pewnie by nie było problemu ale..liczyłem że z Tobą wszystko naprawie i nie będzie potrzeby...szukać innej-powiedzoalsmzczerze

[Justine Devoux]

Spojrzala w jego oczy i pokiwala głową..
-Nie wiem czy takie oczywiste.. - powiedziała i westchnęła..
Podniosła się i usiadła na jego kolanach okrakiem...
-ja spałam z wieloma facetami.. - powiedziała szczerze i spojrzała w jego oczy.. - z jednym byłam nawet w związku.. - dodała.
-ale ta ciąża... - zaczęła i w oczach jej stanęły łzy.. - kurwa James.. - powiedziała prawie bezglosnie.. Erica przy nim z nieczulej skały stawała się wrażliwa i odczuwała wszystko jeszcze bardziej.. I tym razem tak był. Nie potrzebowała wiele żeby włączyć empatie.. Choć.. Nie do końca..
-ja nawet nie wiem czy cie wciąż kocham.. - westchnęła..

[Savanah Spencer]

-jesteś pewna E chcesz mi o tym mowoc-oj bo jefobjiz coś brało...nie mógł mieć do niej pretensji ale..był cholernie zazdrosny.staral się jednak opanować.przejechsl po jej udach jak na nim siadla.oj mogła wyczuć że oddycha już szybciej i mocniej..I to nie tylko przez ewentualne podniecenie.
-czyli co?byłaś w ciąży? -no skoro zaczęła temat to chciał już wiedzieć o i jak.a potem bo trochę zatkało.patrzyl na nią.
-serio? Wiesz.. jeśli nie kochasz..Ale taki na 100% chce to wiedzieć.. nie widzę sensu się starać o kogoś kto mnie nie chce...I kiedy...Kiedy nie będę miał żadnych szans by skorzystać.. by odbudować pomału to co było.. co mieliśmy-przejechał dłońmi po jej talii A potem jedna ręka delikatnie wjechał na jej pierss

[Justine Devoux]

- Nie wiem czy chce.. Po prostu wydaje mi się że powinnam. Myślałam że nie żyjesz. Chciałam sobie jakoś ułożyć życie na nowo.. A ty wracasz i kurwa.. Czuję się jakbym przez te dwa lata była tanią dziwką... Bo de facto cały ten czas cię zdradzałam. - powiedziała do niego. Trochę się jej też ciśnienie podniosło.
Pokiwala głową na tak..
-dowiedziałam się dwa tygodnie po tym jak wyjechałeś... - powiedziała. Może zaczai xD
-yhm.. Nie wiem.. - dodała szczerze.. Nie chciała go odepchnac całkiem od siebie. Czuła się teraz jakby wrócił jej najlepszy przyjaciel. Miała z kim pogadać. Wyzalic się. Wzdrygnela się lekko na jego dotyk ale pozwoliła mu na to.

[Savanah Spencer]

-No to jesteś sobie sam winien..aczkolwiek..serio?? Ile byłaś w tej swoje..żłobie?-zapytał.no musiał wiedzieć.choc tyle jeśli by się okazało że nie od razu wyskoczyła innemu do łóżka. - co kurwa?!-zrobił na nią oczy.
-czyli chcesz mi powiedzieć że to dziecko.. to..było nasze?ale.czyli co?zyusunelas czy?-jezuuu... w jego flowie trz byl tski merlik...chuba tu na zawal ejdzis...i naprawde bedsie trup!
-a chcesz wgl spróbować?chcesz bym się starali walczył o nas?-zapytał.ale teraz to w sumie jego myśli zaprzestał ta ciąża wiec...zabrał rękę.tezymal je luzem na jej udach.