[Savanah Spencer]

-Okey - uśmiechnęłam sie po czym wstałam mu z kolan i pociągnęłam za rękę.-Ale szampana bierzesz z nami - zaśmiałam sie i wyszliśmy z sali po czym z zamku popijając po drodze szampan

[Chloe Hemsworth]

- Jeżeli chodzi o biznes to on ma bardzo dużo do gadania, ale nie ma ma nic do gadania jeżeli chodzi o miłość. Jeżeli zabroni mi wystąpienia w reklamie to i tak powiem mu, że chce wystąpić. - uśmiechnęła się wchodząc do sali rycerskiej.
- Tu też jest świetnie.- dodała.
Stanęła na środku sali.
- Wiem! - krzyknęła. - Ściągnę tu ekipę i....zrobimy tu pokaz mody. Tu albo na dworze. - uśmiechnęła się.
-Albo to tu nakręcimy reklamę. - podeszła do John'a - Co ty na to...? - spojrzała na niego. - Czy to znaczy, że teraz jesteś moim szefem? - zapytała.

[John Hemsworth]

-Menadżera zawsze da się zwolnić.-wzruszył delikatnie ramionami.Menadżerów jest wielu, a miłość może trafić się tylko jedna.
-Ciekawy pomysł.-powiedział przyglądając się sali.
-Myślę, że zarząd miasta zgodzi się na pewno na to.-dodał i spojrzał na Chloe po jej ostatnim pytaniu
-Nie jestem Twoim szefem i nigdy nie będę.W przypadku tej reklamy sama decydujesz za siebie.-chciał rozwiać jej wątpliwości.Co jak co, ale jeżeli się pobiorą to firma również będzie jej.

[Chloe Hemsworth]

-Menadżera zawsze da się zwolnić.-wzruszył delikatnie ramionami.Menadżerów jest wielu, a miłość może trafić się tylko jedna.
-Ciekawy pomysł.-powiedział przyglądając się sali.
-Myślę, że zarząd miasta zgodzi się na pewno na to.-dodał i spojrzał na Chloe po jej ostatnim pytaniu
- Nigdy nie zwolniłabym Mark'a. Jest cudownym manager'em. Jeżeli go o coś proszę to załatwia to jak najszybciej. Liczy się z moim zdaniem a to jest dla mnie ważne. - wyjaśniła.
- Muszą się zgodzić. To będzie cudowne przedsięwzięcie - uśmiechnęła się
-Nie jestem Twoim szefem i nigdy nie będę.W przypadku tej reklamy sama decydujesz za siebie.-chciał rozwiać jej wątpliwości.Co jak co, ale jeżeli się pobiorą to firma również będzie jej.
Pobiorą się? John coś takiego planował?
- No dobrze, jak uważasz...szefie. - chciała się z nim podroczyć.

[John Hemsworth]

-W porządku rozumiem.-przytaknął, bo wiedział o co jej chodzi.Rzadko trafia się właściwy człowiek na właściwym miejscu, a najwyraźniej Chloe na takiego trafiła.
John nic nie planował jeszcze.Ale... gdyby jednak w przyszłości pobrali się to wszystko będzie jasne i przejrzyste.
-Oj...-pogroził jej żartobliwie palcem uśmiechając się
-Dobra... co by Ci tu jeszcze pokazać...-powiedział rozmyślając
-Jest tu jeszcze sala balowa i sypialnie, oraz basen z łaźnia parową.Co chcesz zobaczyć?-zapytał czekajac na jej decyzję

[Chloe Hemsworth]

Chloe zawsze chciała mieć rodzinę. Męża, dzieci, wielki dom, psa, a nawet kota. Byłaby bardzo szczęśliwa gdyby to stało się z John'em.
- To ty jesteś przewodnikiem, więc to ty decyduj co chcesz mi pokazać. - uśmiechnęła się do niego szeroko. - Pokaż mi to, co ty lubisz najbardziej w tym zamku. - dodała

[John Hemsworth]

