[Erica]

****

[Erica]

Weszłam do gabinetu, zostawiłam swoje rzeczy, włączyłam komputer, nastawiłam eksspres do kawy i wyszłam po kontrakty.

[Erica]

Wróciłam do gabinetu, przeglądałam wszystkie kontrakty, które zostawił E. Zaczęłam je szczegółowo analizować, wyszukiwać w nich jakiś nieprawidłowowści.

[Erica]

Zajeło mi to sporo czasu, żeby to wszystko przejrzeć.. W międzyczasie wypiłam kawę.. Ale w końcu skończyłam, wziełam kartkę, napisałam na niej moje wszystkie uwagi, wyszłam z gabinetu z teczką..

[Erica]

Wróciłam do gabinetu i zajęłam się inną korespondencją..

[Emily Johnson]

Zapukałam lekko do drzwi i uchyliłam je..-Można?-zapytałam wciskając głowę między drzwi a framugę..

[Erica]

Uniosłam głowę znad listów, zobaczyłam Peyton, uśmiechnęłam sie..
-Jasne, wchodź, zapraszam.. Napijesz się kawy?

[Emily Johnson]

-Hej..-powiedziałam..-Nie dzięki..-dodałam, kładąc dłoń na brzuchu..
-Słuchaj.. Zastanawiałam sie.. Kontaktowałas sie z moim męzem? Odezwał się?

[Erica]

Oparłam się o fotel..-Pisałam do niego i dostał papiery kurierem, ale na tym się skończyło.. Nie odezwał się, ani nie odesłał dokumentów, mimo tego, że już jakiś czas temu to wysłałam.. Wiesz, że procedury się bedą trochę ciągnąć..-dodałam.. -Załatwiłam to w najbardziej ugodowy sposób jaki się dało.. Ale jeśli on się nie odezwie będziemy musiały działać przez sąd, a nie o to nam chodzi.

[Emily Johnson]

Skrzywiłam się lekko..-NIe chciałabym w to interweniowac..-powiedziałam..-Wolałabym żebyście sami to załatwili, nie mam ochoty go więcej widzieć, ale napiszę do niego.. Albo zadzwonię..-Spojrzałam na nią...

[Erica]

-Tak chyba będzie najlepiej, Peyton..-powiedziałam..-A jak Ty się czujesz? Co? Ostatnio Cie nie widziałam za często w wytwórni...

[Emily Johnson]

-Jakoś sobie radzę..-powiedziałam z uśmiechem.. - W zasadzie coraz lepiej.. Musiałam porzadnie wypocząc, bo już nie dawałam rady..

[Erica]

-No tak, rozumiem.. Ale teraz wypoczęłaś i wracasz do nas? Czy nadal będziesz na zwolnieniu.. Bo jakoś tak pusto tutaj bez Ciebie..-powiedziałam..-Nie wiem jak to było wcześniej, gdy jeszcze tu nie pracowałaś.. A Enrique ma znów płne ręce roboty, przydałabyś mu się..

[Emily Johnson]

-Planowałam nie wracać..-powiedziałam szczerze..-Ale skoro mówisz, że ma dużo roboty, to może jeszcze przez jakiś czas będę mogła mu pomagac..-powiedziałam z uśmiechem.. -Dużo ma kontraktów do zrealizowania?

[Erica]

POkiwałam głową..-Troche tego jest, dzisiaj je przeglądałam.. W sumie jakies osiem, ale znajac jego to te których był pewny podpisał bez konsultacji ze mną..-zasmiałam sie.