[Octavia Blackburn]

[align=center][/align]

[Octavia Blackburn]

Przy okazji weszłam do apteki dałam recepte sprzedawczyni i kupiłam sobie swoje leki na serce podziękowałam i wyszłam

[Nicholas]

Kuppiłem podstawowe leki,które powinnt być w domu
Zapłaciłem,i poszłem

[Nicholas]

Dałem pani recepte,ona wydała mi leki po chwili wyszłem z siatką i poszłem do domu...

[Brooke Davis]

Weszłam do apteki wykupiłam witaminy i poszłam do akademika

[Dawid]

Wszedł do apteki.
- Poproszę wodę utlenioną, dwa ściągacze na kolana, leki przeciwbólowe, gazę i bandaż elastyczny.

[Blair..]

Podeszłam do apteki i oparłam się o lade.
- Coś na ból głowy, tylko mocne - powiedziałam, gdy nadeszła moja kolej. Złapałam się za głowę mrużąc oczy. Szlak by trafił te pieprzone drinki.

[Dawid]

Nalał do kubka jednorazowego wody i rozpuścił magnez z wapniem.
Podał dziewczynie, widocznie miała ciężki dzień wczoraj.
- Ochydne w smaku, ale powinno przynajmniej trochę pomóc. - dodał podając kubek

[Blair..]

Zapłaciłam za tabletki podane przez aptekarkę i schowałam je do kieszeni. Spojrzałam w stronę chłopaka i zdziwiona uniosłam brew do góry, jednak wzięłam od niego kubek.
- A to co? Następny Caritas? - zapytałam przypominając sobie stwierdzenie Seana, chłopak pewnie tego nie zrozumiał, ale sama byłam nie ogarnięta, więc nie do końca wiedzialam o czym mówie.

[Dawid]

- Trucizna skracająca męki. Jeśli przećpałaś to nie pij. Zabije Cię w kilka sekund jak cyjanek albo arszenik. Jeśli to kac, troche zapobiegnie reakcjom alkoholowym.

[Blair..]

Dotarło do mnie tylko kilka słów, ale jak miało pomóc to co mi tam. Przysunęłam kubek do ust i wypiłam wszystko krzywiąc się przy tym lekko.
- Faktycznie, ochydne - mruknęłam. - No, ale dzięki - uśmiechnęłam się delikatnie.

[Dawid]

- Nie ma za co, tylko pamiętaj, żeby tyle nie pić, wątroba się regeneruje, ale kiedyś nie wytrzyma. Za uratowanie życia pokaż mi jakieś ciekawe miejsce w tej mieścinie, bo dopiero kilka dni temu przyjechałem i poznaję miasto.

[Blair..]

- Jedyne co tu zwiedziłam to na pub`y, plażę i wesołe miasteczko - zaśmiałam się cicho. - Też jestem tu od kilku dni.

[Dawid]

- W pubie byłem, dla Ciebie lepiej się tam na razie nie zbliżać. Plaża jest ok, prowadź. - pierwszy raz lekko się uśmiechnął.

[Blair..]

- Na razie? No tak, dzisiaj się tam nie zbliżam. - mruknęłam. - Mam nadzieję, że trafimy od razu - powiedziałam i wyszłam z centrum kierując się na plażę. Doszliśmy, jedną z okrężnych dróg, ale jednak.