[Amelia Jones]

-Oj spadaj ty zołzo - szturchnęłam ja ramieniem xd
-No cos ty? A ze niby gdzie jest jej..no ojciec tgo dicka? - zapytałam.
-Calowała?jak to?Czmeu ja nic nie wiem?! - oj..ale jej dala zestaw informacj.ZAraz Brooke wyjdzie z siebie chyba xd

[Emily Johnson]

Zaśmiałam się lekko i spojrzałam na nią..-Nie jestem zołzą, B. Davis..-powiedziałam rozbawiona..
-Nie wiem..-wzruszyłam ramionami.. - I nie obchodzi mnie to zupełnie..-dodałam.
-Jak byłam dla niej miła to dobrała się do mojego męża więc teraz nie mam zamiaru się tym przejmować..
-No jak najprościej.. -powiedziałam i spojrzałam na przyjaciółkę..-Nie do końca rzecz, którą chciałam się chwalić..-powiedziałam i wzruszyłam ramionami..-Enrique wyjechał wtedy na kilka miesięcy w trasę, mieliśmy ciche dni, ale jakoś to przetrwaliśmy..-powiedziałam, westchnęłam lekko.

[Amelia Jones]

-Oj jestes.Ale o tym nie wiesz - zasmialam się i zjadłam sobie jakąs truskawke powiedzmy.
-ne wierze w to..I co?Enrique sie tak dał..jak on mówł? - obudzyłam się.I tez znielubiłam lauren.Choć wczesniej nic do niej nie miałam.Była bo była.
-Oj biedna..eh..myslałam,że jednak mi mozesz zaufac.Wspierałabym cię Pey - powiedziałam i przytuliłam ją

[Emily Johnson]

-No dzięki..-powiedziałam i spojrzałam na nią..
-No cóż..-wzruszyłam ramionami i napiłam się soku..-Najwyraźniej nic to dla niego nie znaczyło..-powiedziałam i spojrzałam na nią..
-Wiesz, jak jest się z kimś takim, to chyba zmienia się podejście.. W innym wypadku, pewnie wpadłabym w szał i doszłoby do kolejnego rozwodu..-powiedziałam..
-Poza tym.. Nie jestem święta, też zdradzałam, może to karma się na mnie odgrywa..-powiedziałam.

[Amelia Jones]

No i dobrze.A ta lauren..naprwde wspólczuje, że musisz ją znosić. -westchnęłam.
-No ale..najwaznejsze, ze jednak sie pogodziliscie.Poza tym...skoro tlyko sie całowali to ne było takiej tragedi..ale..to juz za wami.nie ma co do tego wracac - usmiechnęłam siea potem wziełam pewnie Ludie bo był czas obiadku.Dałam jej tam jedzonko, które mi przygotowa dla nej Quinn
/za pól godz znikam xD

[Emily Johnson]

-Tak. Też najchętniej bym ją stąd wyrzuciła, ale za bardzo nie mam nic do gadania, bo Enrique podpisał jakieś dokumenty..-powiedziałam.
-No wiesz, może tragedii nie było, ale nie było to nic przyjemnego..-powiedziałam...
Jak Kate zobaczyła, że Lydia je obiadek, też chciała i wpatrywała się w Brooke, jak w obrazek..
-Oj ciotka, chyba zostałaś właśnie karmiącą..-powiedziałam, a Andrea przyniosła też obiad dla Kate, ale ona chciała, żeby Brooke ją nakarmiła.

[Amelia Jones]

[color=36633ff]-No ale jakie dokumenty.?Nie moze ich..uniewaznic.Idź do prawnika jakiegoś - powiedziałam jej.
-No wiem, wiem..zdrada nigdy nie jest fajna - powiedziałam kiwając głową.Cóz..w końcu i one mialy obie z Kukiem przeszłosc.Ale..było ineło.;p
-EH..no dobra..Kate siadaj tutaj -przesunąłem się i gdy mała usiadła to jedna reka karmiłam Kate a druga Lydie.
-masakra jak tak kts ma bliźniaki - zasmiałam się[/color]

[Emily Johnson]

-Może faktycznie dam je Erice do przejrzenia..-powiedziałam do Brooke..-Ale wiesz. E obiecał to matce Lauren i nie chce jej zawieźć..-spojrzałam na nią i westchnęłam...
Zaśmiałam się i spojrzałam na Brooke jak karmiła dziewczynki..
-Powinnaś sobie takie sprawić..Doskonale dajesz sobie radę..-wyszczerzyłam się do niej.

[Amelia Jones]

-Oj tam..obiecanaki cacanki.Nie jego wina, że ta cała lauren jest taka..eh..no dobra..róbcie co chcecie. -westchnęłam.
-OJ..ne dzieki..jeszcze nie teraz.. - powiedziaam ze smiechem.Obie o dziwo jednak bardzo ładnie jadły i nie musiałam ich zmuszac xD

[Emily Johnson]

-Nie lubię tego, że tu mieszak, ale teraz w sumie nie wchodzi mi w drogę.. Z enrique też nie gada, więc nie mam się co martwić..-powiedziałam..
-Ale kiedyś..-powiedziałam i spojrzałam na nią..-Pasowałyby Ci dzieci..-dodałam..

[Amelia Jones]

-A no to jak tak to choc tyle.Olej ja.. - powiedziałam.Cóż..może to wredne ale zrozumiale xD
-Noo to może kiedyś..jak się znajdzie odpowiedni ojciec.. - puściłam jej ockzo.Skończyłam karmic dziewczynki

[Emily Johnson]

Spojrzałam na przyjaciółkę..-Tak własnie robię..-powiedziałam rozbawiona lekko tym, jak to powiedziała.
-No to szukaj kocham, szukaj.. bo już chyba trochę za długo jesteś singielką, co?-puściłam jej oczko.

[Amelia Jones]

-No ja sobie wypraszam?Czy ty coś sugerujesz? - uniosłam brwi i podałam Lydi jakąs maskote by sie bawiła, posadzilam ją w piaskownicy.

[Emily Johnson]

-Stara dupa już z Ciebie przyjaciółko..-powiedziałam do niej i zaśmiałam się.. -Jesteś ode mnie pół roku starsza, a ja już mam dziecko i męża..-spojrzałam na nią wymownie..-Ba! Mam już drugiego męża, więc może weź ze mnie przykład B. Davis..-zaśmiałam się lekko.

[Amelia Jones]

-No dzieki ci wielkie, że tak mi to wypominasz - wytknęłam jej język.
-jestes wredna..nie wiem po cholere ja się z toba jeszcze przyjaźnię - wyuchnęłam smiechem i zerknęłam na dziewczynki czy sie grzeczne bawią ;p
-No ale cóż..może ze mna jest cos nie tak, ze nie umiem zatrzymac przy sobie faceta na dłużej a co do piero mówić, że na zawsze jakomęża - skrzywilam sie lekko