[Coco Fern]

- Może i nie, ale mimo wszystko przepraszam. W ramach rekompensaty postawię panu kawę i nie przyjmuję odmowy - zastrzegła od razu biorąc od niego kapelusz. Nie założyła go jednak znowu bojac się że ponownie jej ucieknie.

[John Hemsworth]

-Noo...-zawahał się-w porządku, ale żaden ze mnie pan.Jamie-wyciągnął ku niej rękę.Szkoda, że nie miała sznureczka by przewiesić sobie kapelusz na plecy.Ułatwiłoby jej to trochę życie.Choć z drugiej strony nie zaczepiłaby Jamiego.

[Coco Fern]

- Hej ja nie gryzę - odparła na jego wahanie po czym uśmiechnęła się promiennie. - A ja Coco - również się przedstawiła. Musiała teraz trzymać niesforny kapelusz w ręce, ale w sumie nawet dobrze się stało, przynajmniej miała towarzystwo.

[John Hemsworth]

-Wiesz.Muszę się o tym przekonać.-puścił jej oczko
-Dość... oryginalne imię.-powiedział unosząc brew.Nie to, ze mu się nie podobało, ale jest chyba pierwszą osobą, która się tak nazywała.A przynajmniej myślał, że tak ma na imię.

[Coco Fern]

- Przekonasz się na pewno - odparła z uśmiechem.
- W sumie... to nie jest moje imię... Tak naprawdę mam na imię Amelia, ale strasznie nie znosze mojego imienia, więc wolę jak mówią do mnie Coco - odparła nieco zmieszana. A nie powinna taka być, bo ludzie często tak reagowali.

[John Hemsworth]

-Aż taka jesteś pewna?-zapytał szczerząc się i ukazując białe ząbki
-Kiedyś ktoś powiedział mi, że gdy ktoś nie akceptuje imienia, nie akceptuje samego siebie.A Amelia to śliczne imię.-i według niego pasowało do jej urody.

[Coco Fern]

- Chyba, że naprawdę mnie sprowokujesz - odparła puszczając mu oczko. - Wtedy mogę zmienić zdanie.
- Ja samą siebie akceptuję, a imienia nie lubię, bo jest takie zwyczajne - wytłumaczyła przyglądając się mężczyźnie. Złapała się na tym, że zaczął się jej podobać.

[John Hemsworth]

-Czasem potrafię tak działać na kobiety.-zaśmiał się ciszej.W szczególności jego ramiona są na to narażone, oraz plecy na podrapanie.
-Czy ja wiem, czy zwyczajne?-uniósł brew
-Jamie jest bardziej zwyczajne i pospolite.-raczej nie zaprzeczy

[Coco Fern]

- Nie bądź taki pewny, cwaniaczku - zażartowała uśmiechając się delikatnie.
- Może dla ciebie nie, ale w mojej starej szkole było aż osiem Amelii, z tego trzy w jednej klasie - dodała krzywiąc nosek. Może jednak kiedyś się do niego przyzwyczai. - Ale w twoich ustach brzmi lepiej i wcale cię nie podrywam - zachichotała.
- Jamie jest całkiem spoko, wolę to niż na przykład John, co kojarzy mi się z policjantem na emeryturze - zakończyła odbierając wreszcie kawę dla siebie i Jamiego.

[John Hemsworth]

-Niestety nie da rady.Pewność siebie to moje drugie imię.-a cwaniaczka już przemilczy, choć też do niego pasuje.
-Wydaje mi się, ze to zwykły zbieg okoliczności.-tylko na to wyglądało.
-Dzięki.-powiedział odbierając kawę od Amelii
-Gdzie teraz się wybierasz?-zapytał z ciekawości

[Coco Fern]

- Oryginalne masz to drugie imię - stwierdziła wytykając na niego język.
- Pewnie tak - potwierdziła, bo co jeszcze innego mogła na ten temat powiedzieć?
- Nie ma za co - odparła - a gdzie się wybieram? Pewnie połażę trochę po mieście, bo do domu wracać nie chcę, jeśli w ogóle można nazwać to domem... - odpowiedziała nieco się krzywiąc zniesmaczona myślą o swoim pokoju hotelowym.

[John Hemsworth]

-Uwierz, że nie jesteś pierwszą osobą, która to mówi.-zaśmiał się delikatnie
-A co jest nie tak z Twoim domem?-zapytał unosząc brew.Czysta ludzka ciekawość.On sam od ponad miesiąca szuka współlokatora, albo współlokatorki, bo tak samemu mieszkać to nudno trochę.A i dom pusty taki się wydaje.

[Coco Fern]

- Wierzę - odparła z uśmiechem.
- Sęk w tym, że w ogóle go nie mam. Jak uciekłam z Maine i zaczęłam tu studia mieszkałam w akademiku, a teraz... w hotelu. Po prostu... może to zabrzmi głupio, ale boję się mieszkać sama - odpowiedziała lekko się rumieniąc. Prawdę powiedziawszy zachowywała się trochę jak mała dziewczynka, ale cóż poradzić skoro taką już miała nature... może on zna kogoś kto szuka współlokatora, nie obraziłaby się wcale.

[John Hemsworth]

-W sumie nie brzmi to głupio.-powiedział miło
-Sam nie lubię mieszkać samemu.Tak cicho i pusto w domu.-wzruszył ramionami.Stały związek by się jej przydał.Wtedy raczej by sama nie mieszkała.Znaczy na pewno nie po jakimś czasie.

[Coco Fern]

- Jest dokładnie tak jak mówisz. Pozostaje tylko usiąść na kanapie postawić przed sobą lustro i zacząć gadać ze sobą by się nie zanudzić - potwierdziła upijając trochę kawy.
- Znasz może kogoś kto szuka współlokatorki? - zagadnęła.