[James Callahan]

-jasne...czasme wraca do terazniejszosci..codziennosci... - zasmial sie james.Przeciafgnal sie a potem poszedl z Erica do domu.Ona po mlodego a on troche podgral i nalal tej zupy im by sobie zjedli

[Erica Callahan]

Przyszła z młodym takim trochę nie w sosie, bo się wybudził niedospany czy coś..
-Ehhh, bedzie ciężki wieczór...- powiedziała bo widziała po synku, że jakiś taki nie do końca szczęśliwy..
Odgrzali tej zupy, nalała mu do miseczki, posadziła w krzesełku i dala mu łyżeczkę by jadł. Potem go dokarmi, bo wiadomo jak to jego jedzenie będzie wyglądało.

[James Callahan]

-YHm..no widze wlasnie...ale to moze wczesniej pojdzie spac... - powiedzial James.
-Wwezme go zaraz moz eni wiem..na pac zabaw..moze ebdzie szczesliwszy...co t yna to?A ty sobie dychniesz czy cos?Abo pojdziemy we 3../?

[Erica Callahan]

-Moze pójdzie.. ale będzie marudny...- powiedziała do Jamesa. Już znalal młodego na tyle i te jego foszki. XD
-Okej.. możemy się wybrać razem.. chyba że wolicie mieć czas sam na sam? - zapytała miło. Też jej zależało na tym, by sami budowali ze sobą więź.. więc może niech pójdą we dwóch..

[James Callahan]

-Hmm..dobra..zorbimy tak..wyszykujes zmi go..i pojdizmey we dwoch na kilka chwil..ty se odpocznij czy cos..co tma chcesz..wrocimy jak nam sie z znudzi.. - pwedzial james a potem sporjzla an syka.
-Liam..jedz ladnie i idzimey na plac zabaw..na spacer z tata..bdzie super zabawa..obiecuje - usmiechnal sie i poglaskal po wlosach malego.No ponad 2 latka ot juz w sumie dosc spoko dziekco..i tam juz nie takie'glupie" xD

[Erica Callahan]

-No i super... bardzo się cieszę.. - powiedziała do niego.. niech spędzają trochę czasu, ona będzie miała trochę wolnego.
No dobra.. to zjedli sobie ładnie zupkę, ona nakarmiła młodego jeszcze.. a potem go poszła przebrać i już gotowi zeszli. Dala im banany do plecsczka, wodę w butelce i jakieś krakersiki.
-Dobra, w drogę kochani...- I poszli na plac zabaw.

[James Callahan]

Poszedl z synem na plac zbaw.A potem po jakis w sumie nieclaych 3h wrocili do domu.Maly po drodze na rekach mu usnal.James wszedł do domu.....

[Erica Callahan]

Erica otworzyła mu drzwi i uśmiechnęła się widząc śpiącego Liama..
-Nooo ładnie.. ciekawe co on będzie w nocy robił...- powiedziała do męża.. cmoknęła go..
-Zaniesiesz go do łóżeczka? A ja go chociaż rozbiorę z tych ciuchów.. chyba że dasz radę to zrobić beż budzenia go.

[James Callahan]

-No nie moja win..wyszalalal sie..i padl - zasmial sie James.
-Zaniose..ogarne go...a jak sie obudzi to tez nie wielka strata..szybciej pojdzie spac wieczorem - pwiedzial James.Skierowal sie do pokoju Liama

[Erica Callahan]

-No dobra, dobra...- powiedziała do niego. Choć ja myślałam że oni już mają popołudnie, bo mlody wstał z drzemki i jedli obiad.. więc raczej już zasnął na wieczór xD
-poloz go i wróć do mnie.. - powiedziała miło.

[James Callahan]

No tak, tak popoludnie..ale to nie gozina 19 by moody spal juz cala noc do rana?No ale..u nie w gowie jest cos moze ok 18.-30 haha
No niemniej..polozyla malego i wrocil do zony.
-Spi..zobaczymy ile..i tka nic nie poradzimy an to kiedy sie obudzi - powiedzial wzruszajac rmaionami
-Kurde wiesz jaka furore robilem na placu zabaw...tyle mamusiek mnie zaczzepialo - zasmial sie.Bo jednak na jakies 90% to tma makti z dziecmi a nie ojcowie haha

[Erica Callahan]

No jakby była 19 to na spokojnie mógłby spać do rana..
-Ooo proszę.. - uniosła brew do góry..
-I co? Podobało Ci się to zaczepianie mamusiek? - zapytała bo nie wiedziała po co jej to mówi xD

[James Callahan]

-Taa...mowie ci to bys wiedziala, że musisz chodzic z nami jak nie chcesz by ci meza podrywały baby - zasmial sie puszczajac jej ockzo.
-Nemniej..no nie wazne..wypoczelas sobie?PoleniuchowalaS?Mialas czas dla siebie...

[Erica Callahan]

-Yhmm.. okej.. dobrze wiedzieć...- powiedziała I pokręciła na niego głową..
-Troche tak...- powiedziała i pokiwała głową z uśmiechem
-Czasem potrzebuje chwili beż niego.. plus dobrze wam to zrobi jak będziecie mieć czasem taki meski czas dla siebie.

[James Callahan]

-No meski to raczej bym nie powiedzial - zasmial sie James.
-Ale oczekaj az podrosnie..jeszcze ebdziesz błagała by sedzil czas z mamusia - wyszczerzyl sie James.