[Savanah Spencer]

-Ooo fajnie..no to ja chcę..5 z tortillą - powiedziala coś tam wybierając.I sprite zamiast coli tym razem.. - poweiedziała Zo.
-Idę zając stolik - no i tak tez zorbiła xD

[Justine Devoux]

-no dobra, to Ci zamówię.. -Powiedziałem i spojrzałem na nią a potem przyszła moja kolej, to złożyłem zamówienie, dwa zestawy z piciem, a gdy.mi to już przygotowali to poszedłem do stolika, który zajęła Zo. Usiadłem z tacka i spojrzałem na moja dziewczynę. -smacznego, Mała.

[Savanah Spencer]

-Ooo w końcu.Dzięki i wzajemnie - od razu rozpakowała tortille i zaczeła jesc.
-Wymęczyłes mnie tym koszem dziś - oj no dla nie to był wielki wysułek ;p

[Justine Devoux]

-No co w końcu? Kolejka była.. -Wytknalem język do niej i zabrałem się za swojego big maca.
-Boże, dziecinko.. To był bardzo spokojny trening.. - Powiedziałem z uśmiechem.

[Savanah Spencer]

-Oj no wiem, wiem.tak mi się powiedziało tylko - powiedziała Zo i sie napiła sprita.
-Ej..wiesz, że ze mnie żaden sportowiec więc...dlamnie to i tak sporo.Myślisz, że tak łatwo się biega za tobą, próbuje odebrac piłką i te inne takie..pfff

[Justine Devoux]

Spojrzałem na nią i uśmiechnąłem się do niej szeroko. -Dobra, już dobra.. -Zaśmiałem się i puscilem jej oczko.
-OJ. Kochanie.. -Spojrzałem w jej oczka. -Trudno mi dorównać w bieganiu po boisku i się jeszcze przy tym nie zmęczyć...

[Savanah Spencer]

-No właśnie..więc.. mi sie nie dziw.Ale spoko, spoko..tobie w jeździe konnej tez jest mi cięzko dorównać.Cho tam to koń i tak robi większośc za ciebie - zasmiała sie.
-Więc..w tym jedneym możesz byc mstrzem nad mistrzami - uśmiechnęła sie szeroko Zo

[Justine Devoux]

-No niby koń tam robi większość za Ciebie, ale ja i tak nie do końca jestem w stanie to ogarnąć..-powiedziałem i zaśmiałem się.
-Więc dzięki za pozwolenie..-zaśmiałem się i jadłem sobie, zagryzając kanapkę frytkami.

[Savanah Spencer]

-No właśnie..ja nie za bardzo ogarniam koszykówkę.Za dużo strategi.trzeba miec oczy dookoła glowy i mega speeda - zaśmiała sie i jadła sobie dalej.
-Nie ma sprawy... - puściła mu oczko

[Justine Devoux]

-No na pewno ma kilka składowych,a le to jest raczej prosta gra..-powiedziałem i spojrzałem w jej oczka..
-Więc nie masz co narzekać na jej zasady..-puściłem jej oczko..-A jak już chcesz anrzekać, to zawsze Ci moge coś wytlumaczyć..-uśmiechnałem się i popiłem colą.

[Savanah Spencer]

-OJ nie mówie, że w teorii jest trudna.Mówie o praktyce..i nie dziękuje skarbie ale nie tłumacz. - powiedziała od razu.,
-Lubie sobie ponarzekac czasem - zasmiała sie.i zjadła kilka frytek

[Justine Devoux]

-No to jak nie chcesz, to Ci tłumaczyć nie będę..-powiedziałem i zaśmiałem się lekko, patrząc na nią.
-Zauważyłem, powiedziałbym nawet, że nie tylko czasem, ale zaraz znów mi dasz po głowie, więc sobie już dam spokój z narzekaniem na Ciebie..-puściłem jej oczko.

[Savanah Spencer]

Zo zerknęła na niego mrużac oczka.
-Hmm..tym razem nie dostaniesz więc po głowie..bedę miła dziś.. - powiedziala i sie usmiechęła ładnie.Skończyła jest tortille i sobie zajadała swoje fryteczki.
-Więc jak?jak zjemy to wracamy na boisko czy co?

[Justine Devoux]

-To co? Znaczy, że mogę sobie ponarzekać?-zapytałem i pomachałem brwiami jak wariat..
-Jak chcesz kochanie..-powiedziałem..-Już tam długo byliśmy, więc jak ci się nie chce, to nie będę Cię zmuszał..-puściłem jej oczko i jadłem swoje pyszności..

[Savanah Spencer]

-No mozesz, możesz..miej taki jeden dzień dobroci ode mnie.. - zasmiała się i napiła picia.
-No to ne chcę..wiesz..jak to mówia..co za duzo to nie zdrowo - pusciła mu oczko