John był zbyt zajęty praca by myśleć o dzieciach, żonie, psie czy kocie.Ma dwadzieścia osiem lat i do wczoraj dalej był singlem.W tym wieku wiele osób ma już dwójkę, albo trójkę dzieci.Myślał o założeniu rodziny bardzo poważnie.Byłby również szczęśliwy gdyby ta właściwą osobą okazała się Chloe.
-Więc dlaczego jeszcze nie jesteśmy w sypialni?-zapytał się żartobliwie.
-Choć pokażę Ci salę balową.-to chyba bardziej ją w tym momencie interesowała, jeżeli chciałaby urządzić tu jakiś pokaz mody.

[Chloe Hemsworth]

[Justine Devoux]

Weszliśmy z Jessicą do sali rycerskiej. Zaśmiałem się lekko..-Chciałem Cię trochę odmłodzić..-powiedziałem, trochę się nabijając z tego, że mnie ciągle poprawiała..
-Zawsze miałem dobre poczucie humoru.. Wcale nie potrzebuję do tego alkoholu..-zaśmiałem się, patrząc na nią.. Co prawda byłem już nieco wstawiony, ale co tam, w końcu to wesele to trza się bawić!

[Savanah Spencer]

-O dzięki wielkie Kochanie..ale az taka stara chyba nie jestem - zasmiałam się wchodząc głebiej i rozglądając się po eksponatach i obrazach itp.-Hmmm...w sumie znami to podobnie..ty jako mój rycerz a ja jako ksiązniczka - zaśmiałam sie bo humorek tez juz miałam.Tylko ci zbroi brak..wybieraj - wskazałam na sciane gdzie stały pod nią kilka rodzajów zbroi itp

[Justine Devoux]

-Nie jesteś?-zapytałem i przyciągnąłem ją za bioderka do siebie..-A myślałem, że trochę jesteś..-zaśmiałem się i pocałowałem ją, by mnie nie opieprzyła, więc zatkałem jej usta.
-Hmm, jestem Twoim rycerzem?-zapytałem, patrząc jej w oczka i uśmiechnąłem się nieco, po czym rozejrzałem się po sali.. -Wolisz srebrną czy złotą?-zapytałem, bo gdzieś nawet i taka stała. Pewnie na środku nawet.

[Savanah Spencer]

No to był zdecydowanie dobry ruch bo wiadomo, kobiety sa uczulone na temat swojego wieku więc...nie wolno tak sobie żartować -No a nie..kto mnie uratował? Ty..więc jesteś... - pokiwałam głową rozbawiona.-No jasne, że złota..musisz sie prezentowac mój drogi..

[Justine Devoux]

Zaśmiałem się i spojrzałem jej w oczka..-Jesteś śliczna i wyglądasz na maks 15 lat..-puściłem jej oczko..-A ja w tym układzie na pedofila..-zaśmiałem się z tego i spojrzałem na nią..
-Och, ale ty zachłanna jestes..-powiedziałem i podszedłem do złotej zbroi, złapałem rękę tego niby rycerza i pomachałem Jess.

[Savanah Spencer]

-Kłamczuch..za 15 bys sie brał? To nielegalne - szturchnęłam go w ramie i pogroziłam palcem.-Nooo poza tym ja bym sie z takimi starcami nie zadawała... - wyszczerzyłam swoje białe ząbki.-A co..jak brac to tylko to co najlepsze mój drogi..nie wiesz o tym - odmachałam rycerzowi.

[Justine Devoux]

Zaśmiałem się..-Chyba poszedłbym siedzieć..-powiedziałem i spojrzałem na nią..-No chyba że byś olała tego staruszka.. -wzruszyłem ramionami..-Choć tego mógłbym nie przeżyć..-powiedziałem udając dramatyzm i złapałem się za pierś.
-Wiem o tym, bo mam Ciebie..-podszedłem do niej i pocałowałem jej usteczka..-A ty jesteś najlepsza..-puściłem jej oczko